Garfield

19 czerwca obchodził swoje 24 urodziny Garfield, kot Garfield. Dokładnie: mały gruby leniwy, złośliwy, łakomy, irytujący, zblazowany, kot Garfield. Zwierzak, który jest obdarowany praktycznie wszystkimi wadami, jakie może posiadać sublokator.

Egoista. Nigdy nie sprząta, ale z to uwielbia robić bałagan. Nie można przed nim nic ukryć (szczególnie jeśli to co chcesz ukryć ma napisane "data przydatności do spożycia"). Zawraca głowę wtedy, gdy chcesz być sam. Kiedy natomiast potrzebujesz towarzystwa wtedy właśnie ucina sobie drzemkę. W ogóle ucina sobie drzemkę praktycznie non stop. Na dobrą sprawę jego życie to drzemka. Jeżeli musi się obudzić to tylko po to, by coś zjeść. Więc kiedy nie śpi, lodówka jest najczęściej odwiedzanym miejscem. Przy czym nie ma mowy o poszanowaniu takich świętości jak całotygodniowe zakupy.

- Garfield! Gdzie się podział cały zapas naszej kawy?
- Nie wiem, ale będę miał trzy noce, aby się nad tym zastanowić.

Do tego wszystkiego kłamie. Kłamie w żywe oczy. Nigdy jeszcze nie przytrafiło mu się przyznać do błędu, powiedzieć prosto w oczy "tak przeskrobałem, przepraszam". Nawet w obliczu niezaprzeczalnych faktów potrafi udawać, że nie wydarzyło się to co się wydarzyło, że miało miejsce to co nie zaszło. Zawsze będzie zganiał winę na kogoś innego. Przy czym wcale go nie obchodzi fakt, że wszystkie dowody wskazują właśnie na niego. Ten mały pomarańczowy, wredny kot nie potrafi się w ogóle zachować.

To, że nie szanuje swoich współlokatorów jeszcze można jakoś przeboleć. W końcu ci mieszkają z nim już prawie ćwierć wieku i jakoś się chyba zdążyli przyzwyczaić do jego humorów. Irytujące jest to, że Garfield jest równie niemiły dla gości, ba! nawet dla umundurowanych gości jak na przykład... listonosz.

- Popatrz Garfield listonosz do nas przyszedł. Chyba nie uda Ci się dzisiaj poszarpać mu spodni. Przyszedł w szortach.
- Za to będę mógł wydepilować mu łydki.

Jest cyniczny, nie ma pojęcia co to takiego "kurtuazja" jeśli coś mu się nie podoba mówi o tym prosto z mostu i wcale go nie obchodzi fakt, że może kogoś zranić. Co więcej odnoszę wrażenie, że specjalnie próbuje być złośliwy (czy już wspominałem, że Garfield lubi być złośliwy?).

- Mam dziś wenę twórczą. Namaluję obraz! Od czego by tu zacząć ?
- Obetnij sobie ucho.

No i to jedzenie, nie, nawet nie jedzenie - obżeranie się. Do granic możliwości, a jeśli nikt nie widzi to nawet tak by przekroczyć te granice. Je wszystko co może się nadawać do spożycia. Najchętniej jednak lazagnie, ale wszystko inne co się nadaje do jedzenia też może być, żaden problem, najwyżej trzeba będzie odpowiednio doprawić. Najważniejsze, żeby miało dużo kalorii, wtedy na pewno jest pyszne. Jedzenie jest dla niego właściwie obsesją. Jeżeli kiedykolwiek Garfield wypowiedziałby słowa "nie dziękuję nie jestem głodny" to znaczyłoby tylko tyle, że to nie jest Garfield, albo, że jest poważne chory, albo, że żartował.

- Czy podobałoby Ci się, Garfield, gdyby wystawili Ci pomnik?
- Jasne! Pod warunkiem, że umiałby zjadać gołębie.

Aha jeszcze jego pasja, hobby. Garfield uwielbia wprost pająki. Może się im przyglądać godzinami. Najlepiej jednak obserwuje mu się je kiedy się nie ruszają.

- Garfield stój! Większość pająków to zupełnie nieszkodliwe stworzonka.
Pac.
- Zwłaszcza te martwe.

Podsumowując, jest to dosyć niesympatyczny kot. Dlaczego więc jest tak lubiany na całym świecie? Przecież właściwie to potwór na czterech łapach. Cóż, odpowiedź jest dosyć prosta. Garfielda lubimy właśnie za jego wady. Jak mało kto, akceptuje on siebie samego takim jakim jest. Potrafi wręcz swoje słabe strony tak przedstawić, że wydają się być atutami.

- No, i co Garfield, przytyliśmy trochę w czasie ferii?
- Co masz na myśli mówiąc "przytyliśmy" tłuściochu? Tylko ludzie tyją, koty po prostu "buddyją".

Niejeden psycholog, zatrudniony w piśmie dla gospodyń domowych, w całej swojej karierze, daje mniej porad dotyczących autoafirmacji, niż robi to Garfield w jednym odcinku swoich przygód. Ten kot akceptuje siebie w każdym calu i ostentacyjnie, a wręcz bezczelnie się z ta akceptacją obnosi. Jeśli ktokolwiek ma jakieś kompleksy, przy spotkaniu z Nim od razu się ich pozbywa.

Garfielda można uznać wręcz za mistrza zen wyznającego zasadę: Jestem jaki jestem i to jaki jestem powoduje, że jestem tym kim jestem. Można mu tylko pozazdrościć buddyjskiej wręcz cierpliwości jaka jest niewątpliwie potrzebna przy kontaktach z Jonem. No i to, godne podziwu, niestereotypowe podejście do rozwiązywanych problemów godne największych indywidualności.

- Powiedz Garfield czy według ciebie ta szklanka jest w połowie pełna, czy w połowie pusta?
Gulp.
- Całkiem pusta. Czy masz jakieś filozoficzne pytania w sprawie tych frytek?

Skoro mamy do czynienia z tak wielką postacią która na dodatek obchodzi urodziny nie pozostaje nic innego jak złożyć jej życzenia:

Z okazji Twoich dwudziestych czwartych urodzin, życzę Ci Garfieldzie roku bez poniedziałków, poranków zaczynających się w południe, pełnej lodówki i pogody ducha.

kamil.macejko

Dla ścisłości podaję małe who is who za nieoficjalna stroną poświęcona Garfieldowi

Garfield urodził się w kuchni Mama Leone's, we włoskiej restauracji 19 czerwca 1978 roku. Od tamtego czasu wrósł już do kultury wielu narodów. Ale co sprawiło, że ludzie tak go pokochali? To proste... zdali sobie sprawę, że on jest ... nimi. Jak to twórca Garfielda Jim Davis mawia: "To człowiek w skórze kota". Garfield kocha telewizje i nienawidzi poniedziałków. Woli się wymigiwać od pracy, niż pracować. Jego pasje to jedzenie i spanie. Nienawidzi diet i ćwiczeń. Lubi poranki, pod warunkiem, że zaczynają po południu. Jedynym sposobem na rozpoczęcie dnia, to kawa. Wystarczająco mocny by "sama się podniosła i zaszczekała". I tak można rozpocząć dzień. Czy mógłby być bardzie ludzki?? Czy nie dostrzegamy w nim części siebie?

Gdy Garfield pierwszy raz zobaczył Odiego tylko zapytał: "Czym ja na to zasłużyłem??".

