Męska sprawa, czyli światy zaludnione przez piękne "Córy Afrodyty"
cz. 1

["Gulliveriana"]

Po raz pierwszy zetknąłem się z twórczością Manary w magazynie "Świat komiksu" ( ;> właśnie tak). To co zobaczyłem, to była okładka do komiksu "Gulliveriana". Obok okładki umieszczona była krótka notka, a w niej między innymi informacja z której wynikało, że Roman Polański jest fanem Manary i rozważa możliwość ekranizacji „Gulliveriany" (szczerze mówiąc do dziś nie wiem czy to była prawda, czy tylko "kaczka dziennikarska"). Wracając jednak do tematu, bardzo mnie zaciekawiło to co zobaczyłem, bo obrazek, powiem szczerze, wyglądał naprawdę... hmm, fajnie. Zacząłem więc szperać w Internecie, w poszukiwaniu dalszych szczegółów. Choć było to już kilka lat temu, do dzisiaj pamiętam fragment z pewnego artykułu, który przeczytałem w sieci: "Pierwsze, co kojarzy mi się z twórczością Manary to kobiety..." Właśnie tak - kobiety, kobiety i jeszcze raz kobiety. Manara jest prawdziwym mistrzem w ich rysowaniu. Co prawda proporcje kobiecego ciała wymyślone prze niego nie istnieją w rzeczywistości, ale nie zmienia to faktu, że tworzone przez niego postacie są naprawdę... sexy. Manara jest kojarzony głównie jako twórca komiksów erotycznych, jednak ma też na swoim koncie sporo prac (jak n.p. "Quatre Doigts, l'homme de papier" - "Cztery Palce, człowiek z papieru"), które są komiksami o tematyce przygodowej. Jednak nawet i w takich opowieściach nie brakuje wizerunków zawsze pięknych i czasem nawet ubranych (;>) kobiet. Zacznijmy jednak od początku...

Emilio Manara urodził się 15 września 1945 we włoskim Luson. Już w 1959 zaczął rysować paski komiksowe do gazet (dla tych którzy nie skojarzyli podpowiadam, że miał wtedy... 14 (!!!) lat). Swoja przygodę z komiksem erotycznym rozpoczął w 1969, wraz z wymyśloną przez siebie serią p.t. "Genius". Łącznie w postaci pasków w gazetach ukazało się 22 odcinki tej historii. Dzięki powodzeniu "Geniusa", Manara mógł w kolejnych latach (1971-73), stworzyć następną serię komiksową, tym razem o przygodach Jolandy Almavivy. Teraz już dano mu do dyspozycji znacznie większą powierzchnię, dzięki czemu mógł rozwinąć skrzydła. Wraz z kolejnymi romantyczno - erotycznymi epizodami przygód piratki Jolandy, można w tym komiksie zaobserwować, jak kreska Manary ewoluuje od podobnej Crepaxowi (także znany rysownik komiksowy), do "ligne claire" (czyli czystej linii), inspirowanej pracami Moebiusa (przy której to zresztą technice pozostał artysta tworząc swoje późniejsze prace). Dla porównania zamieszczam poniżej kadry z "Geniusa" i "Jolandy".

["Genius"]
["Jolanda"]

Reputacja Manary jako grafika i scenarzysty została ugruntowana w 1976, dzięki historii narysowanej dla słynnego francuskiego magazynu komiksowego "Pilote". Opowieść nosiła tytuł "Le roi des singes" (ang. "King of The Apes", czyli "Małpi Król"). Historia ta znana jest tez jako The Ape, (dokładnie znaczy to tyle, co małpa człekokształtna), lub The King Mono (Król Mono). Scenariusz do tego komiksu stworzył Silverio Pisu. Przy jego tworzeniu, Pisu opierał się częściowo na azjatyckich legendach. Historia opowiada o dziwnych przygodach młodego stworzenia zwanego The Ape, które wykłuło się z kamiennego jaja. Główny bohater miał być podobno karykaturą Chińskiego przywódcy, Mao Tse Tunga (stąd komiksowy Mono). Tak czy owak istota ta, nurtowana jest dążeniem do zdobycia władzy i odkryciem tajemnic nieśmiertelności. O ile kwestia władzy okazuje się być całkiem prosta dla tak charyzmatycznego osobnika jak nasz bohater, o tyle aby poznać tajemnice nieśmiertelności Mono wyrusza w podroż poszukując mędrców, mogących coś wiedzieć na ten temat. W komiksie tym widać już wiele elementów, które staną się charakterystycznymi wyznacznikami kolejnych, samodzielnych serii Manary, jak chociażby układ rysunków, sposób narracji, czy wątki psychologiczne i spirytystyczne.

