"Armada" tom 6 - "Gra pozorów" czyli
"Co by było gdyby baba miała wąsy."
Na
księgarskie półki trafił niedawno szósty już tom serii o równie dzielnej,
co pięknej Navis. Tym razem bohaterka wraz ze Snivelem trafia przypadkiem
na planetę ogarniętą zbrojnym konfliktem. Zamieszkują ją niewielkie wzrostem
ale harde duchem inteligentne istoty. Ich cechą rozpoznawczą są wąsy i...
szczególny stosunek do kobiet.
Album wita czytelnika niezbyt udaną okładką. Na pierwszym planie klęcząca
Navis na jakiejś podziurawionej maszynie z rewolwerem w dłoni. Zwraca uwagę
zupełny brak drugiego planu. Nieprzekonywująco zastępuje go czerwone tło
mające sugerować ogień. Całość wypada blado.
Za to w środku Phillippe Buchet prezentuje nienaganny poziom znany z poprzednich
albumów. Kreska autora jest jak zwykle "żywa" i miękka".
Buchet nie jest rysownikiem, który zachwyca oryginalnością. Jest za to solidnym
rzemieślnikiem, który przekonująco potrafi odwzorować ruch, mimikę i gestykulację
postaci, ułożenie materiału na poruszającym się ciele, ruch wody i inne
tego typu, niezmiernie zresztą ważne, elementy. Co istotne, za każdym razem
czyni to w bardzo przejrzysty i czytelny sposób. Czytelnik nie ma więc żadnych
problemów z odczytaniem poszczególnych kadrów. Widać, że rysownikowi sprawia
przyjemność rysowanie drobnych detali, zwłaszcza przedstawianych z dalszej
perspektywy. Cieszyć oko mogą przede wszystkim ujęcia zniszczonego miasta
i elementy maszyn np. rozłożonego Snivela. Komputerowe kolory w większości
położone są płasko, aczkolwiek profesjonalnie. Mi najbardziej jednak przypadły
do gustu kadry, na których Buchet próbuje nadać więcej realności kolorom.
Mam tutaj na myśli np. nocne kadry z podświetloną twarzą Navis.
Skupiając się bliżej na fabule, nieodzownie przywodzi ona na myśl porównanie
do przebojów kinowych - "Terminatora" i "Matrixa". Zdradzając
nieco kulisy scenariusza, stwierdzić wypada, iż porównanie do "Terminatora" ma
swoje przełożenie w walce z maszynami, zaś pomysł z hodowlą ludzi (w "Grze
pozorów" w nie tak bezpośredni sposób) wykorzystany został w "Matrixie".
Drugą charakterystyczną sprawą, która może drażnić czytelnika nie mającego
wcześniej kontaktu z tą serią, jest zbyt nachalne przesłanie ocierające
się niebezpiecznie o dydaktyzm. W przypadku tego odcinka jest to niewątpliwie
problematyka zarówno niebezpieczeństw wiążących się ze sztuczną inteligencją
jak i równouprawnienia płci. Całość przesłania jest niestety, jak na mój
gust, nieco zbyt nachalna w odbiorze.
"Gra pozorów" to jednak nie aż tak poważna lektura jak trzeci
odcinek z serii - "W trybach rewolucji". Wręcz przeciwnie - jak
zwykle jest sporo sytuacji komicznych wzbudzających w czytelniku uśmiech
na twarzy. Bawią zwyczaje autochtonów, rozkładają zaś na łopatki ich imiona
czy też nazwiska. W tym miejscu brawa dla tłumacza - Marii Mosiewicz - za
dostosowanie nazw imion do polskiego nazewnictwa.
Dodatkowo, Jean-David Morvan zmienił w tym tomie relacje między gatunkami.
Zawsze mnie dziwiło w poprzednich tomach, dlaczego istoty należące do innych
gatunków czuły pociąg do bohaterki. Rozsądnie myśląc, postaciom należącym
do tego samego gatunku powinny podobać się osoby tegoż samego rodzaju. Jakby
podążając tym tropem, scenarzysta stworzył humorystyczną ale też trafną
sytuację z zalotami pewnego bohatera w stosunku do Navis. W oczach mieszkańców
planety atrakcyjność kobiety zależy bowiem od posiadania przez nią wąsów.
Brak tychże powszechnie uważany jest za okoliczność szpecącą wizerunek.
Navis zaś, jak przystało na kobietę z gatunku homo sapiens, wąsów nie posiada,
w związku z czym atrakcyjna dla tychże mieszkańców nie jest.
Całość czyta się przyjemnie, aczkolwiek bez zachwytów. Wciąż czekam na
odcinek równie świetny co wspomniane "W trybach rewolucji". Tymczasem
nie pozostaje mi nic innego jak cieszyć się jedynie sympatycznymi, bądź
co bądź, przygodami bohaterki.
Piotr "wilk" Skonieczny
Konsekwentnie jedna z lepszych serii z rynku frankofonskiego wydawana w
Polsce. Tym razem Navis jest rozbitkiem na planecie, gdzie autochtoni
toczą wojnę ze stworzonym przez siebie superkomputerem. Jak zawsze udana
mieszanka odrobiny zadumy oraz bardziej lekkiego żartu sytuacyjnego, oraz
przede wszystkim cudowny i dopracowany w każdym (a jest ich dużo) szczególe
rysunek. Polecam ten jak i wcześniejsze tomy serii.
Wojciech "dieFarbe" Garncarz
Drugi z kolei bardzo średni album przyzwoitej serii. Czekałem na ten komiks
w nadziei, że po słabej "piątce" przyjdzie zwyżka formy. Rysunki
śliczne, jak z "Metal Sluga" (kto grał, ten wie), ale historyjka
jak z gum balonowych. Średniak.
Sławek "pookie" Kuśmicki "
Armada" tom 6 - "Gra pozorów"
Tytuł oryginału: Artificies
Scenariusz: Jean-David Morvan
Rysunki: Philippe Buchet
Tłumaczenie: Maria Mosiewicz
Wydawca: Egmont Polska
Data wydania: 01.2004
Wydawca oryginału: Delcourt
Data wydania oryginału: 08.2003
Liczba stron: 48
Format: A4
Oprawa: miękka
Papier: kredowy
Druk: kolorowy
Dystrybucja: księgarnie
Cena: 17,90 zł
|