"Plactic little"


 

 

Wydając drugą część mangi "Ghost in the shell" wydawnictwo "JPF" postanowiło wypuścić na rynek reedycje wszystkich dotychczas opublikowanych pozycji z cyklu "DeLuxe". Tym sposobem wszyscy, którzy mieli problemem z dostaniem wydanego w 1999 roku "Plastic Little" mogą nadrobić zaległości.

Tiita Koshigaya jest kapitanem statku ChaCha-Maru i pływa po morzu chmurowym łowiąc rzadkie okazy stworzeń. Jest elitarnym łowcą do wynajęcia. Zdecydowała o tym na grobie swojego ojca, który wcześniej dowodził statkiem, ale zginął podczas spotkania z chmurą śmierci. Na drodze tej młodej i rezolutnej dziewczyny wiele przygód i trudności do przezwyciężenia. Mniej więcej o tym opowiada ta manga.

Każdy z pięciu rozdziałów "Plastic little" przybliża któregoś z bohaterów. Skupia się na nim, jednocześnie opowiadając jakąś krótką przygodę całej załogi. Urushihara starał się nakreślić dość ciekawe portrety psychologiczne postaci i przyznam, że wyszło mu to całkiem zgrabnie. Oprócz rozdziałów w komiksie pojawiają się dodatki. Między innymi jeden w środku tomu, w którym Tiita mówi parę słów o swoich towarzyszach.

Nie można powiedzieć, żeby akcja tego komiksu zmierzała do jakiegoś wyznaczonego punktu. Poznajemy bohaterów, ich problemy, pewne tajemnice, ale na pewno nie prowadzi to do jakiejś interesującej konkluzji. No może poza tą, że dobrze mieć przyjaciół. Ale to chyba zbyt infantylny motyw komiksu o tej objętości.

Z założenia "Plastic Little", poprzez ukazanie dylematów i problemów głównych bohaterów, ma wzbudzać emocje, takie jak współczucie, czy sympatię. Urushihara chciał najwyraźniej stworzyć prostą historyjkę o wartościach, które liczą się w życiu. Tyle tylko, że sposób przedstawienia całości jest z całą pewnością zbyt dziecinny dla starszego czytelnika, do którego komiks jest adresowany. Starszego, tylko ze względu na eksponowaną erotykę.

Nie będzie pewnie przekłamaniem, jeśli napiszę, że to nazwisko Urushihary przyciąga czytelników do tego komiksu, ponieważ nie wydaje mi się, aby sam w sobie był on bardzo atrakcyjny. Poruszane problemy nie są może błahe, a całość jest nawet przystępnie opowiedziana, ale czytając "Plastic Little" kilkakrotnie miałem przekonanie, że autor miał największą przyjemność przy rysowaniu nagich dziewcząt, które notabene wychodzą mu ładnie.

Jak powiedziałem, nazwisko Urushihary jest przede wszystkim kojarzone z kawaii dziewczętami, a raczej mniej mówi się o stronie fabularnej jego mang. "Plastic Little" nie jest wyjątkiem od stereotypowego postrzegania tego autora, ponieważ istotnie fabuła daleka jest od wywołania zachwycenia. Nie jest też znowu jakoś bardzo płytka, chociaż bliska banału.

A co więcej można powiedzieć o kresce rysownika dość znanego w kręgach miłośników japońskiego rysunku? Urushihara przeplata swoją opowieść rysunkami bardziej dokładnymi i ładniejszymi oraz tymi, które są przerysowaniami, bardziej uproszczonymi ilustracjami. Wszystko zdaje się do siebie ładnie pasować, co nie znaczy, że jakoś szczególnie mnie zachwyca. Oczywiście wielokrotnie można zobaczyć nagą Tittę. Autor specjalnie wstawia te sceny do swojego komiksu, ale muszę powiedzieć, że to one są narysowane z największą lekkością i faktycznie przykuwają oko. Za to ten rysownik jest lubiany i to czyni go dość charakterystycznym twórcą.

Reasumując: średnia pozycja. Nie poruszyła mnie, a po jej przeczytaniu Urushihara wciąż pozostanie dla mnie po prostu dobrym rysownikiem dziewcząt w negliżu. Ale nie spodziewałem się tak naprawdę wiele, więc nie jestem rozczarowany.

Jakub "Tiall" Syty


" Plastic Little"
Scenariusz: Satoshi Urushihara
Rysunki: Satoshi Urushihara
Tłumaczenie:
Wydawca: J.P.Fantastica
Data wydania: 12.2003
Wydanie: II
Wydawca oryginału: Gakken Co. Ltd.
Data wydania oryginału:
Liczba stron: 166
Format: B5
Oprawa: miękka z obwolutą
Papier: offsetowy
Druk: czarno-biały
Dystrybucja: wysyłkowa i specjalistyczne
Nakład: 1000 egz.
Cena: 30,00 zł