|
|
"Kaznodzieja" tom 4: "Łowcy"
Przy okazji ostatniego albumu "Thorgala" wspominałem o dobrze zarysowanych
postaciach dwóch zblazowanych "złych" tej części, zastrzegając jednak,
że obrazu dekadentyzmu tam nie uświadczymy. O "Łowcach" tego akurat
nie można powiedzieć - dekadentyzm i uległe mu postacie to główny motor jednego
z dwóch zazębiających się wątków tej opowieści. Jesse wraz z Tulip przyjeżdża
do San Francisco, by odpocząć po okropnych (szczególnie dla Tulip) przeżyciach
z Angelville. Oczywiście bohaterom komiksowym nie jest dane wypoczywać długo,
choć "Kaznodzieja" nie jest komiksem wypełnionym akcją - znajdzie
się też miejsce na zwyczajne rozmowy.
Ten album może na pierwszy rzut oka nieco przypominać "Nowojorskich gliniarzy".
Mamy tu podobną scenerię, czyli wielkomiejską dżunglę i podobny rozwój wypadków.
Mianowicie początkowo historia oparta jest na dialogach, za pośrednictwem których
poznajemy bliżej i bohaterów, i relacje między nimi. Prowadzone są spokojnie,
zaś ich treść znuży każdego szukającego w "Kaznodziei" tylko akcji.
Natomiast równolegle Ennis przybliża nam postacie drugoplanowe, początkowo nie
mające nic wspólnego z głównymi bohaterami. I właśnie, gdy te wątki zaczynają
się zazębiać tempo przyśpiesza tym bardziej, im bliżej jesteśmy końca. Jednak
Ennis w "Łowcach" nie powtarza samego siebie z "Nowojorskich
gliniarzy", a rozwija po prostu relacje zaznaczone już wcześniej. Bo wbrew
pozorom, wbrew wulgaryzmom, sadyzmowi i seksualnym dewiacjom, tak narzucającym
się na pierwszy rzut oka, w "Kaznodziei" bardzo ważne są przyjaźń,
miłość i wiara (ta w tym tomie nie poruszana).
Jednak jeśli już pozostajemy w owym "niecenzuralnym" temacie, to
trzeba wspomnieć o paru sprawach. W końcu bądź co bądź jest to kwestia, którą
w przypadku tej serii trudno pominąć. Jedną z przyczyn kłopotów głównych bohaterów
są wspomniani na początku zblazowani, znudzeni ludzie. Mają pieniądze, te dają
im władzę, zaś dzięki niej zaspokojona zostaje niemal każda ich zachcianka.
Przeżywszy już tak wiele poszukują nowych, nieznanych doznań, skupiając się
na sferze seksualnej - dekadencja w czystej postaci. To właśnie z (m.in.) takimi
ludźmi krzyżują się drogi głównych bohaterów i to oni odpowiadają za "dewiacyjny"
charakter (szczególnie w drugiej połowie) tego odcinka. Ekscesy jakich się dopuszczają
są raz zabawne, innym razem obrzydliwe. Jeśli dodam do tego dwójkę seksualnych
detektywów, myślę, że zdołacie poczuć klimat "Łowców". No, ale kto
spodziewał się po "Kaznodziei" czegoś innego?
Ktoś może stwierdzić, że komiks nie może w sposób sensowny opowiadać o seksualnych
dewiantach, o ludziach oddających się najróżniejszym aberracjom, jednocześnie
mówiąc o miłości, przyjaźni i wierze. To oczywiście błąd, co udowodniły już
poprzednie części "Kaznodziei", bo czyż w naszym świecie te dwie różne
sprawy nie istnieją obok siebie? Podobnie jest i tutaj, w komiksie pełnym fantastycznych
sił, aniołów i nadzwyczajnych zjawisk, a jednocześnie mocno osadzonym w rzeczywistości.
Polecam "Łowców", zawierają to, co najlepsze w "Kaznodziei".
Trzeba jednak na koniec wspomnieć o polskim wydaniu. Mile zaskoczył mnie fakt
istnienia dużych przypisów, których brakowało w wydaniu oryginalnym. Wyjaśniane
są nazwiska, sformułowania lub nazwy miejsc. Niestety na minus należy zaliczyć
błąd ortograficzny w wyrazie "Códotwórca". Normalnie to, by tak nie
raziło, ale pech chciał, że zdarzyło się to w wyróżnionym tytule jednego z rozdziałów.
Kolejnym minusem, wciąż się powtarzającym jest czerń, która na jednych stronach
jest ciemniejsza, na innych zaś jaśniejsza. Pewnym brakiem w stosunku do oryginału
jest zignorowanie (ze zrozumiałych względów) różnic akcentowych w wypowiedziach
bohaterów. Wielu z nich mówi z różnym akcentem, co w polskim wydaniu byłoby
niezauważalne. Widać to jednak w scenach, gdy Cass próbuje mówić z teksańskim
akcentem. Mimo wszystko wydaje się, że tego błędu tłumacz nie mógł uniknąć,
więc należy to po prostu zignorować. Zapewniam, że warto sięgnąć po czwarty
album z przygodami Jessy'ego i spółki.
Damian "hans" Handzelewicz
Scenariusz: Garth Ennis
Rysunki: Steve Dillon
Wydawca: Egmont Polska
Data wydania: 05.2003
Format: 17 x 26 cm
Oprawa: miękka
Papier: matowy
Druk: kolor
Dystrybucja: księgarnie
Cena: 24,90 zł
|
|
|