Warren
Ellis przedstawia:
Człowiek z blizną
"Jakim potworem
musisz się stać, by polować na potwory?"
"Scars opowiada o
najstraszniejszej rzeczy, o jakiej tylko mogę myśleć - śmierci
mojej córki [siedmioletniej wówczas Lilith -Dr_G]. Uwięzionej
gdzieś z potworem. Bez wyjścia. Bez choćby najmniejszej
szansy ucieczki lub przeżycia. Śmiertelnie przerażonej,
umierającej długo i w niewyobrażalnym bólu. (...) Nie chciałem
być tu jedynie beznamiętnym manipulatorem w tle. Chciałem
się bać i pokazać swój strach - bez tego, byłby to tylko
kolejny, zwykły kryminał."
Akcja Scars rozpoczyna się sceną ukazaną na zaprezentowanej
wyżej okładce. Policja odnajduje w opuszczonym magazynie
zwłoki kilkunastu zastrzelonych osób i spalone ciała kilku
niemowląt, poza tym paszporty, trochę narkotyków i pieniędzy.
Przybyli na miejsce detektywi z Wydziału Zabójstw, John
Cain i Pat Amersham dochodzą do wniosku, iż ciał niemowląt
użyto (po opróżnieniu ich z wnętrzności) do przemycenia
przez granicę narkotyków, po czym ciała te spalono, a ich
"opiekunów" zabito. Sytuacja ta nie ma co prawda nic wspólnego
z głównym wątkiem fabularnym, ukazuje jedynie, z czym John
(główny bohater) na co dzień ma do czynienia, mimo to jednak
- makabryczna pomysłowość zasługuje na uznanie.
|
|
|
|
Jeszcze tego samego dnia, właścicielka małej organizacji
charytatywnej "Child Shield" znajduje przed jej siedzibą
trzy pudła, wypełnione fragmentami poćwiartowanych zwłok
dziecka. Wkrótce okazuje się, że jest to (a raczej: była
to kiedyś) zaginiona przed trzema miesiącami, dziewięcioletnia
Tiffany Amber Payne. Sekcja zwłok wykazuje, iż podczas tych
trzech miesięcy, Tiffany była regularnie, bardzo brutalnie
torturowana i że żyła jeszcze, kiedy oprawca zaczął ją kroić.
Do sprawy zostają przydzieleni John i Pat. To, co dzieje
się później, łatwo można sobie wyobrazić: żmudne śledztwo,
znalezienie podejrzanego, próba zgodnego z prawem udowodnienia
mu winy. Dodać należy, że wszystkie te procesy następują
dość szybko (co jeszcze można zrozumieć, zważywszy na długość
serii) i są (niestety) niezbyt skomplikowane. Czytając,
w pewnym momencie zacząłem nawet zadawać sobie pytanie:
czy to rzeczywiście może być TAK proste? Czy ON mógł to
zrobić? Nie, to się MUSI skomplikować. Z drugiej jednak
strony, to również jest jakiś sposób na wprowadzenie swoistego
napięcia i wciągnięcie czytelnika. Zakończenie opowieści
jest takie, jakie być powinno i nie pozostawia zbyt wiele
do życzenia, gdyż Ellis zastosował w nim pewien stary, sprawdzony
chwyt...
Pod względem graficznym, Scars jest jakościowo zbliżone
do "Bad World". Jest to trzecia pozycja Jacen Burrows, z
którą się zetknąłem i muszę przyznać, że styl, który reprezentuje,
jest dość charakterystyczny i łatwo rozpoznawalny - może
nie aż tak, jak np. Eduardo Risso, ale jednak. Jest to sposób
rysowania, który co prawda nie obfituje w jakieś artystyczne
fajerwerki, ale jest łatwo przyswajalny, solidny i dość
ciekawy. Rysunki są szczegółowe, nie skupiają się jedynie
na pierwszym planie, pochwalić należy mimikę twarzy bohaterów.
Szkoda trochę, że wszystko jest czarno-białe.
|
|
|
|
Cytat, zamieszczony na samym początku tego artykułu, to
oczywiście słowa samego Ellisa, zawarte w "Developing Scars"
- trzystronicowym eseju, zamieszczonym na końcu pierwszego
zeszytu Scars. W kolejnych numerach (poza piątym i szóstym,
gdzie zmienił go Steven Grant, który m. in. współtworzył
z Ellisem numery 63-70 "X-Men" w 2000 roku), opisał on m.in.
genezę głównego bohatera, swój pierwszy kontakt ze śmiercią
(swoją drogą, teraz już się nie dziwię, że takie psychozy
pisuje), czy też związek pomiędzy wydarzeniami ukazanymi
w "Bliznach", a tymi, które rzeczywiście miały swego czasu
miejsce w Wielkiej Brytanii, oraz jego własnymi przeżyciami
z czasów szkolnych. Wszystko to sprawia, że komiks ten nabiera
bardzo osobistego wydźwięku i rzeczywiście jest czymś więcej,
niż "tylko kolejnym, zwykłym kryminałem".
Wspomniałem o głównym bohaterze... Wydaje mi się, że zasługuje
on na trochę więcej uwagi, gdyż jest to jeden z niewielu
przypadków, kiedy nie lubię postaci pełniącej tę zaszczytną
funkcję. John jest "gliniarzem po przejściach", a śledztwo,
które prowadzi, mocno dotyka jego przeszłości i związanej
z nią tragedii, przez co angażuje się w nie tak bardzo,
że powoli zapomina, po której stronie prawa stoi. Nokautuje
swojego partnera, policjanta z innego posterunku i pracownika
kostnicy. Ma problemy w pracy. Ellis napisał o nim: "To,
co tu widzicie, to dopiero początek. To, co nastąpi, to
testowanie granic swojej pracy i swego umysłu. Odkrywanie,
jakim trzeba się stać potworem, by jednego złapać. I co
z nim zrobisz, kiedy go złapiesz.". Jest to co prawda mocno
ubarwione, ale mniej więcej oddaje koleje losu Johna, których
jesteśmy świadkami.
Podsumowując, nie jest to może "Kolekcjoner Kości" ani
"Siedem", ale warto Scars przeczytać. Interesująca i na
swój sposób wciągająca fabuła w solidnej oprawie graficznej,
historia, która zdarzyć się może w każdym mieście. Polecam.
Piotr
"Dr_Greenthumb" Sujka
"Scars"
Scenariusz: Warren Ellis
Rysunki: Jacen Burrows
Grayscale: Nimbus Studios
Kolory okładek: Nimbus Studios
Wydawnictwo: Avatar Press
Liczba zeszytów: 6
Objętość: kolejno 26, 25, 4x 24strony
Cena: 6x 3.95$
Data wydania: grudzień 2002 - czerwiec 2003
Oficjalna strona internetowa. |
|