|
Podróże poprzez czas i przestrzeń,
czyli fantastyczne Światy Valeriana i Laureliny
|
|
|
|
Na pewno wielu z was miało już styczność z postaciami Valeriana
i Laureliny, bowiem w naszym kraju ukazało się kilka albumów z
ich przygodami. Po raz pierwszy polski czytelnik mógł się zapoznać
z perypetiami tych bohaterów w 1984 roku w "Świecie
Młodych",
gdzie w 14 odcinkach ukazała się opowieść "Kosmiczne fanaberie".
Jest to historia z albumu "Sur les terres truquées" (Sfałszowane
światy) - siódmy tom serii. Około 5 lat później w magazynie "Komiks
- Fantastyka" został wydany pierwszy album serii o Valerianie
zatytułowany "La cité des eaux mouvantes" (Miasto niespokojnych
wód). Nawiasem mówiąc niedawno został on wznowiony przez wydawnictwo
Amber (jako "Głębiny Nowego Yorku"). W "Komiksie - Fantastyce" ukazały się też 3 następne odcinki przygód Valeriana: "L'empire
des mille planetes" (Imperium tysiąca planet), "Le pays
sans étoile" (Kraina bez gwiazd) i "Bienvenue
sur Alflolol" (Witajcie na Alflololu).
W 1998 w magazynie "Świat komiksu" pojawił się jeszcze w odcinkach
"L'ambassadeur des ombres" (Ambasador cieni - szósty w kolejności
album przygód Valeriana). I to w zasadzie wszystko, a szkoda bo
dane nam było poznać zaledwie niewielki fragment przygód dwójki
sympatycznych bohaterów.
Przyznam szczerze, że już dawno miałem ochotę machnąć jakiś
tekst na ten temat, bo lubię tę serię i uważam ją za bardzo wdzięczny
temat na artykuł. Zacznijmy więc od początku, czyli od genezy
opowieści. Działo się to około roku 1967 w Stanach Zjednoczonych (spokojnie,
to nie jest chochlik drukarski :> ).
Właśnie wtedy, w USA poznali się dwaj Francuzi - Pierre Christin (który wykładał
literaturę francuską na uniwersytecie), oraz Jean-Claude Mézières (który pracował w Stanach jako najprawdziwszy kowboj). Wkrótce
obydwaj panowie zaprzyjaźnili się i zaczęli tworzyć serię komiksową,
która patrząc z perspektywy czasu, bardzo znacząco i na trwałe
wpisała się w historię komiksu europejskiego.
Jak już wspomniałem, głównymi bohaterami stworzonej przez obydwu
panów opowieści są Valerian (w niektórych tłumaczeniach
znany jako Valentin - a po naszemu byłby pewnie Walenty :> )
i Laurelina (nazywana też Lindą lub Veronique - w wydaniu niemieckim). Obydwoje są agentami służb czasoprzestrzennych
Galaxity. Wykonując liczne
misje dla swoich mocodawców podróżują statkiem kosmicznym, który
potrafi dokonywać skoków w czasie i przestrzeni. Ich zadania są
bardzo zróżnicowane, czasem dosyć zwyczajne (przynajmniej z pozoru),
jak np. eskortowanie dyplomatów, jednak większość misji jest bardziej
skomplikowana i ma związek z tajemniczymi wydarzeniami z końca
XX wieku (kiedy to, według scenarzysty serii oczywiście, nastąpił
wielki kataklizm i zagłada większości ludzkiej populacji planety).
Zdarza im się także rozwiązywanie licznych konfliktów w różnych
zakamarkach kosmosu.
Według mnie dwa elementy zadecydowały o popularności tej serii.
