"Tytus, Romek i A'Tomek" księga 28: "Tytus Internautą"

Po roku Tytus znów uderza. Uderzenie jest na poziomie jakiego należało oczekiwać: książeczka jest znacznie słabsza od poprzedniej i z tą tendencję mamy do czynienia już chyba od dziesięciu części.

Pamiętam, jak w smutnych komiksowo latach osiemdziesiątych, z utęsknieniem oczekiwano na nowe lub wznawiane przygody Tytusa, Romka i A'Tomka. Wtedy były to historie świetnie opowiedziane, pełne humoru i świetnie napisanych dialogów oraz… kiepsko wydane. Dziś jest dokładnie odwrotnie - żałosna historia, ale edycja - pierwsza klasa.

Papcio Chmiel, tworząc nowe książeczki, wydaje się świetnie rozumieć zasadę, że jeśli ktoś kupił 20 książeczek to i kolejną kupi. W końcu 15 zł to mniej, niż pizza lub trzy piwa w pubie. W efekcie dostajemy żenujący komiks, ale i tak go kupimy - paranoja. Jak nie wyda tego Prószyński, to zrobi to Jaworski, a jak nie on, to Egmont lub ktoś inny… Papcio Chmiel wspominał w wywiadach, że miał mieszane uczucia wydając zgodę na publikację Księgi 0, bo niby nie była wystarczająco dobra. A czy Tytus Internautą jest wystarczająco dobry? Czy nasze dzieci ten komiks również nazwą kultowym?

W Księdze XXVIII akcję umieszczono w wirtualnym świecie, w którym roi się od wirusów, e-maili. Naszemu dziarskiemu Tytusowi przypada w udziale "wskanowanie się" do tej rzeczywistości, dzięki kolejnemu wynalazkowi profesora Talenta (zwanego kiedyś T.Alentem). Pasjonujące, nieprawdaż?

Nie wiadomo do końca po co, w komiksie pojawia się odwołanie do teleturnieju "Milonerzy" z TVN, gdzie swego czasu padło pytanie o pojazdy Tytusa. Wydaje się, że Papcio tworzy cokolwiek na siłę - ma być 46 plansz, to będzie, choćby miał pchły na psach rysować. Kiedyś rysował 62 plansze, ale teraz po co - wystarczy 46 bo to jakiś standard, a konto w banku i tak rośnie.

W albumie razi również nachalne przypominanie (reklama?) portalu Wirtualna Polska (www.wp.pl) - patrona "Tytusa, Romka i A'Tomka"; praktycznie każdy adres internetowy ma w sobie magiczne "wp". Zdecydowanie przeszkadzają również rysunki na monitorach komputerowych - totalny brak skali.

Pozostałe rysunki bez zastrzeżeń - klasyczny Chmielewski, choć wyraźnie widać brak świeżości w kreowaniu postaci, pojazdów. Za to aż zanadto, wyobraźnia dopisuje przy tworzeniu nazw. Dzięki Bogu nie ma już słowniczka, co w poprzednich częściach było standardem, ale najprawdopodobniej nie chce się Chmielewskiemu dodatkowo tego wymyślać.

Tyle o komiksie i autorze - pora na plusy. Ten widzę tylko jeden - jakość wydania: dobre kolory, świetny papier, lakierowana okładka, grzbiecik. Ale czy ten komiks na takie wydanie zasługuje?

W pierwszym zamyśle chciałem nowego Tytusa porównać, do równolegle wznowionej Księgi XVIII (wyd. Prószyński i S-ka). Tamta część też wcale nie była najlepsza, ani nawet dobra, jednak mimo wszystko zestawianie ich nie ma sensu.

Cóż, trzeba wierzyć, że tak jak najnowszy "Thorgal" ("Barbarzyńca") jest zdecydowanie lepszy od poprzedniego, tak następny "Tytus" też taki będzie. Jest też inna droga: może już pora Papciu na zasłużoną emeryturę?

dVader

Scenariusz i rysunki: Henryk Jerzy Chmielewski
Wydawca: Egmont Polska
Liczba stron: 48
Format: B5
Oprawa: miękka
Papier: matowy
Druk: kolorowy
Cena: 14,90 zł