|
|
Arq
- opowieść o Dwóch Światach
Kiedy w roku 1993 ukazał się ostatni tom serii Rork, fani Andreasa musieli
postawić sobie pytanie - co dalej? Jasne było, że rysownik wprowadzając do
opowieści postać Koziorożca otworzył sobie możliwość uzupełnienia pewnych
wątków historii w zupełnie nowym cyklu. Ci, którzy wstrzymując oddech oczekiwali
na szybkie ukazanie się pierwszych tomów nowej sagi musieli uzbroić się w
cierpliwość. Andreas wydawał tylko pojedyncze (znakomite) albumy i czekał.
Nieoczekiwanie, gdzieś w połowie lat dziewięćdziesiątych mistrz ogłosił, że
opracowuje scenariusz kilkunastotomowej historii w konwencji heroic-fantasy.
W komiksowym świecie był to szok. Autor kojarzony dotąd ze skomplikowanymi,
metafizycznymi opowieściami i niecodziennym, często rewolucyjnym stylem rysunku
musiał wzbudzić zdziwienie podobną deklaracja. W roku 1996 wyszedł pierwszy
tom Koziorożca, a rok później ukazał się album otwierający nową serię Arq
zatytułowany Ailleurs (Gdzie Indziej). Rozpoczęły się dyskusje.
|
|
|
|
Kiedyś na forum dyskusyjnym poświęconym twórczości Andreasa na francuskiej
stronie BDParadisio w trakcie rozmowy dotyczącej nowej serii ktoś mimochodem
spytał: 'Słyszałem, że Andreas planuje serię fantasy? Nie wiecie, co to ma
być?'. I odpowiedź: 'Arq to właśnie nowa seria fantasy'. Muszę przyznać, że
było to zaskoczeniem. Z jednej strony nie ulega wątpliwości, ze Arq należy
do tego właśnie gatunku, z drugiej oczekiwania były zapewne inne, a Andreas
nie byłby sobą, gdyby w trakcie gry z czytelnikiem nie zaczął zmieniać reguł.
Ale zacznijmy od początku.
Arq jest w założeniu osiemnastotomowym cyklem podzielonym na 3 podserie, każda
po 6 tomów. O tym, jak bardzo wyraźny jest to podział, niech świadczy fakt,
ze twórca wymógł na wydawcy (Guy Delcourt Productions), aby każda z 3 podserii
ukazała się w innym formacie. Siódmy tom właśnie ujrzał we Francji światło
dzienne i łatwo zgadnąć, że niestandardowe rozmiary wzbudziły zaskoczenie,
a nawet protesty wśród czytelników. Jest to o tyle istotne, że pierwsze 6
albumów serii ukazało się w ramach kolekcji Conquistador tego wydawnictwa
i miało typowe dla niej rozmiary. Ale zostawmy na boku ciekawostki wydawnicze,
gdyż to fabuła jest tym, co najlepiej wprowadzi czytelnika w świat Arq.
|
|
|
|
Sam początek jest typowym zawiązaniem akcji w konwencji fantasy, czyli mamy
tu bohaterów żyjących w zupełnie normalnym świecie, którzy nagle, wbrew swojej
woli zostają w tajemniczy sposób przeniesieni do zupełnie obcego świata. Aby
mocniej umiejscowić opowieść w ramach gatunku, miejsce to jest zamieszkałe
przez różne istoty myślące, mniej lub bardziej przypominające ludzi, a rozwój
cywilizacyjny odpowiada nieco naszej starożytności. Przynajmniej z początku
wszystko na to wskazuje...
Jest całkiem możliwe, że fantastyczna sceneria, która w innych dziełach Andreasa
staje się nierzadko głównym aktorem opisywanych wydarzeń, tutaj jest tylko
pretekstem do przedstawienia głównych bohaterów, których oficjalnie jest pięcioro,
jednak główna rola przypada tu niejakiemu Robertowi Thorne alias Pascoe Montana.
Robert jest mordercą, swoje problemy zwykł on rozwiązywać nożem, a motywy
jego działań nie zawsze są dla czytelnika oczywiste. Powierzenie głównej roli
w serii mordercy jest zabiegiem ryzykownym, szczególnie że choć bohater ten
może czasem budzić sympatię, jego postępowanie w trakcie ukazywania się kolejnych
albumów nie stawało się ani odrobinę mniej odrażające. Można powiedzieć, że
wbrew regułom gatunku, w którym postawienie bohatera wobec nowej rzeczywistości
często pełni funkcję wychowawczą, tutaj mamy do czynienia z odwróceniem obrazu.
