List pułkownika Tucka
"Patrz na dół - kędy wieczna mgła zaciemia
Obszar: gnuśności zalany odmętem:
To ziemia!
Patrz, jak nad jej wody trupie
Wzbił się jakiś płaz w skorupie,
Sam sobie sterem, żeglarzem okrętem;
Goniąc za żywiołkami drobniejszego płazu,
To się wzbija, to w głąb wali:
Nie lgnie do niego fala ani on do fali,
A wtem jak bańka prysnął o szmat głazu:
Nikt nie znał jego życia, nie zna jego zguby:
To samoluby!"
A. Mickiewicz
Szlachetny Druhu,
Twój ostatni list wielce mnie zaintrygował. Postać kapitana
Nemo, którą dotąd uważałem za wytwór legendy i jego niezwykły
batyskaf Nautilus zawładnęły moją wyobraźnią na długie tygodnie.
Przewertowałem stosy ksiąg, dokumentów i rycin i liczę,
że nie będziesz do mniej aspy jakiejś chował, gdy z wynikami
moich studiów się z Tobą podzielę.
Otóż łódź kapitana, mimo że technologicznie wyprzedziła
swą epokę o wiele dekad, żadną miarą za pierwszą uchodzić
nie może. Wielu wynalazców i szaleńców na przełomach stuleci
próbowała ową niezwykłą ideę statku poruszającego się pod
powierzchnią mórz wprowadzić w życie. Choć ich pracę pochłonął
bezlitosny czas, jednakowoż zupełnie na marne ona nie poszła,
inspirując kolejne pokolenia naśladowców, które z czasem
musiały zostać uwiecznione sukcesem.
Nie wiem czy kapitan Nemo o tym wiedział i czy zasugerowało
mu to jego sposób walki, ale już w drugiej połowie XVIII
wieku pierwsza prosta łódka podwodna godna tego miana wzięła
udział w jednej z morskich potyczek Wojny Rewolucyjnej.
Jej konstruktorem był Amerykanin Bushnell, a jego idea była
prosta: zanurzyć się, podpłynąć do wrogiego okrętu, wywiercić
dziurę w jego drewnianym kadłubie, umieścić ładunek wybuchowy
a następnie odpłynąć na bezpieczną odległość. Ten jakże
prosty, a zarazem morderczy atak znalazłem na pewnej rycinie,
którą dla Twych zbiorów spróbowałem wiernie przekazać i
wraz z tym listem wysyłam.
|
|
|
|
Zapytasz jak owo osiemnastowieczne cudo mogło działać.
Była to w istocie nieskomplikowana konstrukcja. Niewielki
kadłub o pionowym przekroju elipsy napędzany był dwoma śrubami.
Śruba obsługiwana ręcznie stosowana była przy zanurzeniu.
Główny napęd stanowiła jednak druga śruba - obsługiwana
przy pomocy nóg. Łódź poruszała się pod samą powierzchnią
wody, a ukryty w jej wnętrzu żołnierz oddychał dzięki chrapom
znajdującym się u góry urządzenia. Na linie podczepiony
był dwustufuntowy balast (około 90 kg), który mógł być zwolniony
a następnie odzyskany w razie potrzeby. Za śrubą obsługiwaną
ręcznie znajdowało się mocowanie czarnej skrzyni w której
ukryto 150 funtów (około 70 kg) prochu. Skrzynia ta była
bombą z zapalnikiem czasowym. Osoba pilotująca kapsułę miała
do dyspozycji kompas i pistolet na wypadek konieczności
odparcia abordażu.
Z ksiąg mych dowiedziałem się, że okręt ten nazwany przez
Bushnella "Turtle" (Żółw) pilotowany przez sierżanta Ezrę
Lee 6 września 1776 roku, na początku wojny angielsko-amerykańskiej
wziął udział w ataku na brytyjski okręt flagowy "Eagle"
(Orzeł). Atak ów zapewne byłby się powiódł, gdyby nie nieszczęśliwa
dla rewolucjonistów okoliczność. Otóż wkręt Żółwia mający
przedziurawić kadłub natrafił na stalowe usztywnienie w
pobliżu stępki i sierżant Lee zrezygnował z wykonania misji
z powodu zbliżającego się świtu. Musisz pamiętać, że łódź
Bushnella musiała poruszać się pod samą powierzchnią, by
Ezra Lee mógł oddychać, przez co była łatwo widoczna w świetle
dnia. I tak się stało, że łódź patrolowa dostrzegła ukryty
pojazd i rzuciła się za nim w pościg. Pewnie by go łatwo
dopadła, jednak sierżant Lee uwolnił i zdetonował ładunek,
co było manewrem niezwykle ryzykownym, jednak wybuch nadał
Żółwiowi wystarczającą prędkość by umknąć prześladowcom.
