"Green Arrow" - "Kołczan"
część
1
Osiem strzał, czyli co mnie trafiło
Dzień Dobry Państwu - przerywamy nadawanie Atomówek, aby przedstawić
specjalny komunikat. Niezwykłe wydarzenie w Star City. Zdaje się, że
mamy tam jakąś sytuację kryzysową. Spójrzcie proszę na przekaz z naszej
kamery! Jacek przestań filmować biust spikerki - to idzie na żywo! Proszę
Państwa wygląda na to, że w mieście pojawił się tajemniczy mężczyzna
w zielonym, maskującym ubraniu, który właśnie ściga groźnego super-przestępcę!
Widzimy jak sięga po strzałę. Jego silna ręka zaciska się na drzewcu,
a jego zręczne palce z idealnym spokojem ujmują cięciwę i przeczesują
zielone lotki... Założona już strzała pobłyskuje złowrogo, a mięśnie mężczyzny
napinają się wraz z łukiem, tworząc idealną harmonię niewiarygodnie
celnej maszyny bojowej. Kim jest ten śmiałek?
Strzała pierwsza - czyli co to jest?
Green Arrow to mało znany u nas bohater z wyglądu przypominająca Robin
Hooda, czy też Wilhelma Tella, a działający w uniwersum DC i będący
obok takich sław jak choćby Batman, czy Superman członkiem Amerykańskiej
Ligi Sprawiedliwości (JLA) zwalczającej zło pod każdą postacią. Prywatnie
nazywa się Oliver Quinn i zanim został super herosem był zwykłym szarym
milionerem wyzyskującym bezwstydnie rzesze pracujących robotników w
celu powiększania swego obrzydliwie wielkiego majątku. Później jednak
zmienił swoje świńskie kapitalistyczne zapatrywania na jedyną i słuszną
ideę wspólnego dobra ludu pracującego i zajął się naprawianiem nierówności
społecznych, a czasami w chwilach relaksu ratowaniem świata i wszechświata
także. Słowem - żył sobie spokojnie żywotem super-bohatera drugiej klasy
i coraz niższej sprzedawalności, póki nie postanowił odwiedzić Supermana
w Metropolis, gdzie trafił go szlag w trakcie rozbrajania bomby wysłanej
przez ekoterrorystów.
Proszę Państwa genialny strzał! Ale co to? Czy on nakłada na cięciwę
trzy strzały? Przekazuję głos naszemu specjalnemu korespondentowi... Co
do ...? Cichy Bob? A co Ty tam robisz? Nieważne. Głos dla Cichego Boba.
Trzy strzały - czyli trzy powody, dla których sięgnąłem
po ten komiks
Powodów, dla których zdecydowałem się na przeczytanie tego komiksu
jest kilka. Po pierwsze, jest to pewna nowość na naszym wolno rozwijającym
się rynku. Po drugie, jakość wydania jest naprawdę ujmująca: porządnie
usztywniona, częściowo lakierowana okładka, genialny papier, oraz rozsądna
grubość (5 zeszytów + trochę tekstu) za rozsądną cenę 25 złotych. A
po trzecie i to chyba najważniejsze, nazwisko scenarzysty - znanego u
nas ze swych kontrowersyjnych filmów - Kevina Smitha ( Sprzedawcy, Szczury
z supermarketu, W pogoni za Amy, Dogma, Jay i Cichy Bob kontratakują).
Jego filmy, w których gra (postać prawie-nigdy-się-nie-odzywam-ale-jak-coś-powiem-to-lepiej-słuchać
Cichego Boba), które reżyseruje i do których sam pisze scenariusz są
niewątpliwie bardzo nietypowe, przesiąknięte specyficznym poczuciem
humoru i przemyśleniami, które jednych obrażą, a dla innych staną się
prawdą objawioną. Aż ciśnie się na usta, żeby powiedzieć: można je kochać,
albo nienawidzić, ale nie można być wobec nich obojętnym i chociażby
to powinno świadczyć o ich klasie samej w sobie! Sami widzicie, że warto
zaryzykować.
