|
|
"Cierń w koronie" cz. 1: "Objawienia i omamy"
Trudno. Popełnię największy grzech recenzenta - już na samym początku wystawię
ocenę temu komiksowi. Ocenę bardzo dobrą. Zachodzę w głowę, jak to możliwe,
że Owedyk nie jest jeszcze szeroko znaną gwiazdą komiksu (nawet na poziomie
europejskim), że jego prac nie publikuje Egmont, że nie cieszy się taką estymą,
jak Truściński, czy Gawronkiewicz. Ale po kolei.
Krzysztof Owedyk vel Prosiak to publikujący nie od dziś, twórca z kręgu tzw.
undergroundu. Efektów jego pracy nie znajdziecie w "Świecie Komiksu",
czy "Produkcie", jego albumów nie ma w ofercie Egmontu, czy Mandragory.
Tym niemniej w "środowisku" jest to postać znana i ceniona, szkoda
tylko, że nikt nie pomyślał o przedstawieniu Prosiaka szerszej grupie czytelników.
Jest on autorem cyklu "Blixa i Zorżeta", wydaje zin "Prosiacek"
i wreszcie ma na swoim koncie, bodajże najciekawszy, niezależny komiks polski
"Ósma czara".
Tytuł ten opowiada historię ziemi, którą spotyka straszliwy los - armageddon.
Biblijna zagłada jest jednak bardzo daleka od naszych wyobrażeń. Owedyk przedstawia
swoją koncepcję Boga, aniołów, raju, czerpiąc ze znanych motywów i archetypów,
jednocześnie zaskakując. Nie bez powodu piszę o "Ósmej czarze", gdyż
"Objawienia i omamy" wydają mi się komiksem osadzonym w tej samym
konwencji i estetyce. Jest to pierwsza część zakrojonego na osiem tomów cyklu
"Cierń w koronie".
Zdecydowanie najmocniejszą stroną tej pozycji jest znakomity scenariusz. Wykorzystano
teoretycznie znany i popularny motyw "ghostbusters", czyli grupy osób,
trudniących się zawodowo łapaniem duchów i sprawami, o których w wiadomościach
raczej nie usłyszymy. Jednakże osadzenie akcji w naszej rzeczywistości, podparcie
jej świetnie prowadzonymi dialogami, mnogością odwołań i nawiązań, powoduje,
że ani przez chwilę nie mamy poczucia obcowania z wydarzeniami, które nie mogłyby
zaistnieć. Cała koncepcja tej historii sprawia wrażenie głęboko przemyślanej,
nie pozwalając nam na stwierdzenie w pewnym momencie - "to niedorzeczne".
Co więcej, pomimo, że akcja rozgrywa się w polskich miastach (i ukraińskiej
wiosce), nawet przez moment nie czujemy charakterystycznej dla wielu innych
rodzimych tytułów "siermiężności" i zaściankowości. O nie. Zresztą
autor nie waha się przenieść wydarzeń w inne rejony globu i tak druga część
będzie rozgrywać się m.in. we Francji. Komiks napisany jest sprawnym językiem,
dialogi brzmią autentycznie, akcja rozwija się powoli, ale już w pierwszym tomie
nie szczędzi się nam elementu niespodzianki i zaskoczenia. Znajdziemy tu (posługując
się nazewnictwem amerykańskim) "cliffhangery", ciekawie zarysowane
postacie, czy próby (jak najbardziej udane) wprowadzenia retrospekcji.
Oprawa graficzna tego tytułu to czarno-biały rysunek. Owszem poprawny, ale
daleki od artystycznych poszukiwań, czy jakichkolwiek eksperymentów. Momentami
interesujące kadrowanie, ale całość jest tylko dopełnieniem naprawdę znakomitego
tekstu. Tutaj na pierwszym planie znajduje się opowieść, misternie konstruowana
fabuła, pełna zagadkowych zdarzeń i stopniowo odkrywanych tajemnic. To stanowi
o sile tego tytułu.
W komentarzu na okładce, dobrze znany Wojciech Birek porównuje Owedyka do
Alana Moore'a. Czy faktycznie Prosiak na takie miano (polski Moore) zasługuje?
Cóż moim zdaniem, przed nim jeszcze daleka droga, ale zaczął wyśmienicie. Polak
jednak potrafi.
pookie
Scenariusz i rysunki: Krzysztof "Prosiak" Owedyk
Wydawca: Kultura Gniewu i Zin Zin Press
Liczba stron: 56
Format: B5
Oprawa: miękka
Druk: czarno-biały
Cena: 15,00 zł
|
|
|