"30 dni nocy"

Gdy mój kumpel pierwszy raz zobaczył "30 dni nocy" stwierdził, że scenarzyście trudno będzie dorównać rysownikowi. Okazało się, że miał rację...

Tuż przed rozpoczęciem się 30-dniowego okresu nocy polarnej, kiedy w Barrow na Alasce nie wschodzi słońce, małżeństwo szeryfów Eben i Stella Olemaun staje w obliczu serii dziwnych zbrodni. Stella odnajduje skradzione mieszkańcom miasta telefony komórkowe, co do jednego zniszczone. Eben aresztuje podejrzanego klienta baru, który do whisky zażyczył sobie miski świeżego, surowego mięsa. Tymczasem w centrali komunikacyjnej łączącej Barrow z resztą świata pojawia się gromadka wyjątkowo bladych, ubranych na czarno osobników, którzy zjawiają się nie tylko w celu przeprowadzenia wywiadu środowiskowego z pracownikiem stacji... Kolejne dziwaczne wypadki okazują się preludium do odizolowania miasteczka od świata i opanowania go przez grupę...

No właśnie - jaką grupę? W horrorach strach oparty jest zwykle w pewnym stopniu (i do pewnego momentu) na nieznajomości natury zagrożenia czyhającego na bohaterów. W "30 dniach nocy" rozgryzienie motywów i winnych stojących za dziwnymi wypadkami zachodzącymi w mieście zajmuje parze szeryfów kilkanaście stron. Mandragora rozwiązaniem zagadki poczęstowała nas już z marszu - kto widział zapowiedzi "30 dni nocy" ten wie o czym mowa. Nawet niewielki element zaskoczenia przepadł. Kolejna kwestia to relacje między głównymi bohaterami, które nie należą do zbyt rozbudowanych. Eben i Stella Olemaun, którzy stają się nieformalnymi przywódcami sterroryzowanych mieszkańców oblężonego Barrow, są tylko jednymi z uczestników gry, wcale nie najważniejszymi. Motywy postępowania pary szeryfów nie są najlepiej uzasadnione, a na wzajemne relacje chyba zabrakło miejsca. Przynajmniej wiemy, że się kochają. Wracając do stron konfliktu (czy może raczej rzezi) tych jest kilka - są ocaleli mieszkańcy miasteczka, którzy występują jako nieokreślone potencjalne ofiary, jest wspomniana para szeryfów - Eben i Stella, są dwie frakcje pośród drapieżców, którzy przejmują kontrolę nad Barrow i w dodatku tajemnicza grupa z Nowego Orleanu. Bohaterów jak widać od groma i ten nadmiar rodzi co najmniej dwa problemy.

Po pierwsze na każdego przypada w komiksie kilkanaście stron, często za mało żeby sensownie scharakteryzować postać, dorobić jej jakiś profil psychologiczny, kilka punktów zaczepienia, aby czytelnik mógł wczuć się w jej sytuację - horror ostatecznie straszy też prawdopodobieństwem postaci i możliwością utożsamienia się z bohaterami. Pod tym względem pomysł odizolowanego miasteczka gdzieś na Alasce jest świetny i szkoda, że na nim się właściwie kończy. Po drugie jeśli myślicie, że "30 dni nocy" to jednorazowy wydatek to jesteście w błędzie. W USA już ukazuje się kontynuacja tego albumu - "Dark Days", z jak to w horrorach bywa, tymi którzy przeżyli pierwszą część. W związku z tym niewyjaśnione tajemnice z "30 dni nocy" znajdą swoje rozwiązanie w kolejnych odcinkach cyklu. Problem w tym, że w niewielkim albumiku zajawki tych tajemnic zajmują cenne strony, których brak odbija się potem czkawką czytelnikowi. Całe szczęście, że wątki do rozwiązania w przyszłych częściach zostały wprowadzone na tyle udanie, że wciąż można traktować "30 dni" jako pojedynczy album i na nim poprzestać.

