"Yans" tom 3: "Mutanci z Xanai"
Trzecia odsłona przygód agenta Miasta. Kolejna z tych lepszych, kiedy
scenarzysta miał jeszcze jakąś spójną i atrakcyjną wizję tego, co chce
powiedzieć. Ciekawa, aczkolwiek odczuwa się na niej pewien ciężar minionych
lat.
Valsary dąży do stworzenia własnego rodzaju społeczności, w której
na pewno zabraknie miejsca dla uczuć. Związek Yansa i Orchidei nie ma
w takim układzie żadnej szansy na przetrwanie. Chcąc w jakiś sposób
złamać tych dwoje, władca Miasta wysyła ich na Xanaję. Misja polegać
ma na uratowaniu rdzennych mieszkańców przez mutantami. Lecz nic nie
będzie takim, jakim mogłoby się wydawać.
Świat zarysowywany przez Duchâteau jest ponury, nieprzyjemny. Dobrze
oddają to stonowane i szarobure kolory. Kolorystyka odzwierciedla również
atmosferę, jaka towarzyszy bohaterom. Yans wciąż znajduje się w beznadziejnych
położeniach, praktycznie bez wyjścia. Jego upór mało zdaje się znaczyć
wobec potęgi i przebiegłości Valsary'ego. Ale, jak można się przekonać,
sam Valsary nie ma się najlepiej. Za wszelką cenę stara się walczyć
z przyszłością, która go przeraża. Kto więc jest w trudniejszej sytuacji?
Kreska Rosińskiego nie zachwyca, ale jest czymś, do czego czytelnik
przywykł i co się może podobać. Czasami mam wrażenie, że rysownik nie
czuł się dobrze w tworzeniu rzeczywistości z gatunku sci-fi i brakowało
mu rysowania pięknych, ziemskich krajobrazów oraz rycerzy, czy wikingów.
A może po prostu "Thorgal" miał większy potencjał, co również przyczynić
się mogło do przekazania serii Kasprzakowi.
Znajomość najnowszych albumów na pewno przekłada się na wrażenie,
jakie pozostawia za sobą lektura "Mutantów z Xanai", ale utwierdza też
w przekonaniu, że scenarzysta zatracił gdzieś po drodze wenę do kontynuowania
serii. Bo, czego nie można powiedzieć o ostatnich pozycjach, ta część
cyklu jest dobrze przemyślana i potrafi niejednokrotnie zaskoczyć.
Co by nie mówić, komiks wciąga; przeczytałem go jednym tchem. To dobra
rozrywka, a może nawet coś więcej. Trudno nie czekać na kontynuację.
Jakub "Tiall" Syty
Jaka ta seria była kiedyś ciekawa pokazują albumy rysowane przez Rosińskiego.
Ten album potwierdza to - Duchateau jeszcze w formie, rysownik jak
zawsze w formie. Warto kupić nawet jeśli ktoś już ma, bo jakość poprzedniego
wydania była tragiczna. Polecam i czekam jeszcze na dwa następne albumy...
Dariusz "dVader" Wejder
Yans, jakiego lubiłem i czytałem z zapartym tchem. Najnowsze epizody
to już tylko marne popłuczyny po serii, która rozpalała wyobraźnię
nastolatka i pozwalała marzyć o przygodach na najdziwniejszych planetach.
Pierwsze pięć "Yansów" polecam w ciemno, choć albumy mogą
wydawać się dziś lekko archaiczne. Sławek "pookie" Kuśmicki
Tytuł oryginału: Hans: Les mutants de Xanaia
Scenariusz: André-Paul Duchâteau
Rysunki: Grzegorz Rosiński
Tłumaczenie: Wojciech Birek
Wydawca: Egmont Polska
Data wydania: 08.2003
Poprzednie wydanie: RSW "Książka-Prasa-Ruch" 1988
Wydawca oryginału: Editions du Lombard
Data wydania oryginału: 1986
Liczba stron: 48
Format: 21,5 x 29 cm
Oprawa: miękka
Papier: matowy
Druk: kolorowy
Dystrybucja: księgarnie
Cena: 16,90 zł |