Pierwszy z nich to oryginalność uniwersum składającego się z bardzo
wielu elementów, zręcznie połączonych w całość dzięki pisarskiemu
kunsztowi Christina i plastycznym zdolnościom Mézièresa. Drugi
czynnik to świetnie uzupełniająca się, nierozdzielna para głównych
bohaterów, która tworzy zgrany duet, radzący sobie z nawet największymi
przeciwnościami i wyzwaniami. Skoro już przy tym jesteśmy, to
chyba warto by było scharakteryzować postacie tych dwojga. Otóż
Valerian jest typowym człowiekiem czynu i niekiedy jest "w gorącej
wodzie kąpany", przez co bardzo często wpada w poważne tarapaty
- krótko mówiąc, typowy facet. Natomiast działaniom jego współpracowniczki
towarzyszy zawsze większa doza spokoju i namysłu, często popartego
"kobiecymi sztuczkami". Laurelina jest bowiem dziewczyną inteligentną,
a przy tym bardzo ładną i potrafiącą zadbać o siebie, a także
w razie potrzeby o towarzysza. Ta różnica charakterów pomiędzy
bohaterami prowadzi oczywiście do częstych kłótni, co jednak rzadko
przeszkadza im w pozytywnym wypełnieniu powierzonego przez mocodawców
zadania.
|
Co za rudzielec... mniam |
|
|
Relacje pomiędzy Valerianem i Laureliną znacząco zmieniły się
wraz z rozwojem serii. Na jej początku to Valerian był niezaprzeczalnie
głównym bohaterem całej opowieści, Laurelina natomiast odgrywała
mało rzucającą się w oczy rolę towarzyszki podróży i "cichej"
współpracownicy. Jednak szybko dziewczyna zaczęła potwierdzać
swoją wartość, niezależność i odmienność w sposobie działania,
które to ujawniały się coraz bardziej z każdą nową misją. Dzięki
temu szybko stała się dla Valeriana nieocenioną pomocnicą i partnerem.
Widać to już w albumie "Kraina bez gwiazd" (będę używał polskich
nazw dla odcinków u nas wydanych), w którym dziewczyna oddzielona
od współpracownika podejmuje samodzielnie, efektywne i przemyślane
działania. Jej emancypacja (a także charakterek) ukazują się w
pełnej krasie w następnym albumie: "Witajcie na Alflololu" i
tak już pozostaje przez dalszą część serii... Laurelina nie odgrywa
więc tutaj roli dekoracji, czy trofeum dla bohatera (jak to często
w takich bajkach bywa), lecz jest pełnoprawnym współpracownikiem
i partnerem. Kontynuując ten wątek, należałoby dodać, że dziewczyna
nie urodziła się w Galaxity, tak jak Valerian i nie była czasoprzestrzenną
agentką na początku serii. Natknęli się na siebie w średniowieczu,
podczas misji, w której Valerian tropił naukowca - renegata Xombula (opowieść "Les mauvais reves" - "Złe sny"), tego samego, który
później pojawił się w "Mieście niespokojnych wód". Laurelina
pomogła mu wydostać się z tarapatów (Valerianowi rzecz jasna,
nie Xombulowi),
a potem wróciła razem z nim do Galaxity.
Skoro już przy tym jesteśmy, to wyjaśnijmy, że Galaxity jest
miastem zamieszkanym przez Ziemian, będących spadkobiercami starej
cywilizacji, która zakończyła swój żywot pod koniec XX wieku.
Poprzez swoje służby czasoprzestrzenne Galaxity próbuje zmieniać
bieg historii w dobrym (pożądanym przez siebie) kierunku. Przy
okazji jego władze starają się też rozwiązywać konflikty pomiędzy
innymi cywilizacjami, by zaprowadzić ład i porządek w kosmosie
(pod swoim pokojowym, ale jednak protektoratem). Galaxity ma w
orbicie swoich wpływów wiele różnych światów. Jednak istnieje
też inne miejsce, zwane Punktem Centralnym, którego mieszkańcy
prowadzą politykę, dzięki której także skupiają "pod swoimi skrzydłami"
bardzo wiele kosmicznych nacji. Punkt Centralny to ogromna, kosmopolityczna
stacja kosmiczna, składającą się z połączonych ze sobą kapsuł,
w których panują odmienne warunki biologiczne - zależne od potrzeb
rasy, która zamieszkuje dany sektor. Stacja ta jest ogromnym portem
kosmicznym, w którym sprzedaje się i kupuje towary oraz informacje,
a także podejmuje liczne, ważkie decyzje. Wracając do naszych
bohaterów to w swoich podróżach odwiedzają oni bardzo wiele miejsc,
będących zarówno pod "opieką" Galaxity, Punktu Centralnego jak
i jeszcze innych potęg.
