Dariusz
"dVader"
Wejder
Moja przygoda z komiksem rozpoczęła się od "Świata Młodych" we wczesnych
latach osiemdziesiątych. Wkrótce potem "połykałem" już wszystko co wtedy można
było nabyć i w księgarniach ("kaempikach" wtedy), i antykwariatach. Z tego
okresu po dzień dzisiejszy czuję nostalgię do takich mistrzów jak: Wróblewski,
Rosiński, Christa, Baranowski, Pawel, Chmielewski.
Potem przyszedł czas "Komiksu Fantastyki" z genialnym (w pierwszych albumach)
"Yansem", słabym (dla mnie!!!) "Funky Kovalem" i równie złym "Rorkiem" (do
dziś mnie to nie porywa, a wręcz odrzuca). Zaraz potem nastała nowa rzeczywistość
a wraz z nią Orbita (w nawiasach serie, wobec których nie byłem i nie jestem
obojętny: "Szninkiel", "Thorgal", "Hugo", "Bruce J. Hawker"), Pegasus ("Ian
Kaledine", "Vasco", "Marine").
Mniej więcej w tym samym czasie nastała krótka fascynacja komiksem amerykańskim
z TM-Semica (System Gruppen to się wtedy chyba zwało). Jednak ta fascynacja
szybko zmieniła się w niechęć, która towarzyszy mi do dziś. Nie mam dobrego
zdania o komiksie zza Oceanu i nawet "Hellboy" i "Miasto grzechu" tego nie
zmienią...
Jak więc widać najważniejszy dla mnie jest komiks z krajów francuskojęzycznych
i polski, ale ten sprzed roku 1990. Dla mnie wszyscy późniejsi twórcy to tylko
mniejsi lub więksi amatorzy (są wyjątki: Prosiak-Owedyk, Żejmo, Kleczyński,
Jezierski i chyba już nikt). Reszta tworzy amatorskie (nazywane przez nich
artystycznymi) kilkuplanszowe nowelki i na konwentach przyznaje sobie samym
nagrody lub amatorskie albumy, które ich znajomy/szwagier/teść (niepotrzebne
"wydeletować") wydaje.
Komiks według mnie to połączenie scenariusza i rysunków, tak więc nie rozumiem
takich zdań: "dobry scenariusz, ale kiepski rysunek" lub odwrotnie. Kwestie
takie znaczą dla mnie jedno: dany komiks jest do dupy!
Najlepsze wg mnie serie które zadebiutowały w Polsce w latach 1998-2002:
"Aldebaran", "Apokalipsomania", "Alvin Norge", "Władcy chmielu", "Largo Winch",
"Blake i Mortimer", "Titeuf", czyli czysta rozrywka - bo taką sztuką jest
właśnie komiks dla mnie.
Aha: i nie cierpię Jodorowsky'ego (mam na jego chorą wyobraźnie alergię
- nieuleczalną niestety lub na szczęście) i Bilala (ale ta alergia nie dotyczy
"Partyjnego polowania" i innych prac z tamtego okresu, kicham tylko na jego
dwie trylogie, eksterminatory i inne tego typu komiksy).
P.S. Przypominam, że to są tylko moje opinie i niekoniecznie musisz się
z nimi utożsamiać, aczkolwiek miło by było...
|
|