|
|
"Dziedzic" tom
1: "Konflikt sumienia"
"Wyprawa" tom 1: "Z popiołów"
Napisane tej recenzji jest trudne i to bynajmniej nie ze względu na problemy
w odbiorze pozycji z Crossgenu- wręcz przeciwnie, gdyż te są wręcz banalnie
proste
Ale zacznijmy do początku.
W sklepie:
W tym miesiącu polscy czytelnicy po raz pierwszy mają okazję zetknąć się
z pozycjami święcącego za oceanem znaczne sukcesy wydawnictwa Crossgen. Na
początek Egmont proponuje nam dwie lekkie serie rozrywkowe - w klimatach nieco
odmiennych zarówno od amerykańskich pozycji z kręgu super herosów, jak i europejskich
cykli humorystycznych - Wyprawę i Dziedzica.
Co pierwsze rzuca się w oczy to świetna jakość wydania tych pozycji- obie prezentują
się bardzo schludnie i zgrabnie. Poręczne, z dobrze usztywnioną okładką, na
papierze kredowym wysokiej jakości i nie za chude. Kolorowe okładki przyciągają
oczy zgrabnymi rysunkami, a przy pobieżnym przejrzeniu widzimy, że komiksy te
po brzegi wypełniają śliczne ilustracje. Lecimy do kasy, zapłacić i stwierdzamy,
że przy cenie 9,99 zakup tych maleństw to czysta przyjemność.
W domu - czytamy:
Siadamy sobie wygodnie i pogrążamy się w lekturze
i co stwierdzamy? Komiksy
czyta się niezmiernie szybko- obydwie pozycje razem wzięte nie powinny nam
zająć więcej niż 30 minut. Jest to spowodowane połączeniem bardzo dużych,
nierzadko całostronicowych ilustracji ze skąpa narracją i dialogami. W ogóle
komisy te są bardzo dynamiczne- cały czas coś się dzieje- nie uświadczycie
tu długich rozważań nad sensem życia, a za to co chwilę zobaczycie jakąś bijatykę,
potyczkę, czy pościg - słowem całość jest naładowana akcją aż po brzegi.
Co o samej fabule? Dziedzic to historia młodego księcia Ethana z zachodniej
Dynastii Czapli, który w dniu swoich 21 urodzin nieumyślnie rani w czasie
turnieju swego przeciwnika z wrogiej, wschodniej Dynastii Kruków - dając tym
samym pretekst do rozpoczęcia ewentualnej wojny, a dalej wydarzenia toczą
się same- pojawia się piękna tajemnicza kobieta, a banał goni banał, schemat
goni schemat. Całość osaczona jest w klimacie średniowiecznego feudalizmu
a la fantasy, przyprószonego różnymi technologicznymi cudeńkami rodem z sf.
Wszystkie dialogi są patetyczne i sztywne jak kij od szczotki, a wielce odkrywcze
moralizatorstwo o tym, że niewolnictwo jest złe i wszyscy powinni być równi
nie jest w stanie ukryć wiejących z każdej strony naiwnych luk logicznych
i infantylizmu. Może w założeniu miał to być komiks z przesłaniem, ale za
bardzo to panu Ronowi Marzowi nie wyszło. Komiks szybko nuży i nie zachęca
do dalszego śledzenia przygód małego, dzielnego księcia z psychiką 13-latka.
Wyprawa to również żadne wielkie dzieło, zresztą stworzył je ten sam scenarzysta.
Jest to typowe fantasy - razem z wszelkimi tego konsekwencjami. Mamy więc
klasycznego wielkiego złego- Mordatha, który raz pokonany przed wiekami wraca
ponownie
na świat i razem z pomocą armii trolli podbija go- niszcząc wszystko i wszystkich,
którzy staną mu na drodze- pewnego razu popełnia jednak błąd wysyłając trolle
do Gerrindoru - miasta zamieszkanego przez rodzinę młodej i niezwykle ponętnej
(a jakże by inaczej) łuczniczki Arwyn. W wyniku tego podboju bohaterka traci
męża i dziecko, po czym poprzysięga zemstę
banał. Łatwo się domyślić, że
w dalszych epizodach poprowadzi ona tytułową wyprawę w celu odnalezienia artefaktu
zdolnego zniszczyć Wielkie Zło ( :) ). Mimo to ten komiks czyta
się lepiej. Po męczącym Dziedzicu był on pewnym odświeżeniem dla mojego zmaltretowanego
umysłu.
Mniej tu infantylizmu, a i target wiekowy wyraźnie inny- widać to chociażby
po znacznie większej dawce przemocy i okrucieństw (komiks otwiera scena tortur).
Brak też silenia się na tandetne przesłanie. Mimo iż wymagającego czytelnika
mogą denerwować ograne zagrywki fabularne, to historia wciąga, zwłaszcza że
na naszym rynku brak (przynajmniej do momentu ukazania się Kronik Czarnego
Księżyca) typowego - nie humorystycznego jak wszelkie "serie z Troy" komiksu
fantasy.