Speluna na "Punkcie Centralnym" |
|
|
|
Zazwyczaj historie o bohaterach podróżujących w kosmosie opierają
się na utartych schematach np.: dzieje się coś złego i taki heros
musi przywrócić porządek rzeczy, oddając władzę w dobre ręce i
tak dalej... Jeśli pojawia się część druga takiej opowieści, to
najczęściej schemat z pierwowzoru jest w mniejszym lub większym
stopniu powielany, co nieuchronnie prowadzi do wtórności i nudy.
Autorom Valeriana natomiast dosyć dobrze udaje się wymykać z tej
pułapki. Każdy album to krok na drodze ewolucji bohaterów i liczne
zmiany w ujęciu całej fabuły. Jest to jeden z elementów, na którym
opiera się siła tej opowieści. Kolejne odcinki są bowiem czymś
więcej, niż następnymi częściami tasiemca. W każdym z nich pojawia
się dużo świeżych pomysłów, historie nie są wtórne, a intrygi
jak najbardziej ciekawe.
Charakterystyczne dla tej serii jest to, że bohaterowie szukają
zazwyczaj jakiegoś sprytnego, dyplomatycznego, najlepiej bezkrwawego
sposobu wywiązania się z zadania (wybrnięcia z kłopotliwej sytuacji),
zamiast strzelać naokoło, zabijać i okaleczać. Czasami pojawia
się też w Valerianie krytyka współczesnego społeczeństwa. Przykładem
tego jest np. album "Witajcie na Alflololu". Dokąd zmierza człowiek
w swoich podbojach? Do czego może doprowadzić jego zachłanność?
Czy istnienie na danym terenie określonych bogactw naturalnych
uzasadnia ich eksploatację, bez względu na koszty? Bardzo dobrze
widać w tym albumie jak pseudo-strażnicy pokoju w kosmosie (ludzie
z Galaxity) nie respektują praw rdzennych mieszkańców planety,
w imię utrzymania wydobycia cennych surowców mineralnych. A tak
swoją drogą, to kogo przypominają wam rodowici mieszkańcy Alflololu?
Bo mi Indian. Analogie do naszego świata są chyba aż nazbyt oczywiste,
nieprawdaż?
"Tyle razy ci mówiłam, żebyś uważał przy lądowaniu"
Skoro już jesteśmy przy przedstawicielach obcych cywilizacji,
to warto tu nieco szerzej poruszyć tę kwestię. Jak bowiem twierdzą
niektórzy, "ojcowie" Valeriana wraz z rozwojem serii stali się
prawdziwymi mistrzami w kreowaniu wizerunków obcych istot i ich
rodzimych światów. Warto tu wymienić takie planety i ich mieszkańców
jak: Technorog (czyli Alflolol), Rubanis - bogata
planeta, której społeczeństwo ma strukturę hierarchiczną; Syrta -
na której rządzą głównie kupcy, Blopik - przypominająca
średniowieczną Ziemię, wraz z jej przemocą; Hypsis - z
jej Władcami, którzy kierują losem sporej części kosmosu i jeszcze
wiele innych miejsc. Wszystkie
rasy obcych znacznie różnią się wyglądem i obyczajami. Ich wizerunki
powstały zarówno dzięki ciekawym pomysłom Christina jak i talentowi
graficznemu Mézièresa. Jeśli chodzi o warstwę graficzną serii,
to należy powiedzieć, że wczesne przygody były bardzo humorystyczne,
a przez to rysunki w nich zawarte prawie slapstickowe (gwoli
wyjaśnienia slapstick to coś zabawnego, komediowego, a
nawet głupiego). Ale zarówno historia, jak i styl w jakim była
rysowana ewoluował.
Rysunki stały się bardziej realistyczne i poważne, tak też zmieniała
się fabuła. Oczywiście, humoru nie zabrakło w tej serii nigdy.
Nie jest żadną tajemnicą, że Francuzi to naród wielce rozmiłowany
w historiach obrazkowych. Dzięki swej popularności bohaterowie
komiksowi często trafiają tam na "szklany ekran". Także w przypadku
Valeriana takie próby miały miejsce, choć należy je zaliczyć do
raczej średnio udanych. Projekty takie były podejmowane już kilkakrotnie
między innymi w latach 1976, 1979 i 1982, jednak nigdy nie zostały
one sfinalizowane. Dopiero w 1991, kiedy zielone światło dla takiej
produkcji dały "A2", "CNC" i "Dargaud Films" rozpoczęto prace
które przyniosły jakiś wymierny (choć i tak niewielki) efekt.
