|
|
"Hellboy" - "Prawa ręka zniszczenia"
Co można więcej powiedzieć o czymś, o czym już prawie wszystko zostało powiedziane?
Na pewno jest to komiks jedyny w swoim rodzaju, a teraz do ręki dostaliśmy następny
tomik krótkich opowiadań o Hellboyu, członku Biura Badań Paranormalnych i Obrony,
i legendarnej bestii Anung Un Rama dzierżącym klucz do apokalipsy, prawą rękę
zniszczenia.
`Prawa ręka zniszczenia` to zbiorek siedmiu krótszych i dłuższych opowiadań
oraz jedna dwuczęściowa mini-seria z dołączonym specjalnie do tego zbioru epilogiem.
Są to historie gorsze i lepsze oraz mniej i bardziej popularne wśród fanów.
Ciekawa, chronologiczna konstrukcja tomu pozwala nam na śledzenie przygód Hellboya
i rozwiązywanych przez niego spraw od lat najmłodszych do czasów mu obecnych.
Widzimy go w różnych krajach od Norwegii poprzez Anglię aż do Japonii. Pięć
krótkich historii: `Natura bestii`, `Król Vold`, `Głowy`, Żegnaj, panie Tod`
i `Warchołak`, są to opowiadania najbardziej charakterystyczne dla Hellboya
mówiące o jego spotkaniach i walce z demonami, duchami, czy wampirami i smokami,
w których mroczny i straszny klimat jest umiejętnie równoważony poprzez humorystyczne
zobrazowanie sceptycznego podejścia Hellboya do życia i jego pracy. Dzięki tym
historiom poznajemy folklor różnych stron świata, który jest jakby głównym ich
tematem, a cała akcja jest tylko pretekstem do jego przedstawienia. Na szczególną
uwagę zasługuje pierwsza w zbiorku, bardzo odmienna historyjka, a mianowicie
`Placuszki`. Króciutkie, dwustronicowe opowiadanie mówiące o dzieciństwie Hellboya
jest jednym z najbardziej popularnych historii, które dotychczas powstały. Mignola
pokazuje tutaj jak dobrze wychodzą mu krótkie, szybko i trafnie spuentowane
historyjki humorystyczne i udowadnia tym, że zasługuje na kierowane pod jego
adresem zachwyty. Ostatnią częścią tomu po wcześniejszych, opowiadających o
przeszłości bohatera są historie mówiące o teraźniejszości świata, w którym
żyje Hellboy. Zajmują się one jego rolą w przyszłości tegoż świata oraz o osławionej
prawej ręce zniszczenia. Jeśli pierwsza krótka historyjka dająca tytuł całemu
tomowi ma służyć jedynie podsumowaniu dotychczasowych wydarzeń, jak i zwrócić
uwagę czytelnika w odpowiednim kierunku, to druga część tego działu a mianowicie
mini-seria `Szkatułka pełna zła` pogłębia naszą wiedzę na temat Hellboya, ale
także stawia następne pytania. Ci, którzy lubią historie z nazistami poczują
się zawiedzeni, gdyż tutaj ich nie znajdą, ale znowu spotkamy tu różne demony
oraz duchy, które Hellboy musi pokonać, jest także przedstawiciel, tak lubianych
przez Mignolę, małp. Pod koniec Hellboy wychodzi z opresji jak zawsze zwycięsko,
ale także z większą ilością powstałych wątpliwości i z jeszcze większym sceptycyzmem
służącym mu jako tarcza przeciwko ścigającemu go przeznaczeniu.
