Gene Kowalski
Poniżej radarów
"Komiks lata poniżej radarów krytyki"
- Art Spiegelman
W
ostatnim czasie zostaliśmy uraczeni setkami komiksowych
ekranizacji. Idea ekranizowania komiksu wydaje się genialna.
Oszczędza się na storybordach. Ma się już mocną grupę odbiorców,
którzy kupią wszystko z ulubionymi bohaterami - od majtek
do filmu. Producenci zabawek mają okazję odkurzyć stare
formy i przy małej zmianie opakowania sprzedać ten sam produkt
jeszcze raz. Dochodzi do tego oczywiście wielka siła kina
wspierającego komiks, przenoszącego go z getta na szerokie
wody, należne poważnym mediom. Problem polega na tym, że
większość ekranizacji jest słaba.
To pokazuje, że Hollywood zatraciło umiejętność opowiadania
prostych historii. Bo komiks opowiada proste historie -
Spider-man nie opiera się przecież na psychologicznej wrażliwości.
Postacie są mocno uproszczone. Źli bohaterowie noszą się
na czarno. Jasne, że życie serii, jej odgałęzienia stworzone
dla fanów na marginesie przez zdolnych szukających przestrzeni
artystów zahaczają o trudne problemy i stawiają pytania.
To wszystko jednak margines. Historie Daredevila z komiksu
i z filmu są zbieżne. Ten sam biedny chłopiec oślepiony
w wypadku, zamordowany ojciec, kolejna historia zemsty.
W kinie widzieliśmy już wszystko. Każdy kolejny fajerwerk
wizualny wydaje nam się tylko powtórzeniem Matrixa.
Fabryka snów zatraciła wiarygodność. Tam gdzie komiks opiera
się na konwencji, przymrużeniu oka, uproszczeniu, kiedy
odwołuje się do naszej wyobraźni, tam kino stara się być
serio. Czy ktoś np. czepiał się kiedykolwiek za fatalnie
narysowane karabiny? (Mcfarlanowi już się dostało za wygibasy
Spider-mana i tony pajęczyny, ale na marginesie i żartem)
A listę bugów z czołowych produkcji znamy na pamięć. Rysownik
daje nam możliwość posmakowania innego spojrzenia. W umownym
świecie, w którym my wyrażamy zgodę na umowność czujemy
się lepiej, niż w kinowych światach mających być lepszymi,
niż rzeczywistość. Kino zlało się estetyką z telewizją .
Te same sztuczki i cyfrowy obraz obserwujemy w wiadomościach
i w Matrixie. Te same przeskoki kamery, te same ujęcia w
X-Files i "Nie do wiary". Kino i telewizja zabrały
światu kolory, tak że żyjemy w podkręconym świecie wyższej
rozdzielczości.
Komiks ze swoim starym, niemodnym papierem, rysunkiem i
słowem, pozostał nam jedyną alternatywą. Dlatego kupuję
banalne X-men w kiosku, omijając z daleka kino.
Piotr "Gene" Kowalski
|
|