"Kran" tom 1: "Runy Gartagueula"
Przyznam szczerze, że gdy tylko usłyszałem o tym komiksie, przyszło
mi do głowy jedna myśl. Mianowicie taka, że jak na polskie warunki ma
on niezbyt ciekawy tytuł. Jak to właściwie wymawiać, po Yankesku (Krejn),
czy może lepiej tak po prostu po naszemu (Kran)? Sami przyznacie, że
w tej formie imię bohatera budzi skojarzenia tylko w jedną stronę, a
mianowicie w temacie hydraulicznym. Jednak wbrew temu, co mogłoby się
wydawać, Kran nie jest przyrodnim bratem Mario i Luigiego, lecz raczej
Conana z Cymerii, albo Thruda Barbarzyńcy (tego ostatniego to nawet
bardziej). Chociaż tak swoją drogą to chłopak by się nadał do odkręcania
zablokowanych zaworów... przejdźmy jednak do konkretów.
Otóż Kran jest osiłkiem, którego obwód bicepsa prawdopodobnie przewyższa
obwód uda niejednego z was (niejednej tym bardziej). Jednak w przeciwieństwie
do mięśni, jego mózg jest prawdopodobnie wielkości ziarnka groszku (do
naszych rodzimych dyskotek chłopak by pasował jak nic). Ciągnąc dalej
to porównanie, nasz bohater ma nawet podobne problemy jak mięśniaki
z dyskotek, chodzi bowiem o piękne dziewczątka i... jakby to kulturalnie
nazwać... ćwiczenia koedukacyjne.
Otóż cała historia rozpoczyna się pewnego ranka, kiedy szanowny rodzic
Krana, Król Czarownik przywołuje go w wielkim gniewie przed swe oblicze.
Okazuje się bowiem, że Kran zbałamucił córkę Bogini Matki, najpiękniejszą
z pięknych - Boginię Miłości. Co dziwne, ten cymbał nawet sobie tego
nie przypomina, ale skoro inni tak twierdzą... Bogini Matka postanawia
się zemścić za zniewagę, nakładając na całe królestwo klątwę i ta jaką!!!
Wszystkim mężczyznom grozi bowiem za występek Krana pomniejszenie "klejnotów
rodzinnych". Młodzieniec zostaje wygnany z królestwa i wyrusza
na wyprawę, aby zdjąć klątwę z siebie i swoich pobratymców. Wraz z nim,
trochę przez przypadek zostaje wygnany dziwny dziadzio imieniem Kunu.
Jak to mówią dwóch to już kompania, a już niebawem dołącza do nich baaaardzo
milutkie zwierzątko "domowe", a mianowicie Wilkołak. Tak rozpoczyna
się pełna niebezpieczeństw i czarnego humoru wyprawa.
Trzeba przyznać, że heroic fantasy to bardzo wdzięczny temat do parodiowania.
Oczywiście można to zrobić na wiele sposobów, mniej lub bardziej ciekawych.
Wydaje się jednak, że scenarzysta i za razem autor rysunków Eric Hérenguel,
wybrał dość dobrą drogę do osiągnięcia celu, jakim jest stworzenie ciekawego
i dosyć zabawnego albumu. Komiks czyta się całkiem nieźle, a akcja pozytywnie
zaskakuje (szczególnie pewnym gwałtownym zwrotem, o którym nie wspomnę
więcej, aby nie psuć szanownemu czytelnikowi przyjemności czytania).
Acha, jeszcze jedno - Wilkołak rządzi :) !!!
aegirr
Scenariusz i rysunki: Eric Hérenguel
Wydawca: Amber
Format A4, 48 stron
Cena: 19,80 zł
|
|