Jerzy Szyłak "Zgwałcone oczy"

Od autora: Dlaczego komiks?


1. Scena z komiksu Alana Moore'a i Dave'a Gibbonsa Watchmen




Okładka książki

Książka, którą trzymacie Państwo w rękach, opowiada o tym, w jaki sposób w przekazach kultury masowej podejmowana jest tematyka przemocy seksualnej. Pisząc ją, oparłem się na założeniu, że zawartość utworów popularnych odzwierciedla sposób myślenia tych, którzy po nie sięgają, ponieważ ich treści są kształtowane przez rynkowe mechanizmy popytu i podaży. Jeśli nawet masowe środki przekazu zaskakują lub szokują swoich odbiorców, to jednak robią to, gdyż zaskoczenie i szok są towarem pożądanym przez tych, którzy je kupują. Reagując na zapotrzebowanie społeczne (dające się precyzyjnie obliczyć dzięki wynikom sprzedaży), wytwory kultury masowej pokazują, jak ich odbiorcy postrzegają rozmaite problemy społeczne, co o nich myślą, jak je oceniają.

Produkcje kultury masowej nie są ani jedynym, ani nawet głównym źródłem wiedzy o tym, co myślą ludzie. Odzwierciedlają jednak pewien sposób myślenia, niekiedy zgodny ze sposobem myślenia tych, którzy mają największy wpływ na preferowane w danej kulturze wartości - jej badaczy, artystów czy ustawodawców, niekiedy zaś odeń odmienny. Największy wpływ na kształt popularnych opowieści ma bowiem "Zdrowy Rozsądek", często podpowiadający, że pewne rozwiązania problemów społecznych byłyby lepsze (skuteczniejsze) od tych, na których opiera się organizacja życia społecznego. Oddziaływanie Zdrowego Rozsądku widać najwyraźniej w popularnych opowieściach o samosądach, pozostających w jawnej sprzeczności z obowiązującym prawem. Obowiązujące przepisy prawne opierają się na założeniu, że każdy człowiek ma takie same prawa i każdemu gwarantuje pewien zakres przywilejów, wynikających z prawa do ochrony i nietykalności. Efektem jest to, że w praktyce owe przepisy mogą wykorzystać przestępcy, by uchylić się od odpowiedzialności za swoje czyny.

Na poczucie, że prawo jest wykorzystywane w sposób niewłaściwy, kultura popularna reaguje dwojako: Po pierwsze, oferuje swym odbiorcom opowieści o tym, jak prawo jest nadużywane, korzystając przy tym z zainteresowania tematem, pobudzonym przez media zajmujące się przekazywaniem informacji. Po drugie zaś, dostarcza opowieści o ludziach, którzy owym nadużyciom skutecznie się przeciwstawiają. W ten sposób opowieść zaspokaja potrzebę poczucia ładu, potwierdza wyobrażenie, że czyjeś zdecydowanie działanie może przynieść skutki w postaci ukrócenia przestępczości i wyrazistego ukarania zbrodni. Wiele spośród opowieści o policjantach, którzy przekraczając swoje uprawnienia kładą trupem groźnych zbrodniarzy, ojcach, przy użyciu strzelby mszczących krzywdy swoich dzieci, ofiarach, które zabijają prześladowców, ma się nijak do rzeczywistości. Gdyby ich bohaterowie żyli naprawdę, najprawdopodobniej stanęliby przed sądem i zostali surowo ukarani za swe czyny. Ich postawa jest jednak przyjmowana z aplauzem przez odbiorców popularnych opowieści, nie dlatego, że widzowie lub czytelnicy tych historyjek chcieliby naśladować ich w rzeczywistości, ale z tej przyczyny, iż proste i skuteczne działanie bohaterów jest ilustracją zdroworozsądkowego wyobrażenia o tym, czym jest sprawiedliwość. Filmy, komiksy i popularne powieści często opowiadają o świecie, jaki być powinien, usuwając z pola widzenia odbiorców szereg komplikacji, spowodowanych tym, jaki świat naprawdę jest. I na dostarczeniu pożywki dla marzeń, by świat był prostszy i lepszy, ich rola się wyczerpuje.

