Elektra: Assassin

Scenariusz: Frank Miller
Rysunek: Bill Sienkiewicz
Wydawnictwo: Marvel

Część 1 - 33 strony / sierpień 1986
Część 2 - 33 strony / wrzesień 1986
Część 3 - 31 stron / październik 1986
Część 4 - 29 stron / listopad 1986
Część 5 - 29 stron / grudzień 1986
Część 6 - 31 stron / styczeń 1987
Część 7 - 31 stron / luty 1987
Część 8 - 33 strony / marzec 1987

wydanie zbiorcze

Ona - zabójca, ninja - ucieka. On, agent S.H.I.E.L.D., łowca - ściga ją. Elektra Natchios i John Garrett. Stają naprzeciw siebie. Myśliwy staje się ofiarą. Zwrot. Stają ramię w ramię. Przeciw całemu światu. Chcą zabić kandydata na prezydenta. Ale jest jeszcze ktoś trzeci. Chastity McBride. Kolejny agent. Chce ich powstrzymać. Ona i cały amerykański wywiad. Czy im się uda? I kto tu tak naprawdę działa w słusznej sprawie?

"Elektra: Assassin" została stworzona na przełomie 1986-87 roku przez Franka Millera (scenariusz) oraz Billa Sienkiewicza (rysunek) jako ośmioczęściowa opowieść. Przenosi nas ona początkowo w świat dzieciństwa Elektry, potem jej młodości, by w końcu zatrzymać się w roku 1986 i pokazać wydarzenia, które dokonały się w małym miasteczku San Consception w Południowej Ameryce.

Jako, że scenariusz napisał Frank Miller, w komiksie spotykamy charakterystyczny dla niego "tok opowiadania". Brak tu praktycznie dialogów, ale za to mnóstwo narracji oraz monologów wewnętrznych postaci. Narracja nie jest trzecioosobowa, ale prowadzą ją bohaterowie - początkowo na plan pierwszy wysuwa się Elektra, potem to Garrett staję się głównym bohaterem dramatu, a na końcu komiksu agent McBride. Poza tym opowieść jest mroczna i bardzo zmetaforyzowana. Jak w każdym dziele Millera z tego okresu należy doszukiwać się różnorakich ukrytych znaczeń, przenośni i aluzji do ówczesnego świata, szczególnie politycznego. W tym komiksie doskonale to widać. Ze stanu analizy poczynań Elektry wprowadza widza do wielkiej polityki, korupcjogennej i sztucznej. Autor stawia bohaterów w obliczu końca "Zimnej Wojny", a na skraju wybuchu III wojny światowej, gdzie Stany Zjednoczone i ZSRR wzajemnie się o wszystko obwiniają, a losy świata zależą od wciśnięcia jednego przycisku (który jest, notabene, w posiadaniu bardzo "zeschizowanego" amerykańskiego prezydenta)

Rysunek? Mistrzostwo świata. Bill Sienkiewicz w najlepszym wydaniu. Jego lekko rozmyta kreska, dodatkowo podkreślająca mroczność całej opowieści. Wydaje się, iż każdy rysunek przez niego namalowany mógłby być z powodzeniem osobnym obrazem.

Oczywiście opowieść nie pozbawiona jest wad. Nie wszystkim spodoba się tok narracji, jej zawiła metaforyka (szczególnie w pierwszej części komiksu), innym nie przypadną do gustu różne wtrącenia (czasem dwustronicowe), w postaci raportów S.H.I.E.L.D, które to na nowo przestawiają, to co wydarzyło się na poprzednich kartkach. Jeszcze inni odwrócą się od utworu, bo uznają scenariusz za bardzo naciągany (co powiecie na krasnala - klona demolującego całe miasto? - chyba, że to kolejna metafora, której ja się nie dopatrzyłem).

Podsumowując. Opowieść przypadła mi do gustu, choć czytałem lepsze komiksy Millera. Jest ona z gatunku tych, które można kochać i przeczytać jednym tchem lub znienawidzić i odrzucić po kilku przeczytanych kartkach. Wybór pozostawiam wam. Ale radzę po nią sięgnąć. A nuż wam się spodoba.

Tomstoj