1602

Rok pański 1602.

W Anglii Jej wysokość Królowa Elizabeth I obawia się, iż świat czeka rychły Armageddon. Wśród normalnych ludzi chodzą "pomioty czarów" - diabelskie nasienia z szatańską mocą. Nie tracąc czasu, Królowa zleca nadwornemu magowi, doktorowi Stephenowi Strange i sir Nicolasowi Fury, człowiekowi zajmującemu się szpiegowaniem dla korony, pewne zadanie.

W Hiszpanii Inkwizycja zatacza coraz szersze kręgi. "Pomioty czarów" są wyszukiwane, torturowane i uznane za dzieci szatana giną na stosach. Nie ma litości. Wielki Inkwizytor planuje zawarcie paktu z Jamesem, następcą tronu Anglii. Pakt ten ma rozszerzyć moc Inkwizycji i na te tereny.

W Jeruzalem odkryto artefakt tajemnej mocy, który może być w stanie przeciwstawić się Armageddonowi, lub go przyspieszyć. Ostatni z żyjących w ukryciu Templariuszy ma sprowadzić go do Anglii, aby nie wpadł on w niepowołane ręce. Lecz tak potężny artefakt na pewno przyciągnie uwagę innych mocarstw...

Oto wreszcie jest.... "1602"... Chyba jeden z najbardziej oczekiwanych i najszumniej zapowiadanych tytułów Marvela od czasu rozpoczęcia serii Ultimate. Miał być wielki, poruszający, niesamowity. Miał sprawić, że czytelnik zostanie wbity w buty i nie będzie w stanie o tym tytule zapomnieć, z niecierpliwością szturmując sklepy po kolejne numery. I zgadnijcie co? Taki dokładnie jest!!
O tak, daleko mi do przesady. "1602" jest tytułem wyjątkowym i to pod wieloma względami. Po pierwsze sam scenariusz jest dziełem sztuki. Wystarczy powiedzieć, że jest on autorstwa samego Neila Gaimana, aby osobom, które od Marvelowskich komiksów o super bohaterach stronią jak od kąpieli, od razu pociekła ślinka. I nie ma się czemu dziwić - trudno się spodziewać, aby dzieło Gaimana opierało się na bezsensownych pojedynkach i niczego nie wnoszących rozważaniach na temat istnienia. O nie! "1602" jest spojrzeniem na nadludzi z zupełnie innej perspektywy.

Pierwszym zastosowanym przez niego zabiegiem było przeniesienie czasu akcji do średniowiecza - czasu pełnego zabobonów, czasu, gdy każde odstępstwo od normy mogło ściągnąć uwagę Kościoła i Inkwizycji, czasu, gdy walka o władzę pełna była zdrad i knowań. W tym to świecie odnajdujemy bohaterów znanych nam aż za dobrze : sir Nicolas Fury - tajemniczy i potężny człowiek stojący za tronem królowej; Peter Parqagh - młody adept sir Fury'ego, który fascynuje się pająkami; książę Otto von Doom - przez wielu nazywany "Przystojnym"; panicz Murdoch - nieuchwytny szpieg, posiadający odwagę i zręczność niczym sam diabeł; Scotius Summerisle - młody "pomiot czarów", potrafiący rzucać uroki swymi oczyma; mistrz Carolus Javier - niepełnosprawny ziemianin, opiekujący się młodymi i zdolnymi synami ziemskimi. To tylko niektóre z postaci przewijających się nieustannie przez kartki "1602". Green Goblin, Vulture, Ice Man, Beast, Black Widow, Quicksilver, Scarlet Witch, Angel, Reed Richards - cały komiks pełen jest odniesień i smaczków pozostawionych tam przez Gaimana dla wielbicieli universum Marvela. Wynajdywanie ich sprawia dodatkową frajdę czytelnikom, którzy nagle odkrywają przyjemność w analizowaniu, kim też są pojawiające się kolejne postaci.

Ale wróćmy do samej fabuły. Jest ona zbudowana na podwalinach jednej z moich ulubionych serii Marvela - "What if...", opisującej co by było, gdyby znane nam historie postaci zmieniły się choć o jeden drobiazg. Żyjący w innym czasie, umieszczeni w innym świecie, wybierający inną drogę, podejmujący inną decyzję - tacy odmienieni bohaterowie byli niejednokrotnie znacznie bardziej ciekawi niż ich "normalne" odpowiedniki. Wykorzystaniem tak nietypowego pomysłu zajął się również DC ze swoją serią Elseworlds, która, mimo iż nie tak udana, również jest doskonałą lekturą. "1602" przenosi nas do średniowiecza, które mimo iż pełne znanych nam postaci okazuje się nam zupełnie obce. Knowania następców tronu, Inkwizycja, Templariusze, czy też wreszcie zwykli ludzie, mieszkający w brudzie i obawiający się diabelskich czarów - wszystko to tworzy niesamowity wręcz klimat zupełnie nowej, nieznanej opowieści, która porywa nas, sprawia, że zapominamy o znanym nam świecie i zagłębiamy się w ten wymyślony przez Gaimana. A jest to podróż pełna niespodzianek, w którą wybieramy się nie wiedząc, co czai się za kolejnym rogiem, na kolejnej stronie i oczekujemy tego z niecierpliwością.

Drugą mocną stroną komiksu jest szata graficzna. Pełna szczegółów kreska Kuberta sprawia, że komiks nabiera dodatkowych barw. I nie mówię tutaj o kolorach - wręcz przeciwnie. Cała kolorystyka utrzymana jest w ramach średniowiecznych norm - ciemne kolory, ciemne odcienie, ciemne tło. Ulice są szare, brudne i odstraszające, niebo nie jest błękitnie, lecz ciemno niebieskie. Ludzie zdają się być szarzy, doskonale pasujący do klimatu i ówczesnego społeczeństwa. Pewna i szczegółowa kreska Kuberta doskonale oddaje atmosferę zarówno czasów, które "1602" opisuje, jak i historii, tak dokładnie nakreślonej przez Gaimana.

Wszystkie te cechy sprawiają, że lektura "1602" jest doskonałą rozrywką, która jednak stoi na wysokim poziomie. Już teraz oczekuje się, iż tytuł ten zajmie miejsce tuż obok takich dzieł jak "Dark Knight Returns", "Marvels" czy "Kingdom Come". I trudno się nie zgodzić z głosami, że na to miejsce zasłużył.

Wydawnictwo : Marvel
Seria Wydawnicza : Marvel Knights
Scenariusz: Nill Gaiman
Rysunki: Andy Kubert

Tomek "Klos" Kłos