|
Tandeta roku
"Mojać jest pomsta i nagroda; czasu swego powinie się noga ich,
ponieważ bliski jest dzień zginienia ich, a spieszą się przyszłe rzeczy
do nich."
Stary Testament
Witam was, usiądźcie. Na początek sprawdźmy zadanie
domowe. Co mają ze sobą wspólnego Brian Azzarello i Jimmy Palmiotti?
Nie, nie - to, że są mężczyznami, jest zbyt oczywiste. Jakieś konkrety,
proszę. Obaj mają nie-amerykańsko (wręcz włosko) brzmiące nazwisko
- bardzo dobrze. Ale co jeszcze ich łączy? Racja - obaj zajmują się
komiksem. Czy... Świetna uwaga - zdarzyło im się popełnić historie
oparte na zemście. Nie, dziękuję, tyle wystarczy - teraz (tak dla odmiany),
proszę mi powiedzieć, jaka jest między nimi największa różnica? Oczywiście
- "100 Naboi" Azzarello, to uznane dzieło światowego formatu, natomiast
"Beautiful Killer" Palmiotti'ego jest jedynie chłamem z najniższej,
brukowej półki.
Zemsta, to oczywiście jeden z najbardziej otrzaskanych (i jednocześnie
najprostszych w konstrukcji) motywów fabularnych. Zbudowanie na nim
ciekawej historii i nie popadnięcie w schemat jest dziś nie lada sztuką.
We wstępie wspomniałem o Azzarello, gdyż w jego "100 Nabojach" sztuka
ta udała mu się w stu procentach - wszak tytułowe, na swój sposób magiczne
pociski dają bohaterom możliwość wzięcia na kimś bezkarnego odwetu
za zbrodnie przeszłości. Ich małe wendetty są motorem napędowym całej
serii, lecz jednocześnie są również częścią wielkiej, trudnej do ogarnięcia
i zrozumienia intrygi. Mają swój ukryty cel, który zna jedynie tajemniczy
Agent Graves, a którego domyślać się tylko mogą czytelnicy. Natomiast
w przypadku "Beautiful Killer" Palmiotti'ego, wszystko podane jest,
jak na talerzu. Zero myślenia (czytelnik). Zero domysłów (czytelnik).
Zero wniosków do wysnucia (czytelnik). Zero oryginalności (autor).
Czytając, nieraz poczułem się jak idiota, którego trzeba prowadzić
za rączkę i wszystko mu tłumaczyć. Oczywiste słowa, wydarzenia i gesty
mają swój jeszcze bardziej oczywisty komentarz. Totalne zero (autor,
autor, AUTOR!).
Budowa fabuły jest prosta jak świński ogon: są rodzice i jest dziecko
- jest dobrze; nie ma rodziców i jest dziecko - jest niedobrze; jest
dziecko i ma broń - jest nieźle, a będzie już tylko lepiej. Wybaczcie
sarkazm, ale już brazylijskie telenowele są bardziej skomplikowane i
mają więcej polotu. Oczywiście, nie zapominam o tym, że owi rodzice
byli najbardziej poszukiwaną parą szpiegów w historii, a ich córka Brigit
jest (wskutek narkotyków podanych ojcu) istnym cudem natury. Wszak nie
każdy ma zupełnie białą skórę, dzięki czemu może (przy użyciu niezbyt
specjalistycznego makijażu) w ciągu paru minut zmienić się w naturalną
Murzynkę bądź Japonkę. Poza
tym, nasza bohaterka jedno oko ma zielone, a drugie zupełnie pozbawione
barwnika
(co daje lepsze widzenie w ciemności), jej rany goją się błyskawicznie,
a trzykrotny postrzał z bliskiej odległości nie robi na niej najmniejszego
wrażenia. Dołóżmy do tego niewiarygodną szybkość przyswajania wiedzy
i oto mamy portret tytułowej zabójczyni. Super, prawda? Biorąc jeszcze
pod uwagę, że połowa czasu antenowego to wspomnienia z przeszłości (Brigit)
i zaprzeszłości (wspominająca matka we wspomnieniach Brigit), niesamowicie
infantylne dialogi, a także niebywałą rozwiązłość języków czarnych charakterów
(którzy dokładnie śpiewają co, gdzie, jak i kiedy), otrzymujemy pełny
obraz fabularnej strony "BK".
Palmiotti
niedostateczny
Kreska jest tu po prostu słaba. Momentami wręcz beznadziejna. Brak konsekwencji
w rysowaniu twarzy, które są zresztą do siebie podobne. Czasem trochę
karykatury. Czasem rozmyta (lub nie) fotografia Tokio, ni stąd ni zowąd,
pasując do całości jak pięść do nosa. Lewe oko Brigit czasem jest zielone,
a czasem bezbarwne (swoją drogą, ten pomysł to też zrzynka, choćby
z Marilyna Mansona). Niepotrzebne zabawy z kolorami. Nie wiem, może
się nie znam... może to miało być oryginalne... może Phil Noto uznał,
że zabarwienie jednego kadru niemal w całości wyblakłą żółcią, drugiego
zielenią a trzeciego pomarańczem będzie nowatorskie, ale dla mnie to
po prostu głupota i przesadne kombinowanie. I nie uratują tego trzy
lub cztery całkiem niezłe kadry (w skali 72 stron!), z których jeden
widzicie obok. Co z tego, że ciekawie ujęto biegnącą
Brigit? Co z tego, że małe, okrągłe snopy światła, padają na jej twarz
przez dziury w drzwiach? Chwilę wcześniej, te otwory miały kształt
gwiazd! Ech... No i to słowo "beautiful" w tytule. Przy takiej kresce,
określanie czegokolwiek mianem "beautiful", po prostu mija się z celem...
Noto
niedostateczny
"Zemsta to marnotrawienie energii" (Krzysztof Kąkolewski),
w przypadku "Beautiful Killer" to również marnotrawienie czasu i pieniędzy
czytelnika.
Beznadziejna, tandetna, naiwna opowiastka. Mam nadzieję, że nigdy nie
trafi do naszego kraju.
Piotr "Dr_Greenthumb" Sujka
"Beautiful Killer"
Scenariusz: Jimmy Palmiotti
Rysunki: Phil Noto
Okładki: Adam Hughes, Joe Jusko, Phil Noto
Wydawnictwo: Black Bull Comics
Objętość: 3 x 24strony
Cena: 3 x 2.99 $
Data wydania: wrzesień 2002 - styczeń 2003
|
|