Dobrze powiedziane Cichy Bobie! Szkoda, że z powodu problemów technicznych
nie mogli Państwo usłyszeć tego genialnego komentarza. A co możesz nam
powiedzieć o tej kolejnej nadlatującej już strzale? Zdaje się, że to
pocisk zapalający, gdyż rzuca trochę światła na nasz obraz.
Strzała piąta - czyli jak wygląda sytuacja?
Komiks czyta się nieźle, w czym doskonale pomagają ciekawe, choć proste
i mało szczegółowe rysunki Phila Hestera. Powiem tak - jeżeli preferujecie
w amerykańskich zeszytach perfekcyjny styl graficzny, jaki prezentują
komiksy spod szyldu Top Cow, Crossgen i Image, to będziecie raczej zawiedzeni.
Kołczan poprzez swoje proste kolory, cieniowanie i raczej ostrą kreskę
jest bliższy temu, co możecie zobaczyć w komiksach Franka Millera, albo
Riso, choć są to raczej luźne skojarzenia. Ogólnie rzecz biorąc rysunki
są poprawne i nie przeszkadzają w odbiorze historii, ale nie są też
żadnymi dziełami sztuki.
Znowu mamy połączenie. Były niewielkie problemy z prądem
- pewnie kolejny kot pana Mietka wlazł do transformatora i wywaliło
korki. Cichy Bobie,
czy możesz nam powiedzieć, co się tam w ogóle dzieje?
Strzała szósta - czyli strzał w dziesiątkę
A dzieje się dużo. Powiem tylko, że okazuje się, że nasz bohater nie
jest tak do końca martwy i po dziesięciu latach nieobecności wraca do
czynnej służby w Star City. Wkrótce kontaktują się z nim jego przyjaciele
z JLA i okazuje się, że biedak nie tylko nie jest świadom tego, że był
uznany za zmarłego, ale na dodatek myśli, że wciąż mamy lata '80, co
więcej... ale co za dużo to niezdrowo. Przeczytajcie sami. Fabuła jest
naprawdę ciekawa, a urywająca się w najciekawszym momencie historia
zachęca do sięgnięcia po kolejny odcinek - oby Egmont szybko uwinął się
z wydaniem kontynuacji. Całość okraszona jest mnóstwem ciętych uwag
i zabawnych dialogów, tak że nieraz będziecie pękać ze śmiechu. Przy
okazji zobaczycie jak Smith rozprawia się z kilkoma dotychczas dogmatycznymi
wręcz założeniami komiksu superbohaterskiego (jak choćby kostiumy i
śmiesznie małe maski, które nie powinny kryć tożsamości herosów, a to
robią) i uznacie, że ten gatunek nie jest jednak taki zły w rękach odpowiednich
scenarzystów. Jest tylko jedna sprawa, która może potencjalnemu czytelnikowi
utrudnić odbiór tej historii.
Mężczyzna w zieleni biegnie po dachach, ale przed nim ciężka przeszkoda
- prawdziwa przepaść. Chyba nie uda mu się przez nią przedostać. Ale
co
to? Strzała z liną? O rany! Jak pięknie pokonał tę rozpadlinę!
Strzała siódma, czyli most nad przepaścią
Problemem dla polskiego czytelnika mogą być liczne nawiązania do poprzednich
- nigdy u nas nie publikowanych przygód Green Arrowa, oraz wielu innych
regularnych serii i crossoverów, które zna każdy szanujący się fan komiksów
ze Stanów, a które dla nas są przysłowiową czarną magią. Po prostu ten
komiks pokazuje ogromną przepaść w kulturze komiksowej pomiędzy nami,
a nimi. Jest to przepaść, która narastała w naszym pięknym kraju latami
i której nie załatają zbyt szybko często wielce ospałe poczynania rodzimych
wydawców. Tym razem jednak Egmont spisał się na piątkę, a nawet szóstkę!
