"Trolle z Troy" tom 1: "Opowieść o trollu"

Jak tytuł wskazuje rzecz dzieje się w świecie Troy. Tyle, że 200 lat przed znanymi nam dotychczas wydarzeniami. Tytułowym bohaterem jest troll Tetram (jak to było powiedziane w czwartej części "Lanfeusta z Troy", dziadek Hebiusa) i jego adoptowana córka, człowiek o imieniu Waha (nawiasem mówiąc, większy z niej kanibal niż znany większości Pielgrzym). Niebezpieczeństwo, jakie zaczęły stwarzać trolle na drogach powoduje wśród ludzi chęć ich zgładzenia. W tym celu zebrana zostaje drużyna...

Po przeczytaniu dziwiłem się, że ta seria została napisana przez scenarzystę serii o Lanfeuście. Historia nie jest prowadzona tak swobodnie, jak w tamtym przypadku. I tam i tu w zasadzie większość albumu wypełnia akcja, jednak naprawdę odczuwa się ją w "Trollach...". Sądzę, że to dlatego, iż nie mamy tutaj tak wyraźnie zarysowanych postaci, które zdolne byłyby przyciągnąć naszą uwagę.

Przeszkadzają mi też dwie małe rzeczy. Jedną z nich jest przedstawienie trolli jako stworzeń z długą sierścią. Nie wierzę by ewolucja przez 200 lat zdołała ją skrócić do długości, jaką ma Hebius. A na wielu rysunkach trolle wyglądają przez to na miłe, pocieszne stworzenia. Poza tym szkoda, że ramki z tekstem to zwyczajne ramki, a nie jak w Lanfeuście rozwinięte pergaminy.

Co się tyczy rysunków to Mourier nie dorównuje Tarquinowi, ale tego można się było spodziewać, więc nie jestem rozczarowany. Ogólnie ich style zbliżone są do siebie, jednak Mourier bawi się czasami w realizm. Nie można tu narzekać; nieźle mu to wychodzi.

"Trolle..." to rozrywka na umiarkowanym poziomie. Ot tak, do poczytania.

hans

Scenariusz: Scotch Arleston
Rysunki: Jean-Louis Mourier
Wydawca: Egmont 2002
Format: A4, 48 stron
Cena: 17, 90zł