Komiksowe
antologie
Koszmary Halloween Ilu jest uznanych twórców komiksu,
których nie widzieliśmy jeszcze w Polsce? A ilu jest takich,
których tu nigdy nie ujrzymy? Jak to możliwe, że dwóch fanów
komiksu może zarzucać się nawzajem nazwiskami ulubionych
twórców i obaj nie wiedzą o czym właściwie mówi ten drugi?
Prawda jest brutalna - w rozwiniętych komiksowo krajach
liczba aktywnych autorów jest znacznie większa niż mógłby
przyswoić przeciętny zjadacz obrazków. A jednak szkoda skazywać
się na nieświadomość w tak intrygującej dziedzinie, jak
różne podejścia do tego bogatego w możliwości medium. Dlatego
tak dużą rolę w poznawaniu odmiennych technik i filozofii
tworzenia komiksu mają dla mnie antologie. I choć często
lwia część ich zawartości to tylko wypełniacz, myślę że
i tak warto przejrzeć parę mało istotnych kartek aby wyłowić
artystę, który zaoferuje nam właśnie to, czego od lektury
możemy oczekiwać.
Album
o którym chcę dziś napisać to wydawnictwo okolicznościowe,
przygotowane specjalnie przed Świętem Zmarłych (ja mogę
tak napisać, bo ksiądz napiętnowałby te pogańskie zwyczaje
i kazał użyć nazwy Święto Wszystkich Świętych). Jak wiemy,
w kulturze wielkiego brata zza oceanu święto to polega na
straszeniu ludzi i ściąganiu daniny ze słodyczy. Dodatkową
atrakcją jest to, że w niektórych dostatecznie zamerykanizowanych
krajach (jak, dajmy na to, Francja) mogą wychodzić fajowe
komiksy.
Les Cauchemars d'Halloween to ekskluzywnie wydany album
zawierający piętnaście krótkich historyjek w konwencji mniej
lub bardziej swobodnie potraktowanego horroru. Wydany nakładem
wydawnictwa Albin Michel (aegirr wspomniał o nim w temacie
numeru KZ 21) album ma objętość 56 stron (czyli format rozszerzony
francuski) i zapoznamy się w nim z twórczością 18 rysowników
i scenarzystów (to znaczy - razem jest ich 18). Warto tu
zaznaczyć, że Albin Michel to wydawnictwo z tradycjami,
jednak komiksy stanowią dla nich margines działalności.
Tym bardziej cieszy pieczołowitość i profesjonalizm, jakie
cechują przygotowanie tego albumu.
Aby zaoszczędzić cierpliwym czytelnikom dalszych ogólników
opiszę kolejno autorów i historie pojawiające się w tym
albumie. Postaram się pokazać każdego z artystów od najlepszej
strony, choć przyznaję, że nie wszystko bezwarunkowo mi
się podoba. No to jedziemy:
1. Civiello, Mosdi - Zemsta
Dyni! (La Vengeance de Citrouille!) 4 strony
Pierwsza historia tego albumu zapewne ma sprawić, że czytelnikom
opadną szczęki. Graficznie jest to niemal osiągnięte. Hiperrealistczny,
malarski styl Civiello może robić wrażenie. Mi się to tak
nieszczęśliwie kojarzy z niektórymi historyjkami z 2000AD
publikowanymi w Świecie Komiksu. Rysunek mimo, że oszałamia
rozmachem bywa dość nierówny. Niektóre kadry to dzieła sztuki,
podczas gdy inne rażą złym ujęciem perspektywy, proporcji
ciała czy mimiki. Kiedy ogląda się te rysunki jeden po drugim
- budzą szacunek. Jednak jako podkład do opowieści obrazkowej
są chyba zbyt wyrafinowane. Ich wirtuozeria nie współgra
z opowieścią - komiks nie przemawia jednocześnie na dwóch
płaszczyznach i wychodzi trochę taka "para w gwizdek".
Scenariusz jest tu chyba pretekstem do narysowania kilku
fajnych obrazków. Zdradzę tajemnicę, że jest to opowieść
młodego Normana Batesa z Psychozy. Cokolwiek.
2. Riff - Nietoperz (La Chauve-Souris)
2 strony
Riff ma duży udział w powstaniu tego albumu. Aż pięć historyjek,
stanowiących coś w rodzaju przerywników jest jego autorstwa.
Współtworzył też okładkę albumu. Nietoperz to pierwsza wstawka
z cyklu Potworne Rewelacje Lady Helloween. Trudno odmówić
temu rysownikowi talentu. Nie dość, że tworzy swoje kadry
w bezbłędnym, francuskim, humorystycznym stylu, to jeszcze
potrafi okrasić plansze wizerunkiem apetycznej Lady Halloween.
