"Thorgal" album 7 "Gwiezdne dziecko"

 

 

Dla wikingów syn Aegirra, wysłannik Thora. Syn burzy. Tak naprawdę potomek ludu z gwiazd. Thorgal Aegirrson. Ten album to historia jego narodzin, dzieciństwa, poszukiwania źródeł swojego pochodzenia.

Na "Gwiezdne dziecko" składają się trzy krótkie, a jakże wymowne, historie.

"Zaginiony drakkar". Zagubiona podczas burzy łódź wikingów zostaje ocalona przez światło tajemniczej kapsuły ratunkowej, w której odnaleziony zostaje noworodek. Dziecko, przed którym zawiłe ścieżki przeznaczenia. Prosta historia, ale to właściwie jedyne miejsce, w którym możemy troszkę bliżej poznać Leifa. Nie mniej jednak, z tej krótkiej charakterystyki widać, że był prawym mężczyzną, a koniec albumu utrzymuje już na zawsze w przekonaniu, że właściwie wychowywał przybranego syna, własnych dzieci chyba nie mając. W "Zaginionym drakkarze" ujawnia się również charakter Gandalfa Szalonego.

W drugiej historii mały Thorgal rusza z pomocą krasnalom. Posiadany przez niego przedmiot może ocalić tę rasę. "Metal, który nie istniał" to mocno osadzona w mitologii nordyckiej opowieść. Pojawiają się tu wąż Nidhogg, krasnale, bogini Frigg, gigant Hjalmgunnar, jak również nazwy tak ważnych przedmiotów, jak młot Mjonir boga Thora, czy pierścień Draupnir, po który Thorgal został wysłany do krainy olbrzymów w albumie "Giganci".

Najbardziej tragicznym opowiadaniem jest "Talizman". W nim dziesięcioletni Thorgal wyrusza na poszukiwanie starego boga, którego prosi o wyjawienie mu prawdy o tym, kto był jego prawdziwym ojcem. Mały chłopiec nie wie, jak smutna jest prawda, ale nie długo przyjdzie mu się nią cieszyć. Aż do pewnego dnia, kiedy w lochu Mayaxatl wszystko sobie przypomni.

Trzy opowiadania zdają się nie mieć jakiejś głębszej wymowy. One po prostu ukazują, począwszy od narodzin, kolejne etapy życia małego Thorgala. Ale "Metal, który nie istaniał" niesie, moim zdaniem, pewne przesłanie. Oto z poświęcenia Thorgala rodzi się miłość. Łzy Thajziego wskazują na narodzoną właśnie Aaricię. Ta określić ma młodemu bohaterowi sens życia.

Trzy opowiadania zdają się być powiązane tylko osobą głównego bohatera, ale nie tylko. Każde z nich łączy elementy zaawansowanej techniki, sprytnie wplecionej przez scenarzystę do fabuły. W "Zaginionym drakkarze" światło zaawansowanej technicznie tratwy ratunkowej ratuje ocalałych, acz bliskich śmierci wikingów. W "Metalu, który nie istniał" przedmiotem, który wybawia rasę krasnali od zguby, jest zwykła śrubka z tejże tratwy. Dzięki technice mały Thorgal jest również w stanie poznać swoje korzenie w "Talizmanie". Ale technika nie idzie w tym przypadku w parze z większą kulturą, bo służy także okaleczaniu. Człowiek z wyższej cywilizacji, taki jak Varth, wcale nie musi być dobry - tu występuje przeciwko swojemu teściowi, w dalszej przyszłości również przeciw rodzajowi ludzkiemu. Dodam, że pierwsze dwie historie zdają się być ze sobą bliżej powiązane. Po pierwsze łączy je element narodzin: najpierw rodzi się Thorgal, potem przychodzi na świat jego ukochana. Co więcej w dwóch pierwszych historiach występuje motyw ratowania życia. Ocalony zostaje Leif, ocalone zostają krasnale.

