|
Użytkownik ("User") poszukujący
własnej osobowości.
"Rycerz przeturlał się, po czym płaską częścią
swego miecza uderzył w bok przeciwnika, łamiąc mu co najmniej trzy żebra.
-Zaczekaj. - rzekł Kaltron, surowym wzrokiem spoglądając na znieruchomiałego
Guilliame'a. -Oszukujesz.
-Co?! Nigdy! To... To sprzeczne z moim kodeksem honorowym! - odpowiedział
drżącym głosem paladyn.
-Nie możesz zadeklarować obrażeń przed rzutem. Skąd wiesz, czy trafisz?
-A, przepraszam... Oczywiście! Już chyba rozumiem - oświadczam intencję,
nie akcję.
-Właśnie.
-Czy mogę rozpocząć ten ruch ponownie?
-Śmiało.
-Viva la France! - krzyknął Sir Guil, po czym uniósł swój miecz ponad głowę
z nadzieją, iż wysokim cięciem zdoła zranić potężne ramię Komendanta, dzierżące
równie potężny miecz."
Główną bohaterką "Usera" jest Megan Chancellor - dwudziestokilkuletnia
(prawdopodobnie), aczkolwiek poważana pracownica pewnej bliżej nieokreślonej
firmy. Poznajemy ją w chwili, gdy po raz kolejny opuszcza ją (i jej rodzinę)
matka - po raz kolejny, gdyż zawsze wracała po kilku dniach, lecz tym razem
już się na to nie zanosi. Zdarzenie to zbiega się w czasie z małym "kryzysem
światopoglądowym" Megan (i oczywiście go potęguje), co wywołuje u niej
kulminację i wylew krytyki świata i życia. W pracy, zachęcona przez kolegę,
włącza się w internetową społeczność graczy RPG (dla niezorientowanych:
RPG=Role Playing Game, u nas znane jako gry fabularne), poznaje tajniki
tej zabawy, odbywa swój pierwszy sparing (nad wyraz zabawny, szczególnie
dla czytelnika-fana "papierowego" RPG), by wreszcie dołączyć
do jednej z najbardziej poważanych gildii świata Vhydonu - Allies of
Vhydon
- jako paladyn, Sir Guilliame de la Coeur. Zauroczona wirtualnym światem,
bardzo szybko zatraca się w swej nowej rozrywce i powoli przestaje odróżniać
fikcję od rzeczywistości... Hmm, może to ostatnie zdanie zabrzmiało
trochę zbyt sztampowo, dlatego napiszę inaczej: Megan, przytłoczona,
znudzona i
zawiedziona otaczającą ją szarą rzeczywistością, kreuje swój własny,
niepowtarzalny, idealny świat - świat kolorowy dosłownie i czarno-biały
w przenośni, w którym
ludzie postępują honorowo, moralnie, są tacy, za jakich się podają,
nie skrywają wrogości pod fasadą życzliwości. Poprzez prowadzenie wirtualnego,
fikcyjnego "życia" wirtualnej, fikcyjnej postaci, poznaje prawdziwą
siebie - jak głosi napis na okładce: "Szukając swej prawdziwej osobowości
odkrywa, że im bardziej oddala się od rzeczywistości, tym bardziej zbliża
się do prawdy". Z czasem jednak przekonuje się, iż "życie" w
tym idealnym, uporządkowanym świecie wcale nie jest lepsze, niż jej
własne, a problemy bohaterskiego rycerza niekoniecznie są mniej skomplikowane
od problemów samotnej, zagubionej niewiasty...
Powyżej przedstawiłem tylko jedną z kilku "płaszczyzn", na których
można rozpatrywać "Usera". Druga wiąże się z nieco innym (i chyba
bardziej trafnym), od zastosowanego przeze mnie, tłumaczeniem tytułu, a
mianowicie "user" jako: osoba zażywająca narkotyki. Komiks ten
jest poważnym ostrzeżeniem przed uzależnieniem od Internetu, który sam w
sobie jest oczywiście zjawiskiem jak najbardziej pozytywnym, ale tylko w
odpowiednich ilościach (choć na szczęście jest to bardziej problem Amerykanów,
niż nasz, za co oczywiście możemy podziękować polskim operatorom [i pozdrowić
ich hawajskim znakiem pokoju, co też niniejszym czynię], ale to tak zupełnie
nawiasem). O takim przesłaniu świadczyć mogą wypowiedzi niektórych osób,
pojawiających się w komiksie (m.in. siostry Megan i jednego z członków gildii),
zachowanie głównej bohaterki (próby "przemycenia" ideałów i charakteru
Guilliame'a do świata rzeczywistego, pomieszanie systemów wartości, krzyczenie "lololol" zamiast
zwykłego śmiechu) oraz poważne problemy (osobiste i zawodowe), jakie
miała z tego powodu.