Odie pierwszy raz się pojawił 8 sierpnia 1978 roku. Panem Odiego był kumpel Jona Lyman, który wpadł do Jona na odwiedziny i został na kilka tygodni, po czym wyjechał. I tak oto Garfield zetknął się z horrorem swojego życia. Lyman wyjechał, ale zapomniał zabrać Odiego ze sobą. Odie jest bardzo przyjacielskim i wyjątkowo wesołym stworzeniem. Jest kochany, ale totalnie pozbawiony mózgu. Szczeka idiotycznie, goni samochody, jest całkowicie nieskoordynowany i ma ciągle wyciągnięty na wierzch swój długi czerwony język.

Odie jest najwierniejszym przyjacielem Garfielda, co Garfield skutecznie wykorzystuje do swoich kawałów.

Przez te wszystkie lata Garfield miał wielki wpływ na Odiego. Mają też swoje codzienne rytuały - kot skopuje Odiego za stołu. To wcale psu nie przeszkadza. Właściwie Odie na następny dzień nie pamięta o wydarzeniach dnia poprzedniego. Według Garfielda, Odie jest tak głupi, że przez trzy lata uczył się oddychać. Jego inteligencja jest na tak niskim poziomie, że aby ją zmierzyć, trzeba by się do niej dokopać.

Jedno trzeba przyznać. Odie jest kochany i oddany. I sam Garfield przyznaje, że to jest jego najlepszy przyjaciel na świecie.

Podsumowując Odie nigdy nie myśli, czasami szczeka, ciągle się ślini.

Jon Arbuckle jest właścicielem Garfielda i Odiego. Jon jest życiowym nieudacznikiem.

Jon pierwszy raz pojawił się 19 czerwca 1978, czyli tego samego dnia co Garfield. Początkowo pojawił się jako rysownik kreskówek. Ma wyjątkowego pecha do kobiet. Właściwie nie ma się, co dziwić, skoro rozmowy z kobietami rozpoczyna od słów:

"Jesteś samotna i zdesperowana tak jak ja?"
"Kiedy cię zobaczyłem, utraciłem wszystkie funkcje życiowe"
"Wyglądasz na kobietę o niskich wymaganiach"

Jedyne sukcesy to Dr Liz, weterynarz Garfielda (rozmawiał z nią parokrotnie).

Konsekwencją tego są upojne wieczory spędzone przez Jona na układaniu swoich skarpet w szafie. No i oczywiście zabawy ze swoimi zwierzakami.

Arlene jest kotką, która lubi dzielić się jedzeniem z Garfieldem. Pierwszy raz pojawiła się 17 października 1980 roku. Ich związek opiera się na miłości i nienawiści - Garfield kocha sam siebie, Arlene tego nienawidzi. Znają się długi czas, ale nic nie zapowiada się by miało coś poważnego z tego wyniknąć. Garfield wciąż szuka kogoś, kto zaakceptuje go takim, jaki jest - doskonały w każdym calu.

Nermal, jak sam mówi o sobie "najmilszy kociak na świecie". Pojawia się 3 września 1979. Często paraduje podkreślając swoją słodycz, a w międzyczasie wypomina Garfieldowi jego wygląd i wiek. Jednak raz garfield odgryzł się: wysłał Nermala do Abu Dhabi!

 

No i oczywiście główny sprawca całego zamieszania:

Jim Davis urodził się 28 lipca 1945 roku w Marion w stanie Indiana. Dorastał na małej farmie niedaleko Fairmount, Indiana żyjąc wraz z rodzicami, Jimem i Betty oraz z jego bratem, Davem. Kiedy zaczął rysować Garfielda, używał charakterów członków rodziny do historyjek. Na farmie mieli 25 dorastających kotów. Jak widać te koty dały mu idee zachowania się Garfielda. Tak się złożyło, że Jim Davis chorował na astmę i musiał dużo czasu spędzać w łóżku, ale wtedy na dobre zaczął rysować komiksy, kiedy miał wolny czas.

Wszystkie grafiki pochodzą ze strony www.garfield.com
Wszystkie cytaty pochodzą z albumów "Garfield. W siną dal" i
"Garfield. Kocha lubi szanuje" Wydawnictwa Egmont