To świat Arq staje nagle w obliczu ziemskiego zabijaki i nie bardzo może sobie
z nim poradzić. A trzeba dodać, że świat ten nie jest wcale przyjemnym miejscem.
Skąd u Andreasa taka koncepcja?
|
|
|
|
Polscy czytelnicy znający twórczość autora właściwie tylko z przygód Rorka
mogą być zaskoczeni i trzeba przyznać, że elementy sensacyjne niezbyt często
goszczą w pracach Andreasa. Jednak w roku 1989 ukazał się niezwykły w dorobku
artysty album, uważany przez wielu za najwybitniejsze dzieło w jego bibliografii.
Chodzi o thriller Coutoo, dostępny już właściwie tylko w antykwariatach. Jego
bohaterem jest młody policjant, ścigający tajemniczego mordercę, zabijającego
swe ofiary właśnie nożem. Album ten w założeniu miał być kontynuowany, podano
nawet tytuł sequela, jednak sposób, w jaki został przyjęty chyba przestraszył
Andreasa. Okazało się, że Coutoo został uznany za dzieło niemal kultowe, rozpoczęły
się niekończące dyskusje na temat znaczeń poszczególnych rysunków, wyszukiwanie
nawiązań, próby - nieraz karkołomne - interpretacji, można by właściwie napisać
odrębny esej tylko na ten temat, jednak w tym momencie istotne jest to, że
Andreas uznał, że nie udźwignie ciężaru odpowiedzialności i nie stworzy kontynuacji
na miarę pierwszego tomu. Obawiał się, że utracony zostanie ten niezwykły
klimat, który pojawił się w Coutoo. Jednak pomysły i chęć opowiedzenia historii
nożownika pozostały. Znalazło to jak widać ujście w postaci Pascoe Montany
w Arq i trzeba przyznać, że to kreacja o niezwykłej sile wymowy - na miarę
pierwowzoru. Widać to szczególnie w drugim tomie - 'Wspomnienia 1'.
|
|
|
|
Pozostałe 4 postacie, choć nie tak wyraziste wnoszą nieco inny wymiar do
tej opowieści, często bardzo zaskakujący, jak w przypadku studenta informatyki
Juliana Joyce'a lub profesora Travisa Blacka, specjalisty w zakresie komunikacji.
Julian to typ depresyjny, kilkukrotnie próbuje popełnić samobójstwo, aż w
końcu odkrywa inny stan świadomości, obszar na granicy życia i śmierci, w
którym czeka go (a zarazem czytelników) ciekawe odkrycie i spore zaskoczenie.
Natomiast niewidomy profesor okazuje się jedyną osobą będącą w stanie wyjaśnić
kilka pojawiających się w trakcie lektury zagadek. Dwie kobiety towarzyszące
wspomnianym bohaterom, nie odgrywają w świecie Arq tak dużej roli, jednak
ważne dla fabuły są ich wspomnienia z naszego świata. Sposób narracji jest
tak skonstruowany, że opisując losy 5 postaci, autor ciągnie kilka wątków
i zawsze pozostawia czytelnika z poczuciem niedosytu. Po kolejne części serii
sięga się z niecierpliwością i czyta z satysfakcją.
Kanwą historii jest element przejścia pomiędzy dwoma światami. Stwarza to
niezwykłą okazję do opowiadania historii dziejącej się w dwóch światach. Autor
chętnie korzysta tu z mechanizmu retrospekcji, a przedstawienie różnic obu
światów jest dodatkowo podkreślone kolorem tła strony, które na Ziemi jest
zawsze czarne. Element ten tworzy dodatkowo ciekawy klimat, podobnie jak w
albumie Derives, gdzie zabieg ten był również z powodzeniem stosowany. Na
Ziemi, akcja toczy się, podobnie jak w niemal wszystkich realistycznych komiksach
francuskich - w Ameryce. Nie wiem skąd się bierze ten upór Francuzów (którzy
rzekomo są antyamerykańscy) do umieszczania akcji swoich komiksów w tym kraju,
nie miałbym zresztą nic przeciwko temu, gdyby towarzyszyła temu większa dbałość
o zachowanie zgodności z realiami. Tego czasem brakuje i niestety w serii
Arq jest to także trochę widoczne. Choćby fakt, że w aktach policyjnych Roberta
Thorne'a skrzętnie zapisany jest jego kryminalny pseudonim: Bob.