|
|
|
|
Wielu uznaje, że Hellboy jest komiksem stworzonym przez Mike`a Mignolę, czyli
przede wszystkim rysownika, w którym to właśnie rysunek jest na pierwszym
miejscu
a scenariusze są bardzo proste i banalne. Jest w tym wiele prawdy, lecz dla
mnie to, że Mike Mignola jest przede wszystkim artystą rysownikiem i to
wybitnym jest właśnie atutem. Nie wykorzystuje on rysunku tylko jako sposobu
na przedstawienie
akcji. Dla mnie najważniejsze jest to, o czym wielu scenarzystów i rysowników
zdaje się zapominać. To, co pociąga mnie w twórczości Mignoli i to tej autorskiej
to nie tylko wielki kunszt rzemieślniczy, ale także umiejętność tworzenia
klimatu
i atmosfery swoich utworów. Rysunek Mignoli może wydawać się prosty i pozbawiony
szczegółów, ale to tylko pozory. Prostota rysunku służy zwiększeniu ekspresji
kadrów, a jego dzieła aż kipią od szczegółów. Na równi postawione są przedstawienie
akcji, jak i świata, w którym odbywają się te wydarzenia. Niewielu tak,
jak Mignola potrafi poświęcić liczne kadry tylko po to, by w mistrzowski sposób
rozrysować budynki, wnętrza czy np. rzeźby. Już same te miejsca zdają się
żyć
własnym życiem i budzą lęk. Z zarzutem prostoty scenariuszy zgadzam się tylko
pod warunkiem, że uznamy wielką pracę wykonaną przez Mignolę, który w doskonały
sposób umie łączyć podania ludowe z dynamiczna akcją oraz atmosferę grozy
z
elementami humorystycznymi. Podczas mówienia o stronie artystycznej serii
Hellboy nie można nie wspomnieć o panu Davie Stewarcie, czyli koloryście
serii. Znowu
może się wydawać, że nałożenie koloru na rysunki Mignoli, gdzie rzadko używane
jest cieniowanie musi być dziecinnie proste. Powiedzieć tak może jednak
tyko
ktoś, kto nie miał nigdy z tym do czynienia. Tak doskonały i klimatyczny
dobór
kolorów rzadko zdarza się widzieć w medium, jakim jest komiks. Od czasu,
kiedy Stewart dołączył do ekipy tworzącej Hellboya seria zyskała nowa głębię.
Sam
zastanawiam się często ile pracy musi być wykonanej, by wykreować choćby
jeden taki panel.
|
|
|
|
Żeby nie było tak słodko to napiszę coś jeszcze. Od razu powiem, że z Hellboyem
mam do czynienia już od około siedmiu lat i posiadam wersje oryginalne więc
byłem w stanie ocenić jakość polskiego wydania. Pierwszy zarzut to jak zawsze
papier, na którym album został wydany. Aż prosi się o kredę. Tym razem nie
jest
aż tak źle gdyż nasycenie czerni jest bardzo dobre i jest to chyba pierwszy
tom Hellboya wydany w Polsce, gdzie nie widzimy stu odcieni czerni (w końcu).
Do drobniejszych rzeczy należy przestawienie stron zaraz po opowiadaniu
`Placuszki` i wstawienie przypisów do opowiadań po pierwszej stronie następnej
historii.
Może mała sprawa, ale denerwuje. Szkoda wielka, że Egmont nie zamieścił
dodanego w oryginale bardzo ciekawego szkicownika Mignoli. Dla mnie żaden kłopot
gdyż
mam go w oryginale, ale szkoda, że inni nie mogą tego zobaczyć. Zdążyłem
się jednak już do polskich "minimalistycznych" wydań przyzwyczaić.
Następny i ostatni zarzut jest bardziej poważny i odnosi się do tłumaczenia.
Nie używam
angielskiego profesjonalnie i może właśnie dlatego denerwuje mnie jak profesjonalni
tłumacze popełniają błędy. Błędem w tym tłumaczeniu jest często popełniana
nadinterpretacja
tekstu Mignoli. Nie wiem czy się ze mną zgodzicie, ale jeśli kupuję komiks
autorstwa Mignoli to chcę uzyskać produkt o jak najwierniejszym odwzorowaniu
tekstu, oczywiście
tam gdzie jest to możliwe. Jestem pełen podziwu dla zdolności literackich
osoby tłumaczącej, ale na przyszłość wolałbym więcej rzetelnego tłumaczenia,
a nie
poetyckiego parafrazowania tekstu polegającego często na pomijaniu wyrazów
tam, gdzie nie pasują a dodawaniu tam, gdzie by się przydały. A może według
pana
Mignoli właśnie tak miało być i ruszać tego nie wolno? Bardzo łatwo jest
w ten sposób zmienić charakter i sens wypowiedzi, co się i w tym tomie zdarzyło.
Mam
nadzieję ze Egmont w przyszłości zwróci bardziej uwagę na jakość tłumaczenia
swoich produktów.
