Zamiast epilogu
"What if..."
#6 - "What if X-Men lost The Inferno?"
Iluż z nas zastanawiało się, co by się stało, gdyby wydarzenia potoczyły
się zupełnie innym torem niż w rzeczywistości? Co by było, gdyby choć
jeden szczegół został zmieniony. Seria "What if..." jest niezwykłym
pomysłem. Składa się właśnie z takich rozważań, zupełnie niezwiązanych
z główną linią wydawniczą Marvela, ale właśnie dzięki temu niesamowicie
intrygującą. Zastanawialiście się kiedyś, co by było, gdyby X-Men przegrali
Inferno? Oto odpowiedź....
Główna różnica w wydarzeniach polega na tym, że po wepchnięciu z powrotem
do Limbo, S'ym zdobył panowanie nad SoulSword. Pozwoliło mu to powrócić
na Ziemię w momencie śmierci N'astirha - w samą porę aby dopomóc Goblin
Queen zabić wszystkich X-Men. Pozostawiają jedynie Wolverine'a jako
zwierzątko domowe. Madelyn i S'ym dokonują następnie rytualnego poświęcenia
Nathana, co powoduje otwarcie na stałe połączenia z Limbo i tym samym
Ziemia przechodzi pod panowanie demonów. Na stałe.
Wielu bohaterów w pełni poddaje się działaniu demonicznej magii, zaś
główną linią obrony stają się niedobitki - m.in. Dr. Strange, Sprite,
Human Torch i Phoenix II (Rachel Summers). Jedyną szansą na uratowanie
ludzkości staje się ta ostatnia - poprzez nią Strange próbuje przywołać
Phoenix Force, dzięki której chce zniszczyć demony. Podczas kolejnej
potyczki Sprite ginie z rąk Wolverine'a co przywraca go do zmysłów.
Poświęcając własne życie umożliwia Rachel przyzwanie Phoenix. Kontrolując
ją, dziewczyna powoduje odnowienie całej planety niszcząc wszelkie przejawy
działania Limbo. Historia kończy się standardowym happy endem - ocalali
ludzie żyją sobie spokojnie niczym przez tysiącami lat, zaś wraz z narodzinami
dziecka na świat powraca nadzieja.
Seria "What if..." nie da się opisać w kilku słowach. Jak
widać jednak, każdy numer jest swoistym wydarzeniem, które oddaje hołd
albo jakiemuś wielkiemu zdarzeniu, albo wielkiej postaci. Aby przybliżyć
wam lepiej tą serię w jednym z kolejnych numerów KZ poświęcę więcej
uwagi.
Jak zapewne się zorientowaliście, Marvel tworząc ten crossover skacze
dosłownie z tytułu na tytuł z wątkami. Niemożliwe jest więc przeczytanie
wszystkiego w porządku absolutnie chronologicznym, gdyż wymagałoby to
przerywania jednego albumu na konkretnej stronie, przeskakiwania do
następnego, z niego znów na kolejny, by po kilku jego stronach wrócić
do zeszytu, z którego zaczynaliśmy tę szaloną wędrówkę by przeczytać
kolejne kilka stron. I tak w kółko. W związku z tym proponowana przeze
mnie kolejność czytania albumów wiąże się bardziej z zamknięcie poszczególnych
wątków, aby wybierając kolejny zeszyt wiedzieć, co się w nim dzieje,
nawet jeśli jest on ustawiony czasowo przed przeczytanymi wcześniej
wydarzeniami. Zalecana kolejność czytania:
"The New Mutants" #71
"X-Terminators" #1-4
"The New Mutants" #72-73
"X-Factor" #34-35
"The Uncanny X-Men" #239-240
"X-Factor" #36
"The Uncanny X-Men" #241
"X-Factor" #37
"The Uncanny X-Men" #242
"X-Factor" #38
"The Uncanny X-Men" #243
"X-Factor" #39
A teraz kończę, bo pora iść poczytać trochę komiksów.
Klos
Za pomoc w pisaniu artykułu i wytykaniu błędów dziękuje X-pertowi
|