["HP i Giuseppe Bergman"]

Pojawienie się tej historii zaowocowało pojawieniem się kolejnego cyklu, który stał się potem jednym z najsłynniejszych stworzonych przez Manarę, a mianowicie przygód Giuseppe Bergmana. Obie historie („Król Małp" i „Giuseppe Bergman"), bazowały podobno na przeżyciach Manary z czasów studenckich niepokojów, w późnych latach 60. (o jakie dokładnie przeżycia chodzi - nie wiadomo). Na historie przygód Giuseppe Bargmana, składają się cztery albumy. Pierwszy z nich został wydany w 1978 roku i nosi tytuł : „HP i Giuseppe Bergman". Seria ta opowiada o wyprawach głównego bohatera w różne zakątki świata. Jednak Giuseppe podróżuje nie tylko przez rzeczywistą przestrzeń, jego droga wiedzie także przez różne style narracyjne oraz dzieła literackie i malarskie. W komiksie pojawiają się także postacie i dzieła znane z pop-kultury jak n.p. John Lennon.

Giuseppe, to typowy anty-bohater, ulega on historii, nie mając na to wpływu, musi porzucić zaplanowane przez siebie przygody na konto planów tajemniczej, międzynarodowej korporacji, której przewodzi szef o inicjałach HP. Te inicjały są hołdem Manary dla twórczości znanego włoskiego scenarzysty, Hugo Pratta. W późniejszych latach Manara i Pratt podjęli zresztą współpracę, ale o tym nieco później. Już wkrótce, polski czytelnik będzie miał sam okazję zapoznać się z przygodami Giuseppe Bergmana, a to za sprawą wydawnictwa Mandragora. Już w lipcu bowiem, wydawnictwo to planuje wprowadzenie na rynek pierwszego tomu serii o przygodach Bergmana. We wrześniu ma się ukazać album następny. Co do reszty, prawdopodobnie będą wydawane w kilkumiesięcznych odstępach czasu.

["Grandes Heroes"]

Dla francuskiego wydawnictwa Larousse ilustrował Manara w latach 1976 -78 pięć epizodów "L' Histoire of France in Bandes Dessinées" (czyli historii Francji w komiksach). Epizody obejmowały tak ważne wydarzenia jak n.p. Rewolucja Francuska z 1789 roku, Wojna z Prusami, etc). W roku 1979, dla tego samego wydawcy narysował Manara jeszcze dwa epizody do serii "Découverte du monde in Bandes Dessinées" (Odkrywcy Świata w komiksach), znanej też (n.p. w Hiszpanii) pod tytułem "Grandes Heroes" (czyli po naszemu "Wielcy bohaterowie"). Historie opowiadały o podróżach Jamesa Cooka i innych wielkich odkrywców. Manara był jednak w przypadku tych wszystkich historycznych opowieści wyłącznie rysownikiem. Scenariusze stworzyli bowiem panowie Jean Ollivier i Pierre Castex.

Również w 1979 Manara narysował album o angielskim tytule "The Monk from Tibet", czyli "Tybetański mnich", do scenariusza Alfredo Castelli'ego. Nie jest to album erotyczny, lecz przygodowy, jednak zupełnie inny niż n.p. seria o Giuseppe Bergmanie. Historia opowiada o ekspedycji w Himalaje w 1922 roku, której przewodził Chat Bruce. Ekspedycja ta odkrywa dziwne znaki w górach, które ostatecznie prowadzą do powstania legendy o tajemniczym "Człowieku śniegu". Oczywiście Castelli serwuje nam własną, dosyć oryginalną wersję rozwiązania tej tajemnicy.

["Dzień gniewu - Afrykańska przygoda Giuseppe Bergmana"]

Rok 1980, to triumfalny powrót serii o przygodach Giuseppe Bergmana, wraz z pojawieniem się drugiego albumu, p.t.: "Dzień gniewu - Afrykańska przygoda Giuseppe Bergmana". Giuseppe jest tym razem aktorem w filmie, którego realizacja prowadzi go do Afryki. Towarzyszką jego przygód, staje się piękna, ciemnowłosa asystentka z planu filmowego, o imieniu Lulu. Miejscami to właśnie ona staje się główną bohaterką opowieści, pozostawiając w cieniu swych poczynań Bergmana. W tym komiksie niejako tradycyjnie już, rzeczywistość nieoczekiwanie (zarówno dla czytelnika, jak i bohatera) łączy się z fikcją. Pojawia się tu też postać tajemniczego, ciemnoskórego mężczyzny, który jest kimś w rodzaju czarownika. Jak zwykle w przygodach Giuseppe Bergmana, cała historia jest pokręcona i tym samym trudna do streszczenia. Jako ciekawostkę dodam, że komiks ten, został pierwotnie wydana w dwóch częściach pod tytułem: "Autor w poszukiwaniu sześciu bohaterów". Ponadto część pierwsza została przedstawiona czytelnikom w dwóch rożnych wersjach, z dwoma alternatywnymi zakończeniami.