Jak widzisz w porównaniu do genialnego wynalazku kapitana
Nemo, łódź ta prezentuje się nad wyraz skromnie i wstyd
mi wręcz o niej wspominać, zważ jednak że było to pierwsze
użycie batyskafu w walce i to wobec wojsk Korony Brytyjskiej.
Posłuchaj wobec tego o kolejnym ciekawym wynalazku , ponieważ
znacznie on opisanego tu Żółwia przewyższał, a zarazem może
rzucić trochę światła na genezę statku księcia Dakkara.
|
|
|
|
W latach 1765-1815 żył w Ameryce genialny wynalazca, utalentowany
inżynier Robert Fulton. Małe miasteczko w którym przyszedł
na świat nosi obecnie jego imię. Jego ojciec popłynął za
ocean z Irlandii, jak wielu jego rodaków w tamtych czasach
(znana jest Ci być może płyta opowiadająca o tych nieszczęsnych
wygnańcach własnej ziemi "Harbour of Tears" grupy Camel).
Już w wieku trzynastu lat Robert skonstruował koła łopatkowe,
które z powodzeniem zastosował na swej łodzi rybackiej.
Trzy lata spędził w Filadelfii, gdzie przyjaźnił się z Benjaminem
Franklinem, po czym udał się do Londynu gdzie zabawił kilka
lat studiując. Dzięki wpływowi możnych osób w Devonshire
mógł poświęcić się mechanice wodnej, co zaowocowało patentem
z dziedziny nawigacji kanałowej. Kolejne sukcesy myśli inżynierskiej
następowały jeden po drugim, a ich ukoronowaniem był najsłynniejszy
chyba wynalazek - parowiec, któremu ten wybitny umysł zawdzięcza
wieczną pamięć potomnych, jednak pominę tutaj szczegóły
tego fascynującego życiorysu, albowiem to co interesuje
nas najbardziej to wynalazek łodzi podwodnej.
Do wynalazku owego zainspirowali Fultona dwaj odkrywcy:
znany Ci już Amerykanin Bushnell - twórca Żółwia, którego
wynalazek został upubliczniony dopiero w roku 1795 i Polak
Jakub Hoffman (1758-1830), który planował wykorzystać łódź
podwodną w ucieczce generała Tadeusza Kościuszki z Rosji.
W trakcie pobytu w Paryżu, w grudniu 1797 roku odkrywca
przeprowadził na Sekwanie eksperyment związany z nawigacją
łodzi podwodnej co miało znaleźć zastosowanie w działaniach
wojennych wykorzystujących moc torped. Eksperyment ten wiązał
się z propozycją, jaką Fulton złożył Dyrektoriatowi 13 grudnia.
Sugerował on mianowicie założenie rządowego towarzystwa
o nazwie "Nautilus" (zwróć uwagę, na tę zaskakującą zbieżność
nazw) mającego zajmować się eksploatacją łodzi podwodnych,
których koszt produkcji Amerykanin szacował na sto tysięcy
franków za sztukę (jak widzisz w porównaniu z machiną Nemo
za dwa miliony franków nie była to cena wygórowana, choć
musimy wziąć pod uwagę spadek wartości franka na przestrzeni
ponad 50 lat). Aby jeszcze bardziej podkreślić związek wynalazków
Fultona i Nemo warto zaznaczyć, że swój prototyp Fulton
także nazwał "Nautilus".
Fulton zażądał jednak spełnienia kilku warunków, przede
wszystkich chciał przewodzić Towarzystwu, które miało zarabiać
na każdym zniszczonym statku brytyjskim. Dodatkowo żądał
gwarancji uznania załogi statku za żołnierzy Armii Francuskiej,
co miało jej zapewnić nietykalność w razie wzięcia do niewoli.