Ogólnie wolę Hellboya właśnie w takiej formie, czyli w postaci krótkich opowiadań
podszytych dużą warstwą folkloru i egzotyki. Dla mnie jest to Hellboy w najlepszej
formie i bardzo polecam lekturę. Dla tych, którzy jeszcze nie sięgnęli po poprzednie
tomy i nie są obeznani z materią byłaby to doskonała chwila by dołączyć do tych,
których już wciągnął ten świat. Ja już tam jestem od dobrych paru lat, więc
do zobaczenia.
Wojciech "dieFarbe" Garncarz (profil)
Inne opinie:
Nowy Hellboy trzyma dobry poziom poprzednich części. Ogólnie rzecz ujmując
nie jest ani lepszy ani gorszy. Poziom rysunków Mignoli prezentuje się nienagannie.
Niewątpliwym plusem tego zbioru jest możliwość poznania nowych faktów z przeszłości
HB, uporządkowania tych, które już znamy, a także dowiedzenia się czegoś więcej,
a mianowicie, kim tak naprawdę jest nasz bohater. Co prawda w tym tomie czytelnik
znajdzie trochę mniej znanego poczucia humoru, ale wszystko rekompensuje rozbrajająca
historia o placuszkach - palce lizac! Na wyróżnienie zasługują też opowieści:
"Król Vold", "Żegnaj, panie Tod" oraz "Szkatułka pełna
zła". Polecam.
Piotr "wilk" Skonieczny (profil)
Zbiór opowiadań o różnym poziomie. Świetne i najlepsze są te zabawne (a "Hellboy"
to przecież horror;)), czyli "Placuszki" (o dwuletnim Hellboyu) i
"Głowy" (rzeczywiście, pan Lu umie opowiadać bardzo śmieszne historie;)),
reszta jest bardzo dobra. Najmniej ciekawe są te dotyczące tytułowej prawej
ręki Hellboya - przeciętna "Prawa ręka zniszczenia" i dobra "Szkatułka
pełna zła". Plusem jest nutka humoru, którą opowieściom dodają komentarze
bohatera. Stały wysoki poziom utrzymują rysunki Mignoli z kolorami niejakiego
Dave'a Stewarta; żal, że nie wydaje tego Mandragora. Polecam; jednak zbiorek
nie spodoba się osobom, którym przeszkadzał schemat rozpoczynania opowiadań
w sposób: "Hellboy pojawia się w jakimś kraju, by rozprawić się z kolejnym
stworem", gdyż niemal wszystkie mają taki początek. Damian "hans" Handzelewicz
Rewelacyjne Placki, bardzo dobre Głowy. HB jak zwykle nie schodzi poniżej swojego,
bardzo wysokiego poziomu. Znakomicie namalowane, sprawnie napisane. Jedyna wada
to przesunięcie stron w stosunku do oryginalnego wydania - ewidentny błąd w
druku. Fajny zbiorek, łykajcie bez wahania. Sławek "pookie" Kuśmicki (profil)
Kolejna porcja opowiadań, mających swe korzenie w ludowych podaniach i legendach
z całego świata. Ciekawe, dobrze narysowane, aż chciałoby się zobaczyć Hellboy'a
w pełni jego mocy i potęgi... Cóż, może kiedyś Mignola uraczy nas takową
historyjką,
lecz póki co, musimy zadowolić się "Prawą Ręką Zniszczenia". Polecam.
Piotr "Dr_Greenthumb" Sujka (profil)
Bardzo lovecraftowskie, choć zaprawione odrobiną humoru. Dla miłośników serii
pozycja obowiązkowa- jeden z lepszych albumów. Paweł "Kurczak" Zdanowski (profil)
Ten facet wielkim rysownikiem jest, po prostu wodzę oczyma za jego kreską i
wzniosłe uczucie we mnie wzbiera, po spożyciu Placuszków zesrałem się ze śmiechu,
dalej boję się czytać ;) Adam "mykupyku" Gawęda (profil)
Tytuł oryginalny: The Right Hand of Doom
Scenariusz i rysunki: Mike Mignola
Wydawca: Egmont Polska
Data wydania: 06.2003
Wydawca oryginału: Dark Horse Comics
Data wydania oryginału: 2002
Format: 17 x 26 cm
Oprawa: miękka
Papier: matowy
Druk: kolor
Cena:
24,90 zł |
|
|