Cztery zasadnicze części książki Zgwałcone oczy poświęcone są analizie sposobów przedstawiania w komiksowych opowieściach gwałtu, zoofilii, pedofilii i sadomasochistycznych praktyk erotycznych (jako seksu z użyciem przemocy). Taki wybór tematów został podyktowany przez wprowadzony w 1998 roku w polskim Kodeksie Karnym, zakaz produkcji i sprzedaży tzw. "pornografii hard", o której Marian Filar napisał: "Zalicza się do niej stosunki seksualne z dziećmi i zwierzętami oraz prezentowanie seksu z elementami przemocy"1. Najbardziej interesujące było tu stworzenie nowego desygnatu dla pojęcia "hard core", którego dotąd powszechnie używano dla pornografii przekazywanej przy pomocy mediów wizualnych, przede wszystkim filmu. Oznaczało ono te filmy, w których "akt seksualny jest autentyczny i pokazywany ze wszystkimi szczegółami"2, przeciwstawiane produkcji "soft-core (filmy, w których akt seksualny jest symulowany)"3.

Ze sformułowań, przy pomocy których określono w kodeksie zmienione pojęcie "pornografii hard", wynikało, że zakazem produkowania i rozpowszechniania zostają objęte obrazy autentycznych gwałtów na dzieciach i zwierzętach i wizerunki innych wymuszonych zbliżeń seksualnych. Zapis ten był świadectwem transformacji myślenia o tym, co społecznie szkodliwe, stwierdzał bowiem, że nie w rozpowszechnianiu obrazów nagości i seksu kryje się społeczne zagrożenie, które należy ścigać i karać, ale w powielaniu wizerunków seksualnej przemocy. Prezentują one bowiem czynności, których dokonywać nie wolno, ich produkcja zaś ma znamiona przestępczego procederu. O wprowadzeniu zapisu decydowało (poparte badaniami statystycznymi) przeświadczenie, że obecność na rynku wydawnictw pornograficznych nie wywołuje wzmożenia częstotliwości przestępstw seksualnych. Przyświecało mu założenie, że jeśli ludzie mają prawo do robienia czegoś w domowym zaciszu, to mają również prawo do oglądania tego na obrazkach (jeśli tego sobie życzą).

Z paragrafów poświęconych pornografii jedynie pośrednio wynikało, że wszelkie fikcyjne obrazy i opisy seksu i przemocy seksualnej, i wszelkie opowieści na ich temat, miały mieć za jedynego "sędziego" wrażliwość odbiorcy, wydającego wyrok albo odmawiając kupna takiego "towaru", albo sięgając po więcej. W praktyce jednak prawo już dawno uchyliło się od konieczności rozstrzygania nierozstrzygalnej kwestii, które z dzieł literackich, plastycznych czy filmowych realizuje cel "artystyczny" (i nie powinno być tykane przez cenzurę), które zaś tego nie czyni (więc jego rozpowszechnianie może być zakazane, a jego autor winien zostać ukarany). Świadczyła o tym stała obecność na rynku utworów, których autorzy opisywali lub przedstawiali w formie plastycznych wizerunków zarówno gwałty, jak i seks z dziećmi, a nawet kopulację ze zwierzętami, a więc poruszali tematy objęte społecznym (i potwierdzonym przez kodeks karny) tabu, ale robili to w sposób dozwolony.