Jako obywatel Stanów Zjednoczonych wymagał też gwarancji,
że jego wynalazek nie posłuży przeciwko jego ojczyźnie,
z wyjątkiem sytuacji gdy Stany Zjednoczone same wcześniej
zastosują go przeciw Francji. Było to dmuchanie na zimne,
gdyż Francja jako sojusznik Ameryki w Wojnie Rewolucyjnej
pozostawała z krajem rodzinnym wynalazcy we wzorowych stosunkach.
Jeśli weźmiemy pod uwagę, że Fulton na wniosek rządu Francji
zgodził się na znaczne zmniejszenie swych aspiracji finansowych
a flota brytyjska w tym czasie masakrowała słabe siły morskie
Francji wydawałoby się, że Dyrektoriat przyjmie propozycję
z wdzięcznością. A jednak...
Robert Fulton nie bez powodu zwrócił się ze swoją propozycją
do Napoleona Bonaparte, znanego z zamiłowania do nauk technicznych
i talentu inżynierskiego. Jednak w dobie Napoleona armia
francuska hołdowała rycerskim tradycjom i atak spod wody
na niczego nie spodziewającego się przeciwnika był dla niej
nie do pomyślenia. Po pierwsze, zażądano od Fultona, aby
zredukował uzbrojenie Nautilusa o połowę, ponieważ uznano
je za niehumanitarne. Po drugie Minister Floty Morskiej
kategorycznie odmówił wcielenia załogi łodzi do marynarki
francuskiej uzasadniając to tymi słowami: "Poważne powody
zmuszają mnie i admirała do odmówienia Panu. Proponowany
przez Pana sposób prowadzenie wojny ma tak nikczemny charakter,
iż osoby wzięte do niewoli w łodzi podwodnej zostałyby niewątpliwie
natychmiast powieszone. Zrozumiałe jest, że śmierć na stryczku
nie przystoi żołnierzowi". Łatwo więc zauważyć, że nie względy
techniczne zadecydowały o tak późnym włączeniu do walki
morskiej tego typu jednostek i trzeba było nienawiści i
determinacji jaka cechowała kapitana Nemo, aby przemóc opisane
wątpliwości natury etycznej.
Zapytasz zapewne jak skończyła się ta krucjata wybitnego
odkrywcy. Czy udało mu się wprowadzić swój wynalazek do
floty wojennej? Otóż nie. Pierwsze eksperymenty były nieudane.
W roku 1800 w Grovan, Fulton przez 35 dni próbował bez powodzenia
zatopić dwa angielskie brygi. W 1801 roku manewry w Breście
ponownie miały na celu zatopienie angielskiego statku i
różne źródła nie są zgodne co do tego, czy zamiar ten się
powiódł. Biografia Amerykanina2 mówi,
że Fulton nie wysadził statku, co zniechęciło Dyrektoriat
i zakończyło pracę dla Francuzów. "Napoleoniada"3
twierdzi, że przeciwnie - statek został zniszczony ku przerażeniu
eskadry angielskiej, jednak sztab Napoleona odrzuca ofertę
zarzucając jej "okrucieństwo i niehumanitarność". Tak czy
inaczej wynalazek wzgardzony przez Francuzów zainteresował
z kolei Anglików, jednak uznali oni łódź za niepraktyczną
- zainteresowała ich właściwie tylko idea torped. Fulton
próbował wykorzystać je, tym razem przeciw Francuzom, jednak
wybuchły one w pobliżu francuskich statków nie czyniąc im
szkody. Ostatecznym ciosem był eksperyment, w którym rząd
brytyjski poświęcił dwustutonowy bryg "Dorothee" aby przetestować
udoskonaloną łódź. Fulton zatopił statek, a rząd brytyjski
zaoferował mu piętnaście tysięcy funtów w zamian za ostateczne
zniszczenie wynalazku, który mógł zagrozić ich morskiej
potędze.