"
User" poniekąd rozprawia się również z tak zwaną "Internet reality" -
przypomina, iż nigdy tak naprawdę nie jesteśmy pewni z kim obcujemy,
jaka jest osoba po drugiej stronie kabla. Odbierając go bardziej
skrajnie można
wręcz dojść do wniosku, że w zasadzie nikt nie jest tym, za kogo
się podaje, lub za jakiego go bierzemy - sama Megan również ukrywa
swoją
prawdziwą
tożsamość, co w końcu doprowadza do dość... nieciekawych i kłopotliwych
sytuacji.
Jest też trzecia "płaszczyzna", względem której można odczytać
ten komiks, związana z jego nominacją do 13-tych corocznych GLAAD Media
Awards. Nie chciałbym wgłębiać się za bardzo w szczegóły fabularne "Usera",
ale rozwinięcie powyższego skrótu powinno co nieco wyjaśnić: Gay & Lesbian
Alliance Against Defamation. Jak pisze Devin: "GLAAD to organizacja
promująca i zapewniająca sprawiedliwą, wierną i globalną prezentację osób
i wydarzeń we wszystkich mediach, mającą na celu eliminację homofobii i
dyskryminacji wynikającej z tożsamości płciowej i orientacji seksualnej".
Krótko mówiąc: "User" to również uznany komiks o tolerancji
seksualnej...
Aby zakończyć kwestię fabularną mini-serii, chciałbym zwrócić
uwagę na to, jak NIE należy go odbierać (i to zarówno z mojego,
jak i
autorki punktu
widzenia). Żeby nie było żadnych wątpliwości - NIE jest to krytyka
samego RPG. Devin Grayson od co najmniej 10 lat jest graczem "papierowych" fabularek
(między innymi systemy: RIFTS, Werewolf: The Apocalypse i Palladium), od
jakiegoś czasu grywa również w MMORPG (obecnie Star War's Galaxies, wcześniej
dla przykładu: Everquest, Anarchy Online, Camelot), tak więc wątpliwym się
wydaje, aby mogła mieć negatywne nastawienie do tego typu rozrywki - tym
bardziej, iż (po raz kolejny ją zacytuję): "Swoją pracę traktuję jako
przedłużenie obsesji na punkcie RPG, mam wiele podziwu dla tej formy rozrywki
i czuję silną więź z graczami na całym świecie".
Przygody z "Usera" częściowo oparte są na jej własnych doświadczeniach
(postać Guilliame'a na ten przykład oparta jest na postaci Sir Dallian de
Valois, byłego członka istniejącej do dziś gildii Allies Of Rhydin), częściowo
na doświadczeniach przyjaciół. Na ostatniej stronie trzeciego tomu znajduje
się wiadomość od użytkownika Devin Kalile Grayson (a.k.a. Sir Dallian de
Valois), zawierająca podziękowania i pozdrowienia dla innych graczy. Sam
chciałbym się do tych pozdrowień dołączyć, gdyż wbrew temu, co głoszą jakieś
telewizyjne "Rowery Błażeja" i denne "pisma kobiece",
gry fabularne (w szczególności te papierowe) są (obok sztuki komiksu,
oczywiście) jednym z najbardziej pozytywnych zjawisk wśród dzisiejszej
młodzieży, zapatrzonej
w telewizję, komputery i hip-hop.
Niemniej ciekawie jest pod względem oprawy graficznej, głównie ze względu
na to, że należy ją rozpatrywać z dwóch punktów widzenia - Megan i Guilliame'a.
Świat Megan przedstawiony jest głównie w stylu przypominającym nieco komiksowe
wstawki w "Max Payne", trochę "Arkham Asylum" (ale mniej
kolorów i nie taka psychodela), marginalnie "Uncle Sam" - większość
kadrów wygląda jak zwykłe zdjęcia, nieco zretuszowane, przepuszczone przez
jakieś filtry zniekształcające, ale wciąż mocno realistyczne. Dodatkowo
Sean Phillips (odpowiedzialny za wygląd świata Megan) często bawił się światłem, "akcentując" blask
bijący z monitora, reflektorów samochodowych, lamp czy latarni, co (szczególnie
w połączeniu ze strumieniami padającego gęsto deszczu) daje po prostu niesamowity
efekt. Muszę przyznać, że taki sposób przedstawienia świata podobał mi się
coraz bardziej z każdą kolejną stroną, pomimo iż rysownikowi parę razy zdarzyło
się (mniej lub bardziej) "oszpecić" postacie, czy to w zarysach,
czy też barwach. Kolorystyka świata realnego
jest bardzo stonowