|
Clark Gable z podbródkiem Kirka Douglasa
¡Las Aventuras Siderales de Rocco Vargas,
por Daniel
Torres!
Wiele potrzeba ostatnimi czasy, by oderwać Rocco Vargasa od jego ukochanej
maszyny do pisania. Jednak intrygujący przypadek eksplodujących wentylatorów,
kolonialny spisek dojrzewający w systemie słonecznym oraz sykliwy głos
narkotykowego barona z mechaniczną kończyną okazują się wystarczającym
bodźcem do działania.
Północna Rhea, najbogatszy księżyc Saturna, była od dawna obiektem
pożądania dla Rządu Ziemi. Teraz, gdy trwa wojna wenusjańska, nadarza
się wreszcie sposobność, by poszerzyć włości. Wśród zastępów Wenusjan,
Rheamitów, jaszczuropodobnych Wirzów, robotów oraz w towarzystwie postrzelonego
Kida Panamy, Rocco zostaje wplątany w międzyplanetarną intrygę aż po
dziurki w nosie. Pomiędzy eterycznymi zjawami uprawiającymi narkotykowe
pola a aż nazbyt rzeczywistymi upiorami ze swojej przeszłości musi wziąć
się w garść, żeby zdążyć z następnym odcinkiem swej groszowej powieści.
Mongo, hotel i jednocześnie dom naszego bohatera, symbolizuje stabilizację
i teraźniejszość. Przeszłość jest powoli odsłaniana i okazuje się, że
nie zawsze pan Vargas był spokojnym gryzipiórkiem. Na pierwszy rzut oka
historia operuje stereotypami - jest naiwna i bezradna blondynka, asystentka
pana Armando Mistrala (bo pod takim pseudonimem publikuje Rocco swoją
twórczość), jest brunetka z zadartym noskiem, obcięta na chłopaka i zawracająca
mężczyznom w głowach, jest piegowaty blondyn, awanturnik w gorącej wodzie
kąpany, "do bitki i wypitki", no a sam Rocco to nikt inny tylko
filmowy Clark Gable, walczący ze złem, przebiegły, ale prawy, choć nie
dostrzegający pod bokiem zakochanej w nim bez pamięci kobietki. Wszyscy
jednak odsłonią swoją drugą stronę, gdy tylko opowieść nabierze rozpędu.
Daniel Torres jest dla hiszpańskiego komiksu tym, kim Yves Chaland
dla komiksu francuskiego. Śmiałe kontury cechują styl tego reprezentanta
czystej linii (línea clara?), a kolory to dynamit i żywa wełna, wygrywają
nawet z najnowszymi płodami komputerowymi. Jego styl jest bardzo mocno
retro, czerpie silnie z lat 50-tych, lecz przyprawia to śmiałymi fantazjami
końca dwudziestego wieku.
Jest tu i czarny humor Chandlera*, jest wodewil, western w kosmosie
- hej, jest nawet facet z dwiema głowami (gdzie ja o tym pisałem...)!
-
w czasie lektury odnosi się wrażenie, że siedzi przy nas pan z kontrabasem
i przycina cichutki temacik jazzowy, pokój jest pełen tureckiego dymu
tytoniowego, a w dłoń wpasuje nam się zaraz szklaneczka burbona. Tła
kreowane przez Torresa, doprawione hiszpańskim przesadyzmem, mogą się
kojarzyć z alpejskimi kurortami, modernistycznymi willami w krajach
śródziemnomorskich bądź też ulicami Chicago pociętymi od góry liniami
kolejek miejskich.
Bohater-detektyw, jego towarzysze, ich sprzęt - wszystko to wykracza
trochę poza skalę budowli czy pojazdów kosmicznych, otaczając egzotykę
przygody aurą dziwnie klaustrofobiczną.
Nostalgiczne jak pomidory w śmietanie.
Przemek "2dope" Siepsiak
* "Wyciągnął swoją artylerię, prawdziwe dzieło
sztuki.
Ja chwyciłem za swoją starą spluwę. Może umrą ze śmiechu."
Tekst powstał w oparciu o "The Whisperer Mystery" i "Saxxon" wydanych
przez Catalan Communications (1991), które stanowią drugi i trzeci album
w pięcioksiągu Torresa. Albumy te oraz pierwszy "Triton" i
czwarty "The Far Star" zostały wznowione na rynku amerykańskim
przez Dark Horse Comics w jednym wydaniu
zbiorczym (1998).
Piąty, najnowszy album "The Dark Forest" ukazał
się w 2001.
|
|