Zniechęcony Fulton wrócił do USA, gdzie prowadził kolejne
eksperymenty nad torpedami na zlecenie Kongresu. Opatentował
też kilka usprawnień wojennych w niszczeniu statków przy
użyciu zapalania prochu dymnego pod wodą. Warto też wspomnieć
o następcy Nautilusa, którego w roku 1821 budował angielski
kapitan Johnson z zamiarem uwolnienia Napoleona z wyspy
Świętej Heleny. Zamiar ten pokrzyżowała śmierć Cesarza.
|
|
|
|
Jak wyglądał Nautilus Fultona możesz łatwo się przekonać
dzięki szkicom, które do tego listu dołączam. Miedziany
kadłub o długości 6,5 metra i średnicy 2 metrów miał kształt
rozszerzającego się ku przodowi cygara. W dnie mieścił się
wodny zbiornik balastowy o szerokości pół metra, napełniany
i opróżniany pompą korbową i służący za stępkę. Komora dziobowa
zawierała mechanizm korbowo-trybikowy do manipulowania kotwicą.
Na szczycie mieściła się kopułka z okienkiem i włazem dla
załogi, która liczyła trzy osoby. Napęd stanowiła czteroskrzydłowa
śruba o średnicy blisko 1,5 metra (znacznie przewyższająca
śrubę napędzającą Żółwia Bushnella), którą przy pomocy korby
i kół zębatych można było poruszać z prędkością 120 obrotów
na minutę. Ster pionowy uzupełniały skrzydełka steru głębokościowego.
Co więcej, łódź wyposażona była w składany maszt i żagiel
do żeglugi nawodnej, chowany w momencie zanurzenia w specjalnym
zagłębieniu kadłuba (łatwo dostrzeżesz te elementy na załączonych
rycinach). Podobnie jak Żółw, Nautilus uzbrojony był w baryłkę
prochu wyposażoną w zapalnik, jednak zasada jego działania
była nieco inna. Na szczycie kopułki obserwacyjnej umieszczony
był metalowy szpikulec z otworem, przez który przechodziła
długa linka z zamocowaną torpedą-miną. W czasie ataku Nautilus
podpływał pod wrogi statek a członek załogi wbijał szpikulec
w jego dno, po czym łódź odpływała ciągnąc za sobą linkę
dopóki dźwignia zapalnika napotykała opór i powodowała wybuch
miny. Łatwo zauważysz, że była to metoda nieco przypominająca
zarówno wynalazek Bushnella jak i żelazną ostrogę pojazdu
kapitana Nemo.
Przez lata udoskonalania pierwotnego pomysłu Fulton wprowadził
pewne modyfikacje swego narzędzia destrukcji. Do najważniejszych
zaliczają się: dodanie poziomej śruby regulującej stabilność
zanurzenia i wymienienie śruby napędowej na wersję dwuskrzydłową,
dającą 15 sążni (blisko 30 metrów) na minutę. Nautilus II
- ten który wykorzystany był w trakcie eksperymentu w Breście
- wyposażony był dodatkowo w pierwszy na świecie zbiornik
ze sprężonym powietrzem pod ciśnieniem dwustu atmosfer (ponad
200 tys. hPa). Łódź "Torpedo" zaoferowana Anglikom miała
nowy kształt kadłuba, była też wyposażona w dwie śruby i
zegarową minę.
Wszystkie te pomysły zapewne wydają się niezwykle proste
wobec pływającego pałacu genialnego Hindusa, jednak warto
pamiętać, że także jego odkrycie miało swych skromnych protoplastów
o czym łatwo możemy zapomnieć przygnieceni ogromem jego
wizji.
O czym informuje Cię z wyrazami dozgonnego szacunku Twój
kompan,
Pułkownik Tuck
Bibliografia:
1 William McNally "My Life on Submarines.
From Diesel to Atomic". Szczególnie rozdziały: Bushnell's
Turtle oraz The Fulton Submarine. Stąd pochodzą ilustracje
1-2 i 5.
2 James Renwick "American Biography".
Robert Fulton edited (c) 2001 by Virtualology
3 Waldemar Łysiak "Napoleoniada".
Wydawnictwa Radia i Telewizji, Warszawa 1990. Część III:
Szkice morskie. Rozdział I: "Nikczemny" wynalazek.
4 H.W. Dickinson "Robert Fulton: Engineer
and Artist". Stąd pochodzą ilustracje 3-4.
Arek
"xionc" Krolak
|
|