Przydałby się nam taki do KZ przy tworzeniu winiety. Nietoperz
to właściwie ciąg gagów i żartów słownych. Kiedy ujrzałem
rodziców głównego bohatera, czyli szczura uprawiającego
seks z parasolem mało nie spadłem z krzesła ze śmiechu.
3. Homs - Kocioł Diabła (Le
Chaudron Du Diable) 4 strony
Myślę, że nazwisko Homsa (jeśli to nazwisko) warto zapamiętać,
bowiem tak pięknego, pokręconego, mrocznego i malarskiego
stylu nie spotyka się często. Jego rysunki to czysty kubizm.
Kruk, czy też może gawron pojawiający się w opowieści wygląda
jakby chciał wylecieć z kadru. Scenariusz tego epizodu rozwija
się w całkiem ciekawy sposób, ale wydaje mi się, że Homs
lepiej by sobie poradził w dłuższej historii, ponieważ to
co jest tutaj najlepsze to nie puenta, tylko rozbrajający
sposób narracji (rozmowa człowieka ze strachem na wróble).
Dla mnie to numer dwa tej antologii, a więc bardzo, bardzo
wysoko.
4. Edith - Kwiat Podziemi (Fleur
de Caveau) 4 strony
Pewnie
taki komiks musiał się tu znaleźć. Choćby ze względu na
różnorodność. Jest to romantyczna historia pewnej nieszczęśliwej
czarodziejki. Scenariusz - taka zabawna komedia romantyczna.
Mnie to nie ruszyło, przyznaję, ale rzecz jasna nie czuję
się odbiorcą tego typu opowieści. Co do rysunków to nic
złego nie da się powiedzieć. Takie francuskie rysunki dla
Francuzów lubiących francuskie rysunki. Trochę słabo wydrukowane
są gdzieniegdzie litery, co nieco utrudnia lekturę. Nic
więcej tu się chyba nie da powiedzieć.
5. Riff - Noc Halloween (La
Nuit d'Halloween) 2 strony
Kolejna porcja Potwornych Rewelacji Riffa. Tym razem zaskakuje
zupełnie niedbałym stylem, kompletnie różnym od tego z Nietoperza.
Na szczęście sama Lady Halloween jest taka jaka była. Scenariusz
opowiada o chłopcu o tak odrażającej gębie, że wychodzi
w Halloween na trasę bez maski. Musi być to chyba częsta
przypadłość, bo nie jest to jedyne opowiadanie oparte na
tym pomyśle w zbiorze. Niestety poza tym, że sam pomysł
wyjściowy jest fajny, nic się więcej w tym opowiadanku nie
dzieje, więc możemy spokojnie przejść do kolejnej historii.
6. Rabate - Operacja Halloween
(Operation Halloween) 4 strony
Długo
zastanawiałem się przy okazji tego artykułu, czy przyznać
tej opowieści miejsce na podium. W barażach przegrało o
długość pyska z Hallorave (ostatni epizod), bo choć styl
plastyczny Rabate'a miażdży, to jednak zabawne historyjki
nie mają takiej mocy nośnej jak historie poważne, choć czas
często okazuje się dla nich łaskawszy. Ale trzeba przyznać,
że pomysł szefa przebranego za wampira, który dokonuje inspekcji
sklepu i rozdaje pracownikom żółte kartki wymyślając różne
dodatkowe kary i próbując ich zwolnić z pracy (spróbuj kogoś
zwolnić we Francji) to naprawdę rewelacja. Końcówka taka
sobie, ale warto zwrócić uwagę na przyszłe dokonania Rabate'a,
bo kto wie, czym nas jeszcze może zaskoczyć.
7. Bezian - "Jeszcze Whisky,
panie Jack?" ("Encore un Whisky, Monsieur Jack?")
4 strony
Gdyby w tej historii nie padło żadne słowo to i tak byłaby
dla mnie numerem jeden. Można rysować bardzo plastycznie,
można mieć rzetelny warsztat, ale kto potrafi paroma kreskami
stworzyć taki nastrój, jak Bezian kilkoma pociągnięciami
atramentu? W tej historii wszystko ze sobą współgra. Nie
tylko rysunek budzi podziw, tutaj nawet sposób wpisania
liter w dymki potęguje nastrój. Wszystko podkreśla doskonale
dobrana kolorystyka. Ten epizod powstał, aby ukazać się
w kolorze. Nie dziwi mnie, że Andreas powiedział, że jest
jeden twórca, z którym zawsze, w każdych okolicznościach
zrobi wspólnie album - wiadomo o kogo chodziło.