W domu - oglądamy:
Jeśli chodzi o graficzną stronę komiksów, to prezentują się one naprawdę
ładnie i mimo mniejszego niż zazwyczaj formatu ogląda się je przyjemnie, co
jest zasługą wspomnianych już dużych kadrów. Rysunki są szczegółowe i wykonane
z dużą starannością, jest to jednak czyste rzemiosło w stylu czysto komercyjnym,
gdzie wszystkie kobiety są uroczo zgrabne i zawsze uczesane jak modelki, a
mężczyźni to umięśnieni młodzieńcy o twarzach hollywoodzkich aktorów. A czego
się spodziewać, przecież nie zaprosimy Bilala do takich pozycji, prawda? Zresztą
z pracy panów Grega Landa (Wyprawa) i Jima Cheunga (Dziedzic) jestem bardzo
zadowolony, przy czym i tutaj Wyprawa podobała mi się trochę bardziej- jakby
o pół tonu mniej cukierkowa
i ma fajne szkice pomiędzy rozdziałami. Z przykrością
muszę jednak stwierdzić, że znalazłem w niej jedno miejsce, gdzie ewidentnie
użyto metody "kopiuj-wklej".
Po lekturze:
Przyszedł czas na werdykt. No i właśnie w tym miejscu pisanie recenzji staje
się problemem. Łatwo było mi objechać je i wytknąć błędy, ale czy mam prawo
ocenić te komisy, a zwłaszcza Dziedzica negatywnie? Przecież nie jestem już
dzieciakiem, a są to pozycje adresowane do młodszej części nastolatków i im
mogą się one podobać. Zresztą pewnie będą- sam w tym wieku zaczytywałem się
pozycjami Marvela, z których większość dzisiaj wydałaby mi się równie śmieszna.
Myślę, że są to dobre typy na prezenty dla naszych młodszych braci, kuzynów,
chrześniaków, siostrzeńców, bratanków i całej reszty tego tatałajstwa. :)
Dziedzic dla 10-12-latków, a Wprawa dla 13-15 letnich urwisów- przecież większości
z nich nie możemy dać Polowania Bilala, czy Niebieskich Pigułek, bo wyrzucą
je jako nudy-na-pudy, a na Kaznodzieję to jednak trochę są za młodzi, a czymś
trzeba ich przyciągnąć do komiksów- niech rośnie nowe pokolenie czytelników!
Zresztą Wyprawę można czasami dla rozluźnienia przejrzeć, jeśli ma się akurat
pieniążki na zbyciu, a po męczącym dniu brak ochoty na czytanie komiksów wymagających
uruchomienia szarych komórek.
Finał:
Koniec końców stało się tak, że Dziedzic szybko został odsprzedany dalej
w świat, a Wyprawa trafiła do paczki imieninowej dla mojego młodszego brata,
któremu będę kupował także kolejne jej tomy i sam je przy okazji czytał. :)
Paweł "Kurczak" Zdanowski
Inne opinie
Bardzo fajnie wydane (format, kolor, papier) błyszczące nic. Banał goni banał.
Scenariusze gier komputerowych bywają ambitniejsze. Zepsuję Wam przyjemność
- w kolejnych częściach Arwyn nie pokaże cycków. Możecie sobie odpuścić.
Sławek "pookie" Kuśmicki
Wspólna recka, bo już godzinę po lekturze nie mogłem odróżnić tych "dzieł" -
kolorowa pulpa, pozbawiona jakichkolwiek ambicji, do szybkiego czytania, fabularnie
i rysunkowo płytka, bez polotu, ale myślę że jest dobrym pomostem między Donaldami,
a choćby Metabaronami.
Adam "mykupyku" Gawęda
"Dziedzic" tom 1: "Konflikt sumienia"
Tytuł oryginału: Scion: Conflict of Conscience
Scenariusz: Ron Marz
Rysunki: Jim Cheung
Tłumaczenie: Maciej Drewnowski
Wydawca: Egmont Polska
Data wydania: 07.2003
Wydawca oryginału: CrossGen Entertaiment
Liczba stron: 86
Format: 14 x 21 cm
Oprawa: miękka
Papier: błyszczący
Druk: kolorowy
Cena: 9,90 zł
"Wyprawa" tom 1: "Z popiołów"
Tytuł oryginału: Sojourn: From The Ashes
Scenariusz: Ron Marz
Rysunki: Greg Land
Tłumaczenie: Maciej Drewnowski
Wydawca: Egmont Polska
Data wydania: 07.2003
Wydawca oryginału: CrossGen Entertaiment
Liczba stron: 86
Format: 14 x 21 cm
Oprawa: miękka
Papier: błyszczący
Druk: kolorowy
Cena: 9,90 zł
|
|
|