Tak powstał trwający 3 minuty pilot, który miał się stać zaczątkiem
serii telewizyjnej. Animację tą wyreżyserował Bernard Deyries.
Została ona stworzona techniką tradycyjną (bez żadnych komputerowych
bajerów) z wykorzystaniem ręcznie malowanych teł, aby maksymalnie
zbliżyć ją klimatem do pierwowzoru (co moim zdaniem raczej średnio
się udało - popatrzcie na zamieszczone kadry). Producentom film
się spodobał, jednak od czasu jego premiery znowu zapanowała cisza
wokół tematu animowanych przygód Valeriana. Podobno jakieś prace
w tym kierunku trwają, jednak jak na razie nic więcej na ten temat
nie wiadomo.
Uniwersum Valeriana i Laureliny może być inaczej odbierane
przez różnych czytelników. Ktoś nie obeznany z literaturą SF będzie
się dobrze bawił przy lekturze tych opowieści, odbierając je,
jako pełne wartkiej akcji "space operowe" historie. Jednakże te
komiksy odkrywa się dopiero znajdując w nich różne smaczki, jakimi
są powiązania z innymi dziełami SF (komiksami, filmami, czy książkami).
Tak czy owak, moim zdaniem Christin i Mézières stworzyli historię
ciekawą i wciągającą, która jest świetną, komiksową rozrywką.
I nie jest bynajmniej moim wymysłem, że od dawna już przygody
Valeriana i Laureliny uchodzą za kanon komiksu europejskiego.
Notki biograficzne
Na zdjęciu (od lewej): Pierre Christin, Evelyne
Tranlé (kolorystka serii), Jean-Claude Mézières
Jean-Claude Mézières
Urodzony w 1938 w Paryżu. W wieku 15 lat rozpoczął naukę
w Instytucie Sztuki Użytkowej, gdzie poznał Jeana Girauda (znanego
później jako Moebius). W 1966 wyjechał do USA i
pracował jako kowboj (oh yeah!) na ranczach w Montanie i Arizonie.
Tam w Salt
Lake City spotkał Pierre'a Christina. Wkrótce obydwaj
panowie zaczęli współpracować. W 1967 w "Pilote" ukazał
się pierwszy odcinek Valeriana, zatytułowany Les mauvais reves
(Złe sny). Od tamtej
pory artysta zajmuje się głównie rysowaniem tej serii. W 1984 zdobył
główną nagrodę Festiwalu Komiksowego w Angouleme (czyt.
angulę) dla najlepszego rysownika. Po raz drugi odbierał tą nagrodę
3 lata później wraz z Christinem za fabularny album "Lady Polaris".
W 1992 skontaktował się z nim Luc Besson, dla którego Mézières
stworzył projekty wykorzystane później w filmie "Piąty element".
Pierre Christin
Urodzony w Saint-Mandé na przedmieściach Paryża w 1936 roku.
Studiował na Sorbonie. W młodości pracował jako pianista jazzowy,
a także jako żurnalista, tłumacz i pisarz. W latach 60. wyjechał
do USA. Uczył tam literatury francuskiej na uniwersytecie. Wtedy
właśnie poznał Mézièresa. Od tamtej pory regularnie tworzy
scenariusze do kolejnych odcinków Valeriana. W latach 70. i
80. pisał
też opowieści dla takich twórców jak Tardi, Boucq, Vern, Annie
Goetzinger i wielu innych. W sumie napisał scenariusze do
około 60 albumów. Ważnym epizodem jego twórczego życia była również
współpraca z Enki Bilalem. Razem stworzyli klasyczne już
dzisiaj komiksy o tematyce politycznej takie jak "Les phalanges
de l'ordre noir" (Falangi czarnego porządku) czy "Partie
de chasse" (Polowanie).
Ponadto artysta ma na swoim koncie scenariusze do sztuk teatralnych
i filmów (np. "Bunker De luxe hotel Hotel" we
współpracy z Bilalem w 1989). Jest także autorem kilku książek.
Tomasz "aegirr" Brzozowski
|
|