8. Riff -Wilkołak (Le Loup-Garou)
2 strony
"Dzikie spojrzenie, długie zęby, sierść wychodząca zza koszuli.
To nie nowy ruski, to likantrop." Tak zaczyna się ta
opowiastka i humoru w niej nie brakuje. Dowiemy się bowiem,
że w dziedzinie okrucieństwa wilkołak jest amatorem wobec
człowieka. Ale nie obawiajcie się - to nie jest przygnębiająca
rozprawka o kondycji moralnej współczesnego społeczeństwa,
tylko kolejna część Potwornych Rewelacji Lady Halloween.
Tym razem scenariusz wypada znacznie korzystniej, można
powiedzieć, że opowieść bawiąc - uczy, a puenta choć nie
nazbyt odkrywcza okraszona jest ślicznym obrazkiem wilka
miniaturki, który mógłby być u nas następcą Kiziora.
9. Sorel, Dieter - Cukierki...
lub Śmierć (Des Bonbons... ou la Mort) 4 strony
Pod względem graficznym ta historyjka mogłaby się spokojnie
znaleźć w "Piekielnych Wizjach", czy jakiejkolwiek
innej polskiej antologii. Można chyba powiedzieć o "polskim
stylu" rysunku, choć niestety nie jest to szczególny
komplement. W zasadzie na wyróżnienie zasługuje tu tylko
świetne położenie koloru (wygląda to, jakby rysownik nakładał
farbę pędzelkiem) i jeden ciekawy zabieg, w którym wąska
linia oddziela dwa kadry, które w zasadzie mogłyby być jednym
rysunkiem gdyby nie drobny szczegół - podzielona linią postać
na każdym obrazku ma głowę patrzącą w inną stronę. Na początku
myślałem nawet, że to odbicie w lustrze, ale nie - to dziwaczny
i rzadko spotykany zabieg artystyczny na granicy zasad poprawności
konstrukcji komiksowego obrazu. Scenariusz - niezły, tylko
dlaczego całkiem sensowna historia na końcu staje się zupełnie
nieprawdopodobna? Ale i tak pomysł mi się podoba i chętnie
poczytałbym więcej takiej realistycznej psychologicznie
sensacji. Mało tego w komiksie mamy niestety...
10. Hadida, Decroisette, Francois
- Potworna Wyprzedaż (Soldes Monstres) 4 strony
Czy naprawdę potrzeba aż trojga twórców (plus kolorysta
Packalen), aby wysmażyć taką opowiastkę? Pomysł z dzieckiem
o potwornej twarzy po raz drugi. Tym razem niemiłosiernie
rozciągnięty na 4 strony, choć trzeba przyznać, że graficznie
historyjka świetnie się broni. Różnica w stosunku do pomysłu
Riffa
polega na tym, że tym razem inne dzieci odkrywają w czym
dzieło i reagują adekwatnie do sytuacji. Humorystyczna opowiastka,
która nagle próbuje stać się poważna. Trochę jak w życiu,
które czasem bywa zabawne, a czasem smutne. Smuci fakt,
że tutaj ten epizod wydaje się być narysowany tak zupełnie
od niechcenia, a ilu jest w Polsce rysowników, którzy byliby
w stanie temu stylowi dorównać? Ale przeczytałem gdzieś,
że ta antologia to zbiór prac współczesnych mistrzów, więc
może nie czas na narodowe kompleksy.
11. Riff - Wampir (Le Vampire)
2 strony
Riff
postawił sobie za cel rozprawić się z wszystkimi atrybutami
związanymi z tematem antologii. Były już wilkołaki, nietoperze
i sama noc Halloween. Naturalnym torem rzeczy nadeszła kolej
na wampiry. Autor obchodzi się z nimi bez litości i brutalnie
obnaża ich powszednie życie. Trochę humoru słownego w rodzaju
Asterixa i fajna postać Lady Halloween w zakończeniu. Za
to rysunki trochę mogą razić niestaranną kreską, ale przecież
są tacy, którzy wolą taki styl od perfekcyjnego cyzelowania,
więc nie można wykluczyć, że to zabieg celowy.
12. Damour, Gratien - Piekielne
Czarownice (Les Sorcieres de l'Enfer) 4 strony
I
kolejna opowieść, która mogłaby bez trudu znaleźć się w
jakimś polskim zbiorze, z jednym zastrzeżeniem. Scenarzysta
wprowadził postać narratora i jest to zabieg na tyle udany,
że wart zaznaczenia. Narratorem tym jest kozioł, który w
dodatku pojawia się ni z gruszki ni z pietruszki w opowiadanej
przez siebie historii. Przykładowo - czarownice lecą na
miotłach, na jednej z nich dodatkowo mieści się kozioł.
