"Obergeist: Droga do Ragnarok"
Jest II wojna światowa. Niemiecki "uczony" Jürgen Steinholtz
prowadzi
badania mające na celu stworzenie super żołnierza. Jako materiał do
eksperymentów wykorzystuje więźniów obozów koncentracyjnych. Którejś
nocy
podczas pracy dochodzi do wypadku. Posiadający zdolności telepatyczne
Żyd
przekazuje Steinholtzowi cierpienie i strach, jaki towarzyszy eksterminacji
prowadzonej przez nazistów. Jürgen w jednej chwili poznaje zło jakie
on i
jego rodacy wyrządzają innym. To przełomowy moment w jego życiu. Zaraz
potem
jednak zostaje zakopany w grobie wraz ze swoimi ofiarami gdzie uzyskuje
psychokinetyczne zdolności. Dwieście lat później odradza się jako
czerwonooki demon zemsty.
Tak do końca nie wiadomo o czym jest "Obergeist: droga do Ragnarok".
Z
jednej strony mamy historię superbohatera. W 2147 r. Steinholtz jednym
ruchem ręki potrafi podnieść samochód, czy rozerwać przeciwników na
pół.
Dokonuje tego walcząc ze złem. Na dobrą sprawę mógłby nosić pelerynkę,
rajtuzy i nazywać się coś-tam-man. Z drugiej strony ciąży na nim piętno
zła
wyrządzonego w imię ideologii nazistowskiej. Do tego wszystkiego rozmawia
z
Bogiem i diabłami.
Nie wiadomo też do kogo, tak naprawdę, jest skierowany. Steinholtza
poznajemy podczas rozmowy z Mengele. Jest to normalna swobodna rozmowa
o
bliskich i pracy jakich codziennie przeprowadzamy kilka. "Co u
ciebie?", "A
co u Ciebie?" itd. tylko, że ta jest przeprowadzana nad stołami
operacyjnymi
na których leżą świeżo "zoperowani", zakrwawieni, przerażeni
Żydzi. Ta
krótka scena rewelacyjnie obrazuje "techniczny" i "naukowy"
aspekt nazizmu.
Zadaje pytania o człowieczeństwo, o emocje, o modernistyczny prymat
rozumu.
W sumie więc pytania niełatwe. Jednak kilkadziesiąt stron dalej Steinholtz
walczy z kiczowatymi roboto-mózgami, rodem z królującego w telewizji
na
początku lat dziewięćdziesiątych, animowanego serialu He-Man. Do tego
dodajmy jeszcze moce piekielne, koniec świata i odkupienie.
Niezaprzeczalną zaletą tego komiksu jest rysunek. Dynamiczny i klarowny.
Często dopowiada, lub komentuje wydarzenia. Dużo zbliżeń i przebitek.
Kreska
jest bardzo pewna wręcz komputerowa. Podobnie kolory, które są kładzione
czysto, całymi płaszczyznami. Szczególną rolę spełnia kolor czerwony,
który
jest wyraźnie obecny na każdej stronie. Dzięki fioletowym
piorunom/dymom/ogniom jakie towarzyszą każdemu psychokinetycznemu działaniu
Jürgena kadry nabierają dynamiki. Dość dużo przyjemności sprawia oglądanie
co rusz to innego ujęcia unoszącego w powietrzu siebie lub inne przedmioty
Steinholtza.
Ogólnie rzecz ujmując jest kawał dobrego amerykańskiego rzemiosła
komiksowego. Produkcja, która nie nudzi, bo takie było jej założenie,
jednak
trudno "Obergeista" traktować jako arcydzieło pomimo próby
podjęcia
prawdziwie niebanalnych tematów.
Całość jak przystało na Mandragorę wydana dosyć starannie (choć niektórzy
doszukali się pewnych błędów w tłumaczeniu).
kamil.macejko
Scenariusz: Dan Jolley
Rysunek: Tony Harris (szkic), Ray Snyder (tusz)
Wydawca: Mandragora 2002
Format B5, 144 strony
Cena: 29,90 zł
|