Wracając do wspomnianej czkawki - po skończeniu albumu miałem paskudne wrażenie, że moje wydanie zostało pozbawione co najmniej kilkudziesięciu stron, na których przedstawione zostało tytułowe 30 dni oblężenia Barrow. Brak funduszy, pomysłów, czy inna konieczność spowodowały, że koszmar jaki przeżywają ocalali, przerażeni i ukrywający się mieszkańcy miasteczka jest pokazany na zaledwie kilku stronach, między którymi gdzieś upływa te 30 dni. Przynajmniej fabuła albumu toczy się sprawnie i dynamicznie, w efekcie czego można tylko marudzić, że chciałoby się więcej.

Do listy wad dochodzą nieszczęsne zapowiedzi umieszczone na tylnej stronie okładki (w tym Clive Barkera, znanego twórcy książkowych horrorów), które reklamują co najmniej nadejście Mesjasza, ale na pewno nie "30 dni nocy". Szczególnie blurb o przerażeniu jakie rzekomo ma rodzić w czytelniku komiks jest nie na miejscu. "30 dni nocy" to mocny, konkretny komiks jednak nikogo na kolana nie powali, tym bardziej z przerażenia.

Klimat odciętego, pogrążonego w ciemnościach miasteczka budują rysunki Templesmitha. Oprawa graficzna "30 dni nocy" to kawał dobrej, ale nierównej roboty. Rysunki przypominają po części dokonania upośledzonego technicznie Bisleya, po części amberowskie "Szczury Blasku". Kadry są zwykle mocno przybrudzone, wymazane farbami i dopalone komputerowymi efektami. Nie brakuje też elementów szkicu. Kolorystyka opiera się na odcieniach szarości, bieli i dominującej w kadrach czerni, łamanych ostrzejszymi czerwieniami (których z racji tematyki sporo), żółciami czy zielenią. Strony są utrzymane w jednolitej tonacji graficznej odpowiadającej miejscu akcji. Obrazkowa narracja jest w "30 dniach nocy" zbliżona do filmu: są całostronicowe panoramy, zbliżenia, a nawet blury skupiające uwagę na wybranym elemencie kadru.

Templesmith stworzył wyjątkowe postacie drapieżców nawiązujących wyglądem do bohaterów klasycznych horrorów z udziałem Bela Lugosi'ego, czy Klausa Kinksy'ego, wyposażonych w nowoczesne, najeżone szeregiem kłów szczęki i popartych specyficzną elegancją ich stroju. Niestety, nie obeszło się bez rysunkowych wad: dość wspomnieć, że Stella i Eben prawie na każdej stronie wyglądają inaczej, a Templesmith ma irytujący zwyczaj rysowania wielkich oczu swoim postaciom w efekcie czego przypominają chwilami bohaterów kreskówek. Bez wątpienia oprawa graficzna przykuwa jednak uwagę i jest jednym z najważniejszych powodów, dla których warto "30 dni nocy" nabyć.

Bez zarzutu jest polska edycja albumu: klimatyczna kartonowa i tłoczona w dodatku okładka z zakładkami, świetny papier, odpowiednie czcionki w dymkach... - wysoki mandragorowy poziom.

Jako survival horror "30 dni nocy" nie jest objawieniem - scenariusz posiada kilka zasadniczych wad, z drugiej strony rysunki udanie budują nastrój grozy. Autorzy czerpią z klasyki, mniej lub bardziej sprawnie posługując się schematami gatunku, atmosferą najpierw tajemnicy, później zagrożenia. Nadmiar wątków, zbyt papierowi bohaterowie i przede wszystkim ogólna 'krótkość' dają jednak o sobie boleśnie znać. Wbrew bałwochwalczym zapowiedziom dostaliśmy komiks tylko trochę wykraczający ponad przeciętność z zaskakującymi rysunkami (zaskakująco dobrymi lub zaskakująco złymi zależnie od gustu), klimatycznym początkiem, niezłym, ale zbyt pobieżnym środkiem, za to konkretnym i satysfakcjonującym końcem. Moje oczekiwania wobec tego albumu przerosły rzeczywistość. Czy z waszymi oczekiwaniami jest podobnie możecie przekonać się kupując "30 dni nocy".

