"Wieczna wolność" tom 1: "Inna wojna" Główną bohaterką tego albumu jest kapitan Marygay Potter - ukochana kobieta Williama Mandelli, który był centralną postacią, znanej pewnie wielu z was, opowieści zatytułowanej "Wieczna wojna". Akcja komiksu "Inna wojna" rozpoczyna się jakiś czas po tym, jak Marygay i William zostają rozdzieleni, ponieważ dostają przydziały do dwóch rożnych oddziałów. Grupa Williama zostaje wysłana na Alepha 10, natomiast oddział Marygay na Sade 138. Tym samym zostają oni rozdzieleni odległością 150 000 lat świetlnych... Marygay nadal kocha Williama, ale nie ma już właściwie nadziei, że ujrzy go ponownie. Jak sama mówi: "Nawet jeśli oboje przeżyjemy, dla siebie będziemy straceni". Dlatego też, chcąc nie chcąc, szuka ukojenia w ramionach innej kobiety. W realiach, w jakich przyszło im żyć, jest to jak najzupełniej normalne, ponieważ: "związki heteroseksualne stały się anachroniczną perwersją". Wkrótce, bardzo nieoczekiwanie okazuje się, że misja na Sade 138 może być ostatnią w karierze Marygay Potter. Podczas wykonywania misji zwiadowczej, trafia ona do bazy "wroga" i dowiaduje się tam, że wojna pomiędzy ludźmi a Tauranami (czyli Bykrianami, jak utarło się u nas) została zakończona i już od dawna trwa pokój pomiędzy dawnymi rywalami. Tak, w ogólnym zarysie, przedstawia się początek fabuły tego albumu. Komiks ten jest przede wszystkim bardzo "ludzki" i podobnie jak cała seria ("Wieczna wojna"), niesie ze sobą pacyfistyczne przesłanie, pokazując, jak okropną rzeczą jest wojna. Nie jest to bynajmniej mój wymysł. Takim stwierdzeniem określił bowiem swoje dzieła sam Haldeman (weteran amerykańskiej wojny w Wietnamie). Fabuła "Wolności" nie zachwyca może wartkością akcji, ale naprawdę nie o to tutaj idzie. Jest to po prostu wojna pokazana z naciskiem na odczucia psychiczne, widziana z perspektywy człowieka, który mimo gruntownego przeszkolenia i biegłości w walce, nigdy tak naprawdę nie był żołnierzem, bo nie chciał nim być... Odnośnie rysunków Marvano, to właściwie niewiele zmieniły się przez te kilka lat. Kreska pozostała prawie taka sama, podobnie jak i kolorystyka. Nie jest to wada, a raczej stwierdzenie faktu. Co prawda, można by się w kilku miejscach przyczepić do "niezgrabności" postaci, umieszczonych w kadrach, ale nie są to błędy zbyt rażące. Ogólnie rzecz biorąc, czytelnicy, którzy zetknęli się wcześniej z serią "Wieczna wojna" (a myślę, że takich wśród was nie brakuje) powinni się tu poczuć "jak u siebie". Może nie potrafię do końca obiektywnie ocenić tego albumu (ze względu na pewnego rodzaju sentyment, jakim darzę "Wieczną wojnę"), ale dla mnie "Inna wojna" to album udany. Jest to po prostu kolejny odcinek tej samej opowieści. Komiks jest uzupełnieniem historii opowiedzianej w "Wojnie" o punkt widzenia Marygay i jednocześnie jego zakończenie stanowi punkt wyjścia dla kolejnych albumów. Niestety nie czytałem opowiadania "Osobna wojna", na podstawie której powstał komiks. Nie wiem więc, czy zachowuje on klimat swojego pierwowzoru ale na pewno zachowuje klimat z komiksów o przygodach Williama Mandelli. Jeśli podobała wam się seria "Wieczna wojna", to powinniście być zadowoleni z zakupu tego nowego albumu. Zainteresowanym większą ilością informacji na temat twórczości Haldemana i
stworzonych przez niego realiów, zachęcam do przeczytania artykułu
na temat "Wiecznej wojny" autorstwa hansa, zawartego w poprzednim
numerze naszego magazynu. Scenariusz: Joe Haldeman |
|||||