Gdy planuje się serie na wiele tomów (i lat) naprzód, ciężko pozwolić historii
by toczyła się sama. Kiedy scenarzysta tworzy zarys opowieści nie przywiązuje
zwykle wagi do postaci drugoplanowych. I nic dziwnego, że postaci te nie zaczynają
nagle żyć własnym życiem, jak być może byśmy chcieli. Tutaj trudno oprzeć
się wrażeniu, że każdy ma wyznaczoną w historii rolę i nie możemy od niego
oczekiwać nic poza dokładnym jej odtworzeniem. Trudno się temu dziwić. Normalny
cykl wydawniczy zakłada ukazanie się albumu raz na półtora roku. Poprzednia
tak skrupulatnie zaplanowana seria (Rork) miała zaledwie 5 albumów w głównym
nurcie. Jej stworzenie zajęło Andreasowi 7 lat. Arq zaplanowany na 18 albumów,
wydawany w analogiczny sposób ukazywałby się przez prawie 3 dekady! Czy można
się dziwić, że twórca nie pozwoli by historia zaczęła biec w innym od planowanego
kierunku? Na szczęście wszystko wskazuje na to, że seria wyjdzie w całości
znacznie szybciej, Andreas jest bowiem pracowitym twórcą i mimo prowadzenia
jednocześnie dwóch serii i wielu, często pracochłonnych, pobocznych projektów,
jak dotąd był w stanie dostarczyć wydawnictwu 7 albumów w 7 lat.
|
|
|
|
Opowieść ta ma niezwykły rozmach i często zaskakuje niekonwencjonalnymi rozwiązaniami.
Jej dużym atutem jest pokazanie obcego świata z perspektywy 5, zupełnie odmiennych
osób. Jednak czytelnicy szczególnie wrażliwi na realizm opisywanych wydarzeń
mogą przeżywać ciężkie chwile. Mogą czuć się zawiedzeni faktem, że w świecie
Arq wszystko właściwie 'robi się samo'. Można nauczyć się obcego języka w
jednej chwili. Można wyleczyć śmiertelnie rannego bez cienia wiedzy anatomicznej.
Można zostać przywódcą podziemnej organizacji bez jakiegokolwiek poparcia
i zaplecza. Z drugiej strony trzeba pamiętać, że komiks ten nie jest dokumentem
ani studium naukowym, więc może po prostu nie należy się tym zbyt przejmować.
Osoby przyzwyczajone do specyficznej maniery plastycznej znanej z Rorka, mogą
się zdziwić widząc rysunki w tej serii, które niezbyt przypominają wcześniejsze
dokonania graficzne rysownika. Wynika to z faktu, że Andreas zwykle stara
się dostosować styl grafiki do opowiadanej historii i widocznie uznał, że
taki właśnie sposób ilustrowania serii będzie najbardziej właściwy. Bardzo
istotne jest też to, że zastosowany styl nie może być nazbyt pracochłonny.
W przeciwnym wypadku czekalibyśmy na każdy kolejny album tak długo, jak na
polskie wydania Rorka z Motopolu, albo jeszcze dłużej. Dlatego trzeba tym
razem zaakceptować fakt, że grafika pełni jedynie rolę ilustrowania fabuły,
podobnie jak często ma to miejsce w komiksie amerykańskim, którego Andreas
jest zadeklarowanym wielbicielem.
|
|
|
|
Trudno jest jednoznacznie ocenić tą serię. Nie jest ona adresowana do młodego
czytelnika, choćby ze względu na dużą brutalność i analizę ciemnej strony
ludzkiej natury. Autor stara się pogłębić psychikę bohaterów i więcej uwagi
poświęca często ich przemyśleniom i odczuciom, niż typowej dla komiksu, akcji.
Nie jest to jednak z pewnością komiks psychologiczny. Z drugiej strony pewne
uproszczenia fabularne i charakterologiczne mogą uczynić komiks trudnym w
odbiorze dla bardziej wymagającego, dojrzałego czytelnika. Dodatkowym utrudnieniem
jest fakt występowania dużej liczby bohaterów i ukazywania ich losów na dwóch
odmiennych płaszczyznach. Wskutek tego nietypowego zabiegu, akcja postępuje
stosunkowo wolno, zaczynamy rozumieć, dlaczego całość planowana jest na aż
18 tomów. Jest bardzo prawdopodobne, że podobne projekty w przyszłości Andreas
będzie realizował we współpracy z innymi rysownikami, jak miało to miejsce
w przypadku Mobilis, a sam skoncentruje się na tworzeniu oszałamiających graficznie
samodzielnych albumów jak 'Caverne De Souvenir' lub 'Triangle Rouge'. Prawdopodobnie
przekonamy się o tym już za kilkanaście lat.
Arek "xionc" Krolak |
|
|