Komiks, który otrzymujemy opatrzony jest obszernym wstępem przybliżającym
nam całą dotychczasową historię Zielonej Strzały, a oprócz tego w tekście
znajduje się cała masa wytłumaczonych na końcu przypisów, które rozwiewają
wiele wątpliwości. Takie rozwiązanie zasługuje na gromkie brawa dla
wydawcy, ponieważ umożliwia nam poznanie tej historii w sposób, który
inaczej nie byłby możliwy. Mimo to, ja ze swej strony dodałbym do całości
jeszcze ze dwa komentarze - jak choćby to kim jest Jason Blood i jakie
są jego powiązania z demonem Etriganem i Oliverem Queenem.
Tak jest Cichy Bobie! Co za strzał proszę Państwa! Widzimy jak strzała
leci! Zatacza wysoki łuk! I trafiony! Groźny przestępca powalony! Teraz
zajmie się nim policja!
Strzała ósma - czyli w samo sedno!
Jak dla mnie komiks jest bardzo dobry. Może nie genialny, ale na pewno
ze wszechmiar warty uwagi i pozwalający nieźle wypocząć przy jego czytaniu.
Ciekawa akcja, niezłe rysunki, bardzo dobre wydanie i powalające dialogi.
Szukasz czegoś wartego zainwestowanych pieniędzy, chcesz odpocząć od
przeintelektualizowanego komiksu artystycznego i pragniesz porządnej
rozrywki? Nie stronisz od superbohaterów, ale wolisz komiksy inteligentne
od łubudubu i innych nawalanek? Zrób sobie dobrze i kup to, a nie pożałujesz.
Proszę Państwa dzięki naszej stacji i naszemu specjalnemu
korespondentowi Cichemu Bobowi aka Kevin Smith byliście właśnie świadkami
wspaniałego
powrotu do akcji nieustraszonego i wspaniałego Zielonej Strzały! Szczegółów
tego wydarzenia szukajcie w sprawozdaniu specjalnym pt. "Green Arrow"
- "Kołczan" część 1 dostępnego we wszystkich dobrych sklepach.
Paweł "Kurczak" Zdanowski
Kevin Smith jest bardzo sprytnym facetem. Czytając pierwsza część "Kołczanu" nie
czuję żebym miał do czynienia z czymś specjalnym, lecz ten pan jest
miłośnikiem i znawcą komiksu amerykańskiego i czego by nie zrobił, robi
to w taki sposób by nie można było się przyczepić. Gdy coś jest obciachowe
to mówi nam o tym wprost. Gdy cos jest wzięte wprost z telenoweli nie
wstydzi się tego. Przyznać jednak trzeba, że motywy, jakimi operuje
są wykorzystywane w ciekawy sposób a łatwość, jaką wykazuje w posługiwaniu
się nimi pozwala na przyjemne zagłębienie się w lekturę. "Green
Arrow" stanowi bardzo przyjemny w odbiorze kawałek komiksu superbohaterskiego
i proszę się nie zrażać nieznajomością postaci, gdyż w tym wypadku to
nie przeszkadza. Polecam spragnionym komiksu amerykańskiego i bohaterów
uniwersum DC.
Wojciech "dieFarbe" Garncarz
Jako fan twórczości filmowej Kevina Smitha z przykrością stwierdzam,
że podpisując swoim nazwiskiem tego cieniaka popełnił artystyczne samobójstwo.
Na drugi tom już się nie piszę. Arek "xionc" Krolak
Koleś z łukiem i strzałami wraz z wieloma kolegami/ koleżankami. Batmany,
Supermany i inne znane powery. Dużo gada i szczela. Są problemy rodzinne/
społeczne i kryminalne, jest też wesoło. Jest nieźle, wszak to Kevin
Smith, znany gaduła. A rysunki stylowe, nie powiem niczego sobie też.
Adam "mykupyku" Gawęda
Tytuł oryginału: Green Arrow: Quiver
Scenariusz: Kevin Smith
Szkic: Phil Heste
Tusz: Ande Parks
Kolory: Guy Major
Wydawca: Egmont Polska
Data wydania: 08.2003
Wydawca oryginału: DC Comics
Data wydania oryginału: 04.2001 - 01.2002
Liczba stron: 120
Format: B5
Oprawa: miękka
Papier:
Druk: kolorowy
Dystrybucja: księgarnie
Cena: 24,90 zł |