Analiza obrazów, których dostarcza swoim odbiorcom kultura popularna, pozwala wyraźnie dostrzec i to, o czym marzą "zwykli ludzie", i to, czego się obawiają. Przemysł kulturowy bowiem chętnie posługuje się hiperbolizacją, wyolbrzymiając zarówno rozmiary społecznych zagrożeń jak i potęgując możliwości tych herosów, którzy stawiają im czoła. Wyrazistość tez zawartych w opowieściach kultury popularnej potęguje to, że te najpopularniejsze są po wielokroć powtarzane - kontynuowane w dalszych ciągach i powielane w naśladownictwach. Zarówno hiperbolizacja, jak i powtarzalność sprzyjają poszukiwaniu odpowiedzi na pytanie o obraz świata i jego problemów w przekazach kultury masowej. Przeszkadza w nim natomiast ogromna ilość i różnorodność przekazów: filmów, seriali telewizyjnych, powieści, opowiadań, komiksów, reportaży i felietonów z magazynów ilustrowanych, a nawet piosenek. Ogarnąć je wszystkie naraz - nie sposób. Żeby zobaczyć, o czym opowiada kultura masowa, trzeba z owej masy komunikatów coś wybrać. Wybierając zaś trzeba się liczyć z tym, że obraz, który zobaczymy, będzie niepełny, a może i zdeformowany przez spojrzenie z tej, a nie z innej perspektywy.

Stając wobec konieczności dokonania wyboru, postanowiłem przyjrzeć się temu, jak tematyka przemocy seksualnej podejmowana jest w komiksach. Komiksy należą bowiem do kultury masowej, podobnie jak powieści popularne i brukowe, filmy rozrywkowe, telewizja, czasopisma ilustrowane i muzyka pop. Są wytworami przemysłu kulturowego i mają wiele cech wspólnych z innymi jego produktami. Popularne odmiany literatury, kina i muzyki mają jednak swą przeciwwagę w dziełach elitarnych - artystycznych. Komiks zaś - choć bliższy jest filmowi i powieści (gdyż jest jednorodnym przekazem fabularnym), niż programowi telewizyjnemu i czasopismu - takiej przeciwwagi nie posiada. Ogół historyjek obrazkowych zaliczany jest do świata kultury masowej na tej samej zasadzie, na jakiej jeszcze kilkadziesiąt lat temu, była zaliczana doń cała produkcja filmowa.

Istnieją krytycy, którzy domagają się uznania komiksu za jeszcze jedną sztukę i dostrzeżenia jego artystycznych osiągnięć4. Nobilitacja kina stanowi dla nich wzór i potwierdzenie słuszności żądań. I powoli osiągają oni swój cel. Coraz więcej osób przyznaje im rację. W świadomości społecznej komiks wciąż pozostaje jednak nieartystycznym wytworem kultury masowej i z tej racji jest oglądany z dużą podejrzliwością. Znajduje to odzwierciedlenie w decyzjach autorów komiksowych opowieści, którzy nawet wówczas, gdy dążą do osiągnięcia określonych celów artystycznych i adresują swoje prace do tych czytelników, którzy ów artyzm dostrzegą i docenią, wpisują w swoje prace pamięć o zakorzenieniu komiksu w kulturze masowej, starając się w jakiś sposób określić swoje (wyrażone przez ich dzieło) stanowisko wobec tradycji popularnych opowieści obrazkowych.

W Polsce, gdzie komiks jest mało popularnym środkiem przekazu, przyciągającym uwagę głównie młodych (i bardzo młodych) odbiorców, przypatrywanie się komiksom przypomina surowy egzamin, a powoływanie się na realizowanie w nich celów artystycznych na ogół nie zdaje egzaminu. Uzasadnienia obecności w historyjkach obrazkowych treści drastycznych są u nas odrzucane a priori, na mocy założenia, że komiks jednak sztuką nie jest (co najwyżej nią bywa). Jeśli więc pojawiają się w komiksach obrazy popełniania przestępstw, nagości, przemocy lub - w najgorszym wypadku - przemocy seksualnej (a pojawiają się i to wcale liczne), są one rozpoznawane jako treści służące deprawacji młodych umysłów.