Jak już wspominałem wcześniej, Manara używał inicjałów H.P. w swoich opowieściach o Giuseppe Bergmanie, w nawiązaniu do twórczości scenarzysty Hugo Pratta. Obywaj panowie stali się po pewnym czasie przyjaciółmi, co zaowocowało powstaniem kilku znaczących w twórczości Manary dzieł. W 1981, Pratt rozpoczął pisanie scenariuszy do dwóch historii dla Manary: "Un été indien" ("Indiańskie lato") i "El Gaucho". Ten ostatni tytuł został ukończony tuż przed śmiercią Pratta w 1983.

["Indiańskie lato"]

Obydwie historie opowiadają o kolonizacji Ameryki Południowej. "Indiańskie lato" to historia, której głównymi bohaterami jest rodzina Lewisów. Mamy tu matkę napiętnowaną za rzekome konszachty z diabłem i wygnaną z miasta, oraz czwórkę jej dzieci: braci Eljah, Abnera i Jeremmy'ego, oraz piękną córkę Phyllis. W trakcie opowieści poznajemy smutną historię Mamy Lewis, która po tragicznej śmierci rodziców została oddana pod opiekę pastorowi nazwiskiem Black, który, wraz ze swym synem, stał się głównym sprawcą wszystkich jej nieszczęść.

Chociaż główny wątek opowieści stanowi historia rodziny Lewisów, to trzeba powiedzieć, że opowieść jest wielowątkowa. Mamy tu np. zatargi białych osadników z Indianami, a także wątek miłości Abnera Lewisa do pięknej siostrzenicy pastora Blacka, o imieniu Shevah. W tej opowieści Pratt pokazał, że jest naprawdę dobrym scenarzystą. Wszystkie wątki łączą się ze sobą, tworząc bardzo zgrabną i ciekawą całość.

["El Gaucho"]

Podobnie ma się sprawa z następnym wspólnym dziełem Manary i Pratta, czyli "El Gaucho". Akcja komiksu, podobnie jak w "Indiańskim lecie" rozgrywa się na początku XIX w. w początkowej fazie kolonizacji "Nowego Świata", kiedy na ten kontynent przybywa kolejna fala Hiszpanów i Anglików. Głównymi bohaterami opowieści są: Tom Brown i piękna Molly Malone. Dwa filary włoskiego komiksu (bo tak nazywano czasem Manarę i Pratta) powracają raz jeszcze, aby stworzyć piękną historię podboju Ameryki. Tak jak w "Indiańskim lecie", przeżycia naszych bohaterów umieszczone są na tle pewnych wydarzeń historycznych i faktów, które mogły mieć miejsce w rzeczywistości. Tak jak w opowieści o rodzinie Lewisów, również i ta historia nie kończy się happy endem co sprawia, że obydwie one stają się przez to bardziej wiarygodne. Co ciekawe, "Indiańskie lato" i "El Gaucho", były planowane przez autorów, jako dwie pierwsze części trylogii, która nigdy jednak nie została ukończona, ze względu na śmierć Pratta... Chyba nawet nie powstał scenariusz do trzeciej części, bo prawdopodobnie Manara podjąłby się narysowania tej historii, a szkoda...

I wreszcie nadszedł rok 1983, a wraz z nim światło dzienne ujrzało jedno z najbardziej znanych dzieł Manary, a mianowicie "Le Déclic", czyli "Klik". Ta soft-pornograficzna historia stała się bardzo popularna i rozrosła się do dnia dzisiejszego do czterech albumów. "Klik" utrwalił reputację Manary, jako europejskiego artysty, tworzącego komiksy erotyczne i tak pozostało do dziś...

Bohaterką serii jest Klaudia, młoda i jak to zwykle u Manary bywa, piękna dziennikarka, która pada ofiarą zakochanego w niej maniaka. Mężczyzna postanawia zdobyć posłuszeństwo pięknej i niedostępnej dla niego Klaudii, porywając ją i wszczepiając do jej mózgu niewielkie urządzenie, które po włączeniu za pomocą zdalnego nadajnika sprawia, iż obiekt jego pożądania popada gwałtownie w erotyczną ekstazę, tracąc całkowicie kontrolę nad swoimi poczynaniami. Dzięki temu niewielkiemu wszepowi w mózgu, kobieta staje się bezwolną, zdalnie sterowaną zabawką w rękach dewianta, który z lubością obserwuje, jak jej życie w krótkim czasie popada w ruinę, na skutek niekontrolowanych i gwałtownych zachowań seksualnych...

Przy okazji tego tytułu, chciałbym poruszyć jeszcze jedną kwestię, dotyczącą prac Manary, a mianowicie kwestię okładek. Może brzmi to nieco dziwnie, ale postanowiłem o tym napisać, ponieważ w zależności od wydawnictwa i kraju pojawiają różne okładki do jego prac. Czasami bywa to trochę mylące. Dla przykładu umieszczam trzy okładki do komiksu "Klik" - z wydania hiszpańskiego, polskiego (sic!) i anglojęzycznego.

ciąg dalszy na następnej stronie