|
|
"Drugie 48 stron"
Od razu rozwiejmy wszystkie wątpliwości: "Drugie 48 stron" dorównuje
części pierwszej. Adler i Piątkowski pokazali klasę!
Treść albumu to wciąż najeżona grypsami, mocno absurdalna jazda, bez żadnych
reguł w (wciąż bezowocnym dodajmy) poszukiwaniu zagubionego sensu komiksu. Poprzez
nawarstwiające się i komplikujące nawiązania i pastisze, przedzierają się dwaj
gliniarze, Górsky i Butch, by za wszelką cenę odnaleźć sens komiksu i nie stracić
(znowu) pracy. Wspomagał ich będzie tym razem, bezwiednie wciągnięty w wir ich
przygód, Jerry Collins, eks-bohater komiksu z sensem z ciągotami samobójczymi...
Górsky i Butch, niczym środki na przeczyszczenie, przenicują tym razem m.in.
"Zabójczą broń", "Łowcę jeleni", czy "Przyczajonego
tygrysa, ukrytego smoka". Z nieustępliwymi policjantami zmierzą się również
Thorgal, kapitan Żbik, major Motoko Kusanagi ("Ghost in The Shell")
i Drużyna Pierścienia. Do ofiar wybuchów śmiechu, trzeba też będzie zaliczyć
dzielnych wojowników terakotowych armii, kilka reklam, książek, wieszczów narodu,
Fidela Castro i dwa wielkie roboty... To oczywiście tylko skromna część parodiowanych
w tym albumie produkcji, bowiem należy jeszcze dołożyć przynajmniej drugie tyle
żartów, przeznaczonych dla wtajemniczonych i uważnych.
Świetny scenariusz doczekał się dobrych, czasem tylko zbyt pośpiesznych i/lub
niedopracowanych rysunków, generalnie jednak trzymających poziom poprzedniego
albumu. Zdecydowana kreska, gruby kontur, szczegółowy rysunek i niezwykła zdolność
Adlera do upodabniania swojego stylu do prac znanych osobistości komiksowego
świata gwarantują dobra zabawę. No i te panienki...
"48 stron" okazało się hitem wydawniczym, komiksem, na który zapotrzebowanie
doprowadziło do wydania rozszerzonej reedycji oryginalnego albumu niecały rok
po premierze. Mandragora już potwierdziła, że "Drugie 48 stron" to
nie koniec przygód Górskiego i Butcha (i Jerry'ego) - wkrótce zacznie ukazywać
się zeszytowa seria z przygodami policjantów! Malkontenci mogą jednak zacząć
narzekać już teraz - część grypsów to tylko powtórki, brakuje pastiszów rysunkowych
na miarę adlerowskiej wersji Lobo z poprzedniej części, irytujący fortepian
pojawia się co kilka stron, niektóre epizody odstają poziomem od reszty, a spora
część historyjek została już gdzieś opublikowana ("Reset", "Świat
Filmu", "Świat Komiksu", "Super Gra") - ale nie warto
ich słuchać. "Drugie 48 stron" jest jak przejazd kolejką przez wesołe
miasteczko popkultury - im lepiej ją znasz tym lepiej się bawisz, a po skończonej
podróży masz ochotę natychmiast zacząć ją od nowa.
Jim
Inne opinie
Uwaga, uwaga! Panie i panowie, czapki z głów - Górsky i Butch znów w natarciu!
Nieustające poszukiwania sensu komiksu trwają - nasi dzielni bohaterowie (nie
przynaglani już przez żelazny limit 48 stron) hasają tym razem swobodnie po
tak egzotycznych miejscach, jak bar dla niepublikowanych postaci komiksowych,
czy Wielka Brytfania, wyśmiewając po drodze zarówno inne komiksy, jak i filmy,
książki, programy telewizyjne, popularne reklamy i teleturnieje, Małysza i Wołoszańskiego.
Czasem pastisze ograniczają się do kilku stron ("Goats In The Well"),
a czasem do jednego kadru ("Pod Prądem", zdanie z "Matrixa").
A wszystko to, okraszone świetną kreską i doskonale dobranymi kolorami (niektóre
kadry naprawdę powalają - czasem kunsztem wykonania, a czasem zawartym humorem),
dzięki czemu całość czyta się z czystą przyjemnością. Ogromnym plusem albumu
jest też jego główne założenie, czyli brak sensu, a co za tym idzie - brak jakiejś
spójnej, logicznej fabuły. Jedynym spoiwem, łączącym kolejne opowiastki, jest
para głównych bohaterów i cel, jaki im przyświeca. Dzięki temu, po pierwszym
przeczytaniu wcale nie trzeba odkładać go na półkę, można śmiało sięgać po niego
choćby po to, żeby poprawić sobie humor, otwierając na byle jakiej stronie -
efekt gwarantowany. Kolejną zaletą tego albumu jest utrzymywanie kolejnych parodii
komiksów w konwencji ich pierwowzorów (co jest szczególnie widoczne w odcinkach
"Goats In The Well", czy "Sin Village"), przejawiające się
w podobnej kresce, kolorystyce czy kadrowaniu - w ten sposób, ogromna już dawka
humoru potęguje się jeszcze bardziej. Niestety, na tym, zdawałoby się nieskazitelnym
obrazie, jest pewna (jedyna, aczkolwiek znacząca) rysa - ścisk panujący w dymkach.
Czasem jest on tak mocny, że z trudnością można rozszyfrować, co dana postać
ma do powiedzenia. Co gorsza, nie są to odosobnione przypadki, lecz ogólnie
panująca reguła, przez co czytanie tego komiksu może stać się odrobinę frustrujące.
Na szczęście jednak jest to (obok dwóch literówek) jedyny tego typu kwiatek
w całym albumie. Podsumowując - dzieło duetu Adler-Piątkowski to bezsprzecznie
najlepszy album, wydany w tym roku w Polsce. Wypełniony po brzegi humorem słownym
i sytuacyjnym, świetnie narysowany, lekkostrawny - czysta rozrywka. Wystarczy
spojrzeć na tytuły kolejnych odcinków (np. "Leather Weapon", "Przyzwyczajona
Świnia, Nakryty Mrówkojad", "Dłużyzna Pierścienia") lub pojawiające
się nazwiska (Pryszczyca - Królowa Pustyni, Kapitan Żbeak, Kucanago), aby na
twarzy pojawił się uśmiech. Nie mieć tego albumu, to grzech - gorąco polecam!
Dr_Greenthumb
Scenariusz: Tobiasz Piątkowski i Robert Adler
Rysunki: Robert Adler
Wydawca: Mandragora
Liczba stron: 48
Format: A4
Oprawa: miękka
Papier: błyszczący
Druk: kolor
Dystrybucja: księgarnie
Cena: 16,90 zł
|
|
|