Tezy o deprawowaniu młodych umysłów przez mass media są często i w różnych kontekstach powtarzane. Do odpierania ich służy jednak argument, że nie z deprawacją mamy do czynienia, ale ze sztuką. Jak napisał Czesław Miłosz: "Twierdza tzw. moralności publicznej rozpadła się z chwilą, kiedy pojawiła się jedna szczerba w murze: powszechna zgoda na nienaruszalność dzieła sztuki, czyli teza, że wolno pokazywać cokolwiek, w słowach, w bryłach, w liniach, w kolorach, jeżeli cel jest «artystyczny»"5. Bronienie przekazu przy pomocy twierdzenia, że jest on sztuką, to w rzeczywistości pójście na łatwiznę, gdyż polega na odwołaniu się do poczucia tej właśnie „powszechnej zgody na nienaruszalność dzieła". Twór artystyczny może budzić wątpliwości, nie budzi jednak chęci, by potraktować go cenzorskimi nożyczkami lub w ogóle unicestwić. Artysta może mówić i pokazywać rzeczy, których inni ani nie powinni nazywać, ani odsłaniać. Dzieło artystyczne jest bowiem traktowane jako przekaz, który skłania do refleksji - głębokiego namysłu nad światem i sobą samym. Ów namysł ma prowadzić do lepszego zrozumienia rzeczywistości i dlatego artysta może odsłaniać przed odbiorcami nieznane dotąd oblicze świata i w ten sposób odbierać im niewinność.

Kiedy twórca komiksu pokazuje to samo, co uznany artysta, lokuje się natychmiast na cenzurowanym, a jednak robi to nadal, narażając się na szykany ze strony opinii publicznej. Być może, robi to, bo czuje się artystą. Do krytyków argument ten jednak nie przemawia, bo oni go za artystę nie uważają. Krytycy mogą zaakceptować jego działania tylko wówczas, gdy uznają je za uzasadnione i uprawnione, bez powoływania się na alibi artystyczności. Gdy jasno zobaczą, że mają one cel i sens, i że nie jest nim deprawacja umysłów maluczkich. Zawieszenie kryterium "artystyczności", z jakim mamy (w Polsce) do czynienia w wypadku komiksu, jest przypadkiem nader szczęśliwym. Pozwala bowiem na postawienie pytania, dlaczego w opowieściach, stworzonych w ramach naszej kultury, pojawiają się obrazy atakujące naszą wrażliwość, nasze poczucie dobrego smaku, przyzwoitości i godności, i zarazem uniemożliwia skwitowanie go stwierdzeniem, że pojawiają się tam, ponieważ zadaniem sztuki jest przekraczanie wszelkich granic. Fakt, że komiks jest sztuką "dwuznaczną", pozwala mi zapytać o to, jakie konkretne powody sprawiły, że w sztuce w ogóle pojawiły się "dwuznaczne" treści. Jakim celom służy podejmowanie tzw. "tematów tabu"? Co ofiarowują nam w zamian ci, którzy odbierają nam niewinność?


2. Jeden z plakatów serii "Powstrzymać przemoc domową", umieszczanych w prasie i na billboardach rozpowszechnianych po to, by uczulić opinię publiczną

 

1 Wypowiedź M. Filara cytuję za "Wprost" 1996 nr 39, gdzie została umieszczona jako dodatek do tekstu: M. Mazur, V. Nowacka, Kategoria X.

2 S. Bourgoin, Kino erotyczne w USA, opr. I. Dembowski, "Film na Świecie" 1979 nr 8. Por. też. K. Loska, Oblicza pornografii - hard core, w: Wstydliwe przyjemności czyli po co - tak naprawdę - chodzimy do kina?, pod red. G. Stachówny, Kraków 1995.

3 S. Bourgoin, op. cit.

4 Wypada przyznać, że należę do ich grona.

5 Cz. Miłosz, O cenzurze, w tegoż: Widzenia nad Zatoką San Francisco, Kraków 1989, s. 91.