Biografia i twórczość Bogusława Polcha

Bogusław Polch to jeden z najbardziej znanych polskich rysowników komiksowych. Razem z Grzegorzem Rosińskim, uczęszczał do jednego liceum plastycznego. Pierwsze kroki stawiał w "Korespondencie Wszędobylskim" (a było to w 1958 r.!), publikując dwie krótkie formy fantastyczno-naukowe: "Wyprawa via kosmos" oraz "Słoneczny rejs Przygody". W latach 1970-73, narysował siedem odcinków "Kapitana Żbika". Już wtedy w jego rysunkach widać było jego charakterystyczny, łatwo rozpoznawalny styl rysowania.

W roku 1977, Polch został członkiem ZAiKS-u. W tym samym roku rozpoczął też współpracę z niemieckim wydawnictwem ECON i w latach 1978-82, opublikował w Niemczech serię ośmiu albumów "Bogowie z kosmosu" w Polsce znanych jako "Według Ericha von Dänikena". Została ona przetłumaczona na 12 języków i osiągnęła łączny nakład ponad miliona egzemplarzy. W Polsce do tej pory nigdy jeszcze nie wydano ostatniego albumu serii p.t. "Ostatni rozkaz". I jak na razie nadal się na to nie zanosi.

W 1982 r. dla UNESCO narysował Polch komiks "Rycerze fair play" (był to ostatni komiks wydany przez wydawnictwo "Sport i turystyka" i co ciekawe dopiero w 1986 r.). Także w 1982 r. we współpracy z Maciejem Parowskim i Jackiem Rodkiem, rozpoczął rysowanie "Funky Kovala", pozycję uznawaną za jeden z najlepszych polskich komiksów nie tylko fantastycznych, ale w ogóle. Do tej pory powstały trzy części tej serii. Polch stworzył także rysunki do sześciu części "Wiedżmina", na podstawie prozy Andrzeja Sapkowskiego. Jednak jego kontakt ze światkiem komiksu nie ograniczył się tylko do rysownia.

Był bowiem także redaktorem i współtwórcą magazynu komiksowego "KRON" (skojarzenia z nazwą wódki jak najbardziej trafne), który miał być próbą reanimacji polskiego komiksu przez wielkiego mistrza (a było to ponad 2 lata temu), jednak przedsięwzięcie okazało się kompletnym niewypałem, mimo znanych w polskim światku komiksu nazwisk (jak właśnie Bogusław Polch, czy Przemysław Truściński ) i magazyn upadł po wyjściu zaledwie dwóch numerów.

Polch najlepiej sprawdził się w komiksie fantastycznym (szczególnie w seriach "Bogowie z kosmosu" i "Funky Koval"). Twórca jak dotychczas wydał w Polsce około 25 albumów komiksowych o łącznym nakładzie około pięciu milionów egzemplarzy. Jest też u nas znany jako autor okładek do książek wydawnictwa SuperNOWA, m.in. do cyklu o Wiedzminie, antologii "Trzynaście kotów", przygód Xavrasa Wyżryna autorstwa Jacka Dukaja, a także książek Eugeniusza Dębskiego.

Polchowe światy zawarte w jego komiksach, zachwycają hiperrealizmem i dopracowaniem rysunków do ostatniego szczegółu. Postaciom zapełniającym strony rysowanych przez niego albumów, nie sposób odmówić charakteru no i piękna (ach te Polchowe heroinki ;>). Jednak jeszcze ciekawsze są moim zdaniem stworzone przez Polcha projekty techniczne: pojazdy, przedmioty, a nawet ubrania, które mimo upływu czasu wciąż wyglądają nowocześnie.

Oglądając dzieła, które powstawały na przestrzeni lat, można zauwazyć, że kreska Polcha podlegała ewolucji w czasie. Jak już pisałem wyżej, chyba szczytowymi osiągnięciami w jego twórczości są albumy o Ais i Funkym Kovalu, a w szczególności: "Sam przeciw wszystkim" (Funky Koval cz. 2) i "Zagłada wielkiej wyspy" ("Bogowie z kosmosu" cz. 5) (jest to oczywiście moje prywatne zdanie, jeśli ktoś ma inne to trudno ;>). Niestety w komiksach, które powstały później, rysunki nie są już tak staranne i szczegółowe. Widać to wyraźnie, jeśli porówna się plansze z komiksów "Sam przeciw wszystkim" (oraz "Wbrew sobie" (Funky Koval cz.3.). Powstały one w odstępie około pięciu lat (plansza z albumu "Sam przeciw wsztstkim" około 1985 r., plansza z albumu "Wbrew sobie" około 1990).

 

Tak samo jak w trzeciej części Funky'ego, ma się też sprawa z komiksami o Wiedzminie. Widać tam nadal charakterystyczny polchowy styl, ale brak im już tej dokładności i subtelnego piękna (a może polotu?). Są one narysowane trochę jakby od niechcenia. Ktoś mógłby powiedzieć, że do komiksu fantasy po prostu nie pasuje, subtelna kreska Polcha z komisów SF, co nie zmienia faktu, że wygląda na to, iż stary mistrz z upływem lat zaczął tracić formę... Jeszcze gorzej wygląda sytuacja ze wspomnianym już magazynem "KRON". Chyba lepiej by było, gdyby plansze Polcha tam umieszczone, nigdy nie ujrzały światła dziennego... To już po prostu nie ten artysta co dawniej.

O ile jednak wiadomo na dzień dzisiejszy Bogusław Polch nadal żyje i ma się dobrze, (pracuje jako grafik w agencji reklamowej), a więc potencjalnie istnieje szansa, że jeszcze narodzi się dzieło, godne swoich poprzedników z początków lat 80-tych. A więc do dzieła, Panie Bogusławie!

aegirr