"Gwiezdne dziecko" ukazało się po trylogii opisującej wydarzenia związane z Brek Zarith, a poprzedziło sagę o wyprawie do krainy Qa. Van Hamme potrzebował przybliżyć i wyjaśnić pochodzenie Thorgala, ponieważ to stanowiło podstawę kolejnych kilku albumów. Jak wiemy pewne szczegóły okazały się być niespójne z przedstawioną w "Wyspie wśród lodów" wersją Slivii, co przybliżał hans w jednym ze swoich artykułów. Niemniej jednak komiks ten jest jednym z lepszych i oryginalniejszych w tej serii.

Kadry w "Gwiezdnym dziecku" miłe są oku. Bo cóż tak naprawdę powiedzieć o kresce Rosińskiego, kiedy nie sposób niczego jej zarzucić, a każdy z obrazków jest starannie, na sposób rysownika, dopracowany. Zachwyca okładka, którą wreszcie podziwiać można w pełni jej wyrazu. Obecne kolory odróżniają ją diametralnie od wydania orbitowskiego. Bardzo różne jest nasycenie barw: wyraźnie widać zielone oczy Xargosa, fioletowe ślepia Nidhogga oraz paszczę Hjalmgunnara. Zmiana formatu (wydanie z 1989 było powiększeniem obrazu) pozwala dostrzec na niej statek kosmiczny, szczegół kiedyś prawie niedostrzegalny.

Moją uwagę przykuła pewna kwestia dotycząca tłumaczenia. Otóż Wojtek Birek określił rasę Tjahziego jako "krasnoludy", co nie zgadza się z poprzednim tłumaczeniem T. Markowskiego, który mówił o "krasnalach". Ale nie o różnicę tłumaczeń tu idzie, ale o sam fakt, że krasnolud jest istotą dużo większą niż krasnoludek, czyli krasnal. Różnica między tymi gatunkami wydaje się być oczywista. Oprócz tego niezbyt zręczne wydaje mi się zwracanie do ojca Thorgala per "Varthu". Wydaje mi się, że imię Varth lepiej brzmi nieodmienione, ale jest to już moje prywatne upodobanie. Smaczkiem dla fanów jest natomiast z pewnością właściwa nazwa gry, w jaką grali Nidhogg z Ivaldirem, hnefatal mianowicie.

Album siódmy, podobnie jak czternasty, to album retrospektywny. Wiele wskazuje na to, że mający się ukazać już w tym roku album dwudziesty ósmy również będzie miał podobny charakter, a przybliżać będzie postać Kriss z Valnoru.

Jako ciekawostkę uznać można fakt, że w Niemczech album "Der Sohn der Sterne" wydany został przez "Carlsen Comics" jako pierwszy z serii.

Finiszując już powiem tylko, że jest to bez cienia wątpliwości wybijający się ponad przeciętność komiks. Reedycję warto kupić między innymi ze względu na jakość okładki. A przeczytać ponownie również warto, bo to już klasyk.

 

Jakub "Tiall" Syty


Ten tom to prawdziwa klasyka. Może nie jest to klasyka gatunku, lecz na pewno jeden z ważniejszych komiksów wydanych w Polsce. Od niego kilkanaście lat temu utrwaliła się moja fascynacja komiksem tak, jak i myślę wielu z Was. Tom ten opowiada o dzieciństwie Thorgala, a raczej o genezie jego pobytu na Ziemi. Jest to doskonały wstęp do tego, co będzie się działo przez następne 6 tomów. Tom ten to "musiszmieć" dla każdego fana Thorgala, a także świetne czytadło dla tych, którzy nie obcują z komiksem, na co dzień.

Wojciech "dieFarbe" Garncarz


" Thorgal" tom 7: "Gwiezdne dziecko"
Tytuł oryginału: L'Enfant des Etoiles
Scenariusz: Jean Van Hamme
Rysunki: Grzegorz Rosiński
Tłumaczenie: Wojciech Birek
Wydawca: Egmont Polska
Data wydania: 01.2004
Poprzednie wydanie: Orbita 1989
Wydawca oryginału: Editions du Lombard
Data wydania oryginału: 1984
Liczba stron: 48
Format: 21,5 x 29 cm
Oprawa: miękka
Papier: matowy
Druk: kolorowy
Dystrybucja: księgarnie