"Lanfeust z Troy" tom 7: "Fetaury umierają w ukryciu"


Album ten po raz siódmy już przenosi nas do magicznego świata Troy, gdzie towarzyszyć będziemy Lanfeustowi i jego przyjaciołom, w poszukiwaniu legendarnej, magicznej istoty zwanej Magohamothem. W tajemniczym lodowym mieście poszukiwaczom udaje się w końcu znaleźć obiecanych przewodników, istoty które podobno znają miejsce, gdzie przebywa Magohamoth... Chociaż chyba raczej powinienem napisać przewodnika, bo niestety reszta jego pobratymców zginęła, nieco przez przypadek, w dosyć "smakowitych" okolicznościach ;). Jakich? Przeczytajcie ten album, a sami się przekonacie. Tymczasem w Eckmul nadal niepodzielnie rządzi tyran Thanos, u boku którego wciąż stoi kapryśna i piękna C'ixi. Thanos ma jednak dwa problemy, które spędzają mu sen z powiek. Pierwszym z nich są wciąż nie zakończone sukcesem poszukiwania jego śmiertelnego wroga - Lanfeusta, drugim natomiast jest tajemnicza, zamaskowana kobieta zwana "Mrocznym cieniem", która w pojedynkę nieustannie gnębi jego żołnierzy niespodziewanymi atakami...

Autorzy po raz kolejny dostarczają nam rozrywki na dobrym poziomie. Album ogląda się i czyta całkiem przyjemnie. Historia zawarta w nim jest ciekawa i obfituje w różne mniej, lub bardziej komiczne sytuacje. Co do tych mniej komicznych, to jak to zwykle w opowieściach o Lanfeuścia bywa (i o Trollach z Troy także), trafia się tu kilka krwistych "drastyków" (lub befsztyków - jak kto woli). Mamy tu na przykład Lanfeusta i Hebiusa znacznie nadgryzionych (dosłownie) przez lodowe syrenki i kilka innych ociekających juchą sytuacji... Pozostawię to bez komentarza, bo jednym się coś takiego podoba, innym nie, a jeszcze inni przejdą obok takiej sceny ze wzruszeniem ramion.... Mnie osobiście trochę to razi i uważam takie motywy z posoką i flakami za zbędne dla "poetyki" utworu, ale nie można zapominać, że to elementy obecne w tej serii od samego początku, będące jedną z jej cech charakterystycznych. Ich obecność nie zmienia jednak faktu, że komiks jest po prostu... fajny... Inną charakterystyczną cechą serii o Lanfeuście, jaka pojawia się i w tym albumie, są zagadki na spostrzegawczość. Tak tak, warto dokładnie przeczytać i kilka razy obejrzeć album, aby je znaleźć. Mnie jak na razie udało się odnaleźć jedną z dwóch ukrytych rzeczy, o których jest mowa w komiksie. Spróbujcie, może wam uda się rozwiązać obydwie zagadki? Powodzenia.

O scenariuszu już napisałem, więc teraz jeszcze kilka słów o grafice. Otóż osobiście odnoszę wrażenie, że z odcinka na odcinek Didier Tarquin coraz lepiej wywiązuje się ze swoich obowiązków rysownika. Porównując "Fetaury" i pierwszy odcinek serii ("Kość Magohamotha") stwierdzam, że styl rysowania przygód Lanfeusta nieco się zmienił i to zdecydowanie na korzyść. Rysunki Tarquina stały się jakby bardziej dojrzałe i subtelne. Krótko mówiąc, album ten jest bardzo przyjemny w odbiorze pod względem wizualnym.

Podsumowując, stwierdzam, że album "Fetaury umierają w ukryciu" to przyjemna i łatwa w odbiorze lektura, po którą zdecydowanie warto sięgnąć w grudniowe popołudnie lub wieczór, kiedy na dworze jest zimno i ciemno, aby wkroczyć choć na chwilę do kolorowego (choć czasami także okrutnego) świata Troy.

Tomasz "aegirr" Brzozowski

 

Dalszy ciąg perypetii Lanfeusta i jego kompanii poszukującej mitycznego Magohamotha. Dalej świetnie się czyta. Odpowiednia dawka humoru, krwawych scen i akcji oraz lekkie rysunki. Ot taki komiks, jaki potrzebny jest na chłodne wieczory by się odpowiednio rozerwać. Już nie mogę się doczekać następnego tomu i zakończenia tej sagi.

Wojciech "dieFarbe" Garncarz

 

"Lanfeust z Troy" tom 7: "Fetaury umierają w ukryciu"
Tytuł oryginalny: Les Pétaures se Cachent pour Mourir
Scenariusz: Scotch Arleston
Rysunki: Didier Tarquin
Kolory: Lencot
Tłumaczenie: Maria Mosiewicz
Wydawca: Egmont Polska
Data wydania: 11.2003
Wydawca oryginału: Soleil Production
Data wydania oryginału: 1999
Liczba stron: 48
Format: 21,5 x 29
Oprawa: miękka
Papier: błyszczący
Druk: kolorowy
Dystrybucja: księgarnie
Cena: 17,90 zł


Zazdrosna kobieta zdolna jest do różnych rzeczy. Ale żeby tak od razu tamburynem w głowę konkurentki ?...