I dalej w ten deseń - jest to momentami tak surrealistyczne,
że ciężko się nie uśmiechnąć. Sam scenariusz - bez zastrzeżeń.
Tylko ile tych humorystycznych historii można wciągnąć na
raz? No, ale taka to już konwencja.
13. Cromwell, Ruffner - Ostatnie
Halloween (Dernier Halloween) 4 strony
Jest
tu podtytuł "Piękne Historie Wujka Gagarina", łatwo
więc zgadnąć, że narratorem jest szkielet w skafandrze kosmonauty.
Zdaje się, że w wyniku błędu nazwisko Joe Ruffnera nie pojawiło
się z tyłu albumu w spisie autorów. A szkoda, bo wymyślona
przez niego historia jest zupełnie przyzwoita. Rysownik
Cromwell ma natomiast swój udział w ilustracji na okładce.
Podobają mi się fajne, plastyczne kompozycje rysunków. Lubię
taki styl graficzny. Niektóre szczegóły dalszych planów
są zaznaczone dopiero na etapie nakładania koloru, co uzmysławia
kompleksowość wizji artystycznej. Scenariusz dość krwawy,
ale jednak z przymrużeniem oka. Bajka z morałem dla dorosłych
dzieci, mimo że bez rymów i nie o zwierzętach.
14. Riff - Czarny Kot (Le Chat
Noir) 2 strony
Ostatnia
odsłona Potwornych Rewelacji. Tym razem dowiemy się, że
praca przynosi pecha, a kot to szelmowski wehikuł na toksoplazmozę,
cokolwiek to ma nadzieję znaczyć. Ciekawym pomysłem jest
przedstawienie na wielu kadrach tej samej sceny z tej samej
perspektywy, co wygląda jak kolejne klatki animacji. Rysunki
są świetne, gagi tak oklepane, że aż dziw bierze że wciąż
śmieszą (facet wbija gwóźdź, wali się w palec i skacze z
bólu; potem żyrandol spada mu na głowę). Czy można chcieć
czegoś więcej?
15. Mezzo, Pirus - Hallorave
7 stron
Ostatnia
i najdłuższa z przedstawionych tu nowelek. Jak już pisałem
dałem jej trzecie miejsce, ze względu na autentycznie mroczny
klimat jaki jej towarzyszy. Większość opowiadań w tym zbiorze
to rzeczy humorystyczne (przynajmniej w założeniu). Tutaj
chodzi o coś więcej niż tylko rozbawienie czytelnika, a
nie jest to wcale łatwe na zaledwie siedmiu stronach. Aby
być uczciwym - nie jest to właściwie komiks w dzisiejszym
rozumieniu tego słowa. Jest to ciąg ilustracji opisanych
luźnym tekstem w ramkach. Wiem, że może to być dla wielu
irytujące (sam niezbyt to lubię), bo wygląda jak książka
z obrazkami, a prawdziwy komiks powinien docierać do czytelnika
równolegle przez słowo i obraz. Ale tutaj rysunki są jednak
w jakiś sposób nieodłączną częścią historii. Choć w zasadzie
można to przeczytać bez patrzenia na nie, rozumiejąc cały
czas co się dzieje, to jednak do mnie to opowieść trafiała
głównie obrazem. Ponure, statyczne kadry oddają doskonale
brak emocji w relacjonowaniu zdarzeń przez narratora. Jest
to dość niespotykany efekt i zrobił na mnie pozytywne wrażenie.
Podsumowując - jest to album bardzo różnorodny stylistycznie.
Czy rzeczywiście zawiera prace największych współczesnych
mistrzów? Myślę, że to lekka przesada. Zaprezentowane prace
w większości reprezentują bardzo wysoki poziom, a niektóre
są wręcz wybitne, choć z pewnością nie każda przypadnie
do gustu bardziej wymagającemu czytelnikowi. Dla mnie najważniejsze
było ujrzenie na własne oczy stylu Beziana, o którym słyszałem
wcześniej wiele dobrego, ale jakoś nie było okazji się o
tym naocznie przekonać. Teraz wiem, że pogłoski te nie były
przesadzone. I jeśli temat zaskoczy, to może przy okazji
opisu kolejnej antologii znów coś napiszę o tym ciekawym
twórcy.
Arek "xionc"
Krolak
"Les Cauchemars d'Halloween"
Albin Michel
wrzesień 2001, Paryż
56 stron
Przydatne linki:
Album:
BeDetheque
Autorzy:
Lambiek -
Civiello
Lambiek -
Riffrebs
Lambiek - Homs
Lambiek - Edith
Lambiek -
Rabate
Lambiek - Bezian
Lambiek -
Sorel
Lambiek - Dieter
Lambiek -
Cromwell |
|