Janusz Christa - biografia twórcy "Kajka i Kokosza" Janusz Christa urodził się w Wilnie 19 lipca 1934 r. Już jedenaście lat później, w roku 1945, zmuszony był wraz z rodziną uciekać przed postępującą Armią Czerwoną, która zaczynała budowanie nowego powojennego ładu. Zamieszkał w Sopocie, gdzie jak wiadomo, radzieckie wojsko także dotarło. Jednak rysownik jak tam żył, tak żyje do tej pory. Jak sam autor przyznaje, miał wiele zainteresowań, z których wyróżniały się trzy: muzyka (Christa grał na perkusji), żeglarstwo i oczywiście komiksy. Rysował, kiedy tylko mógł, w każdej wolnej chwili; powoli, setkami szkiców szlifując swój styl, nadając surowemu talentowi (o którym mówi, że jest zaledwie pięcioprocentową częścią sukcesu) formę. Co prawda, rozważał karierę muzyczną, ale objawiające się codziennie zamiłowanie do rysunku wzięło górę. Interesujący jest jednak fakt, iż pierwsze opublikowane komiksy Christy (w roku 1957) kręciły się wokół tematyki muzycznej. Były to zamieszczone w magazynie "Jazz": króciutka opowiastka obrazkowa bez słów zatytułowana "Rock and Roll" oraz komiks o sławnym muzyku "Opowieść o Armstrongu". W tymże czasie (tak bliskim, iż nawet znawcy tematu nie potrafią określić, które komiksy były pierwsze), Christa dostał pracę w "Przygodzie" i zaczął rysować dla niej prościutkie historyjki o dwóch chłopcach, Kuku i Ryku. Jednak, co najważniejsze, rozpoczął współpracę z gazetą "Wieczór Wybrzeża". Pierwszym zrealizowanym dla niej komiksem był "Kichaś", opowiadający o uzbrojonym w łuk kocie, który zamierza naśladować Kupidyna. Owa współpraca okazała się najbardziej owocną w komiksowej karierze Christy - trwała osiemnaście lat i dała nam dwie największe serie autora: "Kajtka i Koka" oraz "Kajka i Kokosza". Początkowo, Christa zamierzał publikować w "Wieczorze Wybrzeża" opowiastki o Jacku O'Keyu, umiejscowione na Dzikim Zachodzie. Jednak PRL-owska cenzura nie lubiła wszystkiego, co amerykańskie, więc komiks szybko "spadł" z łamów gazety. Zastąpiony został serią, której głównym bohaterem został marynarz Kajtek-Majtek. Tak oto autor ponownie połączył swe dwie miłości. Tym razem rysowaniu towarzyszyło żeglarstwo. Pierwszy odcinek ukazał się 15 października 1958 r. Początkowo, Kajtek występował samotnie, jednak po trzech latach, 22 listopada 1961 r., pojawił się Koko, który od tej pory stał się głównym motorem fabuły. Jego nieudolne przedsięwzięcia były najłatwiejszym i najzabawniejszym sposobem, by posunąć ją do przodu. W miarę, jak rozwijała się seria, wzrastała jej popularność, aż po pewnym czasie "Kajtek i Koko" stał się opus magnum Christy. I nie ma się czemu dziwić. Autor dokonał tytanicznej pracy, nieprzerwanie wymyślając i rysując sześć pasków tygodniowo przez czternaście lat. Seria jest po prostu potężna i można śmiało powiedzieć, że stanowi ona dzieło życia autora. "Kajtek i Koko" to nie tylko kopalnia humoru, lecz także pomysłów, z których zdarzyło się Chriście skorzystać przy okazji pracy nad późniejszym "Kajkiem i Kokoszem" (myślę tu m.in. o sposobach ochrony przyrody z "Dnia Śmiechały"). No właśnie. W pewnym momencie autor stwierdził, iż temat morski został wyczerpany, więc posłał Kajtka i Koka w kosmos. Tworzył tę pokaźnych rozmiarów historię przez trzy lata, przerzucając bohaterów ze scenerii science fiction do średniowiecza. Widocznie ten ostatni okres przypadł mu do gustu, gdyż w pewnym momencie uznał, że zaczyna go ta historia już nudzić i w 1972 r. stworzył Kajka i Kokosza, średniowiecznych przodków Kajtka i Koka. Ta seria nie może pochwalić się tak pokaźną bibliografią, ale to ona stała się najpopularniejsza. Jak wiadomo, widoczki średniowieczne lepiej prezentują się od opatrzonej współczesności, co wraz z kolorem i zasięgiem ogólnopolskim, zadecydowało o popularności. Wciąż bardzo zabawna seria, z chwilą przeniesienia się z "Wieczora Wybrzeża" do "Świata Młodych" dała prymat fabule, nie krótkim żartom (koniecznym w paskach gazetowych). Oto dowód jak wiele zależy od formy. Poza swymi najważniejszymi komiksami, Christa stworzył też wiele innych, mniejszych. Najbardziej znane wśród nich są inteligentne "Bajki dla dorosłych" publikowane w "Relaksie" oraz dużo słabsza, nie rysowana do własnego scenariusza seria o Gucku i Rochu ("Tajemniczy rejs" i "Kurs na półwysep Jork"). Poza nimi były także parakomiksy (ilustracje z podpisami), komiksy bez tekstu (lub jak kto woli, historyjki obrazkowe), ilustracje do książek, a nawet scenariusze teatralne. Ogólnie rzecz biorąc, bibliografia Christy jest więcej, niż pokaźna, co w bardziej cywilizowanym kraju przełożyłoby się na pieniądze. Niestety, nie w Polsce, a już na pewno nie w PRL-u. W naszym kraju na komiksach nie można się dorobić - tak powtarzają wszyscy, powtarza też i Christa. Nic w tym dziwnego, gdyż on jest tego najlepszym dowodem. Publikował je do 1990 r. i poza ogromną przyjemnością niewiele z tego ma. Nie rysuje już, gdyż cierpi na chorobę oczu. Zdobył pieniądze na operację dopiero dzięki umowie z Jupi Direct, poprzednim wydawcą, który wznawiał "Kajki i Kokosze" (skończyło się na dwóch). Jednak wciąż zachował swe nieprzeciętne poczucie humoru, któremu zawdzięcza taką popularność. W dalszym ciągu sypie anegdotami lub odpowiada żartem, co, jak mówi, ma od małego i do czego jego rodzice musieli się przyzwyczajać. Pozostaje więc życzyć mu wiele zdrowia i bardzo żywotnego poczucia humoru. Źródła: |
|||||||||||||||||