"Murena" album 4: "Idący
na śmierć"
"Siła
jest niczym wobec nienawiści. Nie zapominaj nigdy o nienawiści..." Te
słowa tytułowego bohatera bardzo dobrze oddają charakter serii, z którą
mamy do czynienia. Cesarstwo Rzymskie, choć potężne, targane było wewnętrznie
przez intrygi i waśnie. "Najciekawiej" było na najwyższych
szczeblach władzy, gdzie tron imperium, będący w zasięgu ręki, kusił
i skłaniał do najperfidniejszych zagrań, które mogły umożliwić posadzenie
na nim swojego zadka. Taką właśnie rzeczywistość, nieprzyjazną i brutalną,
pokazuje Duffaux.
Fabuła części czwartej skupia się głównie wokół relacji Agrypina-Neron.
Matka chce uwieść syna, by faktycznie rządzić cesarstwem. Młodzieniec
stoi przed dylematem, co z tym fantem uczynić. Kochająca cesarza Akte
stara się, by tego znów połączyły przyjacielskie stosunki z Lucjuszem
Mureną, w którym wciąż tli się ogień nienawiści skierowany na morderczynię
jego rodzicielki. Te ciekawe zależności między bohaterami zapewniają
przyjemność czytania. Tym bardziej, że czasami trudno rozróżnić, kto
stoi po stronie dobra. W kręgach władzy linia między prawością, a obłudą
jest bardzo cienka.
Scenarzyście wyraźnie nie śpieszy się z posuwaniem akcji naprzód. Zaletą
tej decyzji jest bardziej szczegółowe zarysowywanie bohaterów. Z drugiej
strony takie rozwiązanie fabularne wcale nie nudzi. Po raz kolejny jednym
z dobrze ukazanych wątków pobocznych jest rywalizacja gladiatorów. Tym
razem dojdzie do ostatecznej konfrontacji między Balbą, a Draxiusem,
chociaż i tak wszystko wciąż pozostanie jedną z rozgrywek między Neronem
i Agrypiną.
Od samego początku w serii znajdowało się miejsce dla pewnych elementów
nadprzyrodzonych. Zaczęło się od momentu, gdy małemu Neronowi ukazał
się Apollo, który powiedział mu, że ten stanie się cesarzem. Jak dotychczas
ten element fantastyczności pozostawał raczej na uboczu. Nie zmienia
się to również i w tym albumie. Na pierwszym planie wciąż są relacje
międzyludzkie i to ich charakter kształtuje osobowość poszczególnych
postaci. Zwłaszcza Nerona ( samego początku kreowanego na głównego bohatera
tej serii), którego wewnętrzna przemiana wciąż się dokonuje.
Ten komiks zachwyca od strony graficznej. Philippe Delaby fantastycznie
oddaje swoisty klimat ówczesnej rzeczywistości, a Dina Kathelyn nakłada
na jego rysunki piękne kolory. Z pewnością życie w Rzymie nie było aż
tak barwne, ale dzięki takiemu doborowi tonacji każdy kadr, każda strona,
to naprawdę uczta dla oka.
Jean Duffaux to scenarzysta, który nie przepada specjalnie za zakończeniami. "Murena" planowana
była na krótki cykl, ale w tym albumie znajdujemy zapowiedź kolejnych
czterech części. Osoba cezara to przecież bardzo dobra oś dla długiej
sagi. Autor wciąż zarysowuje pewne wątki, które będzie mógł w przyszłości
rozwinąć. Zapowiedzią podpalenia Rzymu mogą być słowa, które młody cezar
wypowiada w tym albumie patrząc na zachodzące w morskiej toni słońce: "Morze
morze stoi w ogniu! Morze płomieni
" Pojawia się też Piotr Apostoł.
Czyżby Duffaux miał w planach coś w stylu "Quo vadis, Murena?"
Jakub "Tiall" Syty
"Murena" tom 4: "Idący na śmierć"
Tytuł oryginału: Ceux qui vont mourir...
Scenariusz: Jean Dufaux
Rysunki: Philippe Delaby
Kolory: Dina Kathelyn
Tłumaczenie: Maria Mosiewicz
Wydawca: Egmont Polska
Data wydania: 11.2003
Wydawca oryginału: Dargaud Editeur
Data wydania oryginału: 09.2002
Liczba stron: 48
Format: 21,5 x 29 cm
Oprawa: miękka
Papier: błyszczący
Druk: kolor
Dystrybucja: księgarnie
Cena: 17,90 zł
|