Tytus, Romek i A'Tomek księga XXVII
|
|
|
|
Papcio Chmiel nie ustaje w wysiłkach by zniechęcić
do swojej twórczości nawet najbardziej zagorzałych fanów. Bardzo przykro
to mówić i pisać, bo cenię go niezmiernie, a stare "Tytusy" dostarczały
(i do dziś dostarczają) mi fantastycznej rozrywki. Od jakiegoś czasu
jednak komiksy Papcia jadą w dół po równi pochyłej, zarówno pod względem
ilustracji jak i scenariusza. Z jedenej strony rozumiem to, Tytus jest
w końcu małpą wiekową i statecznym (?) mężem. Może pora więc wysłać
go na komiksową emeryturę? Jak na razie nic tego nie zapowiada, zaś
niezmordowany Papcio szykuje kolejną księgę, tym razem internetową.
Strach pomyśleć. Pora wrócić jednak do księgi XXVII. Akcja toczy się
wokół snów i kolejnego wynalazku profesora T. Alenta, Interpretodreamsystemmachiny,
czyli interpretatora marzeń sennych. W jednym ze snów Tytus poznaje
w ogromnym skrócie historię graffiti, stąd tytuł książeczki. Ale całość
wygląda jakby była kolejną wyprawą na Wyspy Nonsensu. Brakuje tu nie
tylko artystycznego animuszu, ale i spójności, pomysłu i - co najgorsze
- dowcipu. Na dodatek swoją cegiełkę dołożyło wydawnictwo. Album jest
(jak zwykle w przypadku Egmonta) porządnie wydany, ale cena 14.90 dla
wielu będzie zaporowa, bo niewiele więcej kosztuje choćby "Cygan" czy
200 stronicowy "Usagi Yojimbo". Obawiam się więc, że niewielu sięgnie
po nowego "Tytusa". I choć księga ta jest lepsza od poprzedniej ("Podróż
poślubna"), w której Papcio Chmiel osiągnął dno swoich możliwości, to
ja radziłbym poczekać do marca. Wtedy ukaże się zebrane wydanie przygód
Tytusa w oryginale, tak jak były drukowane w "Świecie Młodych". Będzie
to jubileuszowy, setny album Klubu Świata Komiksu, szykuje się więc
nie lada atrakcja.
Kuba Demianczuk
Scenariusz: Henryk Jerzy
Chmielewski
Rysunki: Henryk Jerzy Chmielewski
Wydawca: Egmont Polska |
|