Tomasz "Jim" Kontny

 

Inne opinie:

30 dni ciemności w podbiegunowym miasteczku - czy może być cos lepszego dla wampirów, a bardziej okropnego dla mieszkańców tego miasteczka? Komiks którego sposób wydania powinien być przykładem jak komiksy powinny być wydawane. Nieskomplikowany scenariusz i pozbawione szczegółów rysunki powodują, że czyta się bardzo szybko. Czuję jednak, że do tego komiksu niedługo wrócę. Rysunki z ciągotami artystycznymi według mnie dobrze oddające klimat opowieści należą do takich, które albo się lubi albo nie, nie ma nic pomiędzy, dlatego też może to być pozycja dla niektórych ciężka do strawienia, ale i tak namawiam by przynajmniej zajrzeć.

Wojciech "dieFarbe" Garncarz (profil)

 

Ten komiks ma dwie słabe strony - rysunki (ale tylko te wykonywane ręcznie) i miejscami czytelność obrazu. Cała reszta wypada co najmniej dobrze. Na najwyższe uznanie zasługują mroczne, ciemne kolory. Bardzo ciekawie prezentuje się kolaż zdjęć z rysunkiem. Fabularnie historia jest prosta. ale w tym przypadku nie umniejsza to oceny albumu. "30 dni nocy" to bowiem komiks grozy, w którym najważniejszym elementem powinien być odpowiedni nastrój, a tego, zapewniam, w nim nie braknie. Szkoda tylko tych niestarannych rysunków. Gdyby nie one komiks byłby bardzo dobry, a tak jest jedynie poprawny.

Piotr "wilk" Skonieczny

 

"30 dni nocy" wydaje się przeznaczony tylko do oglądania. Po pierwsze, z powodu fabuły, która totalnie płytka i prosta, sprowadza się do paru jatek. Od czasu "Szczurów blasku" nie widziałem jeszcze komiksu z tak zmarginalizowaną rolą fabuły. I podobnie jak tam jedyną zaletą są rysunki. I one są drugim powodem nieczytelności komiksu. Ogląda się je fajnie, ale tylko wtedy, gdy nie służą nam przekazaniu jakiejś treści, bo zbyt często zdarzają się nieczytelne lub trudne do odczytania kadry.
Niestety po kupnie tego komiksu czuje się oszukany, gdyż zamiast pełnoprawnego komiksu dostałem zaledwie świetny edytorsko album graficzny. Zaskakujące, iż za taki minimalizm scenarzysta zgarnął honorarium i tworzy ciąg dalszy. Podobnie jak w przypadku "Szczurów blasku": przerost formy nad treścią.

Damian "hans" Handzelewicz

 

A mi się ten komiks bardzo podoba. Może i nie mamy do czynienia z fabularnym fajerwerkiem, ale całość czyta się bardzo przyjemnie. Niesamowite, mroczne kadry znakomicie budują klimat opowieści. Na plus trzeba zaliczyć rewelacyjne wydanie - papier, kolory, okładka (częściowo lakierowana), covery poszczególnych części. Wielkie brawa dla Mandragory. Horror stworzony przy pomocy niezwykle ekspresyjnego, ciekawego stylu - czego chcieć więcej?

Sławek "pookie" Kuśmicki (profil)

 

Genialna zabawa formą i prawdziwie przerażająca historia. Takiej wspaniałej grafiki nie ujrzycie w zbyt wielu albumach. Geniusz prostoty niebanalnej zarówno w warstwie fabularnej, jak i rysunkowej. A must have. Pozycja miesiąca

Paweł "Kurczak" Zdanowski (profil)

 

Na zachodzie wszyscy się za tym uganiali w zeszłym roku (a jak pojawi się film to znowu zaczną), możliwe że u nich nie ma tak ohydnej zimy jak u nas i dlatego czują potrzebę chłodu i okrucieństwa, a sam komiks niezły, klimatyczny, graficznie nieco zakręcony - zwłaszcza wkomponowanie zdjęć twarzy dobrze Templesmithowi wyszło, fabularnie mroczno-ironiczno-groteskowo-nieskomplikowany.

Adam "mykupyku" Gawęda (profil)

 

Tytuł oryginału: 30 Days of Night
Scenariusz: Steve Niles
Rysunki: Ben Templesmith
Wydawca: Mandragora
Data wydania: 06.2003
Wydawca oryginału: IDW Publishing
Liczba stron: 88
Format: B5
Oprawa: miękka z zakładkami
Papier: błyszczący
Druk: kolorowy
Dystrybucja: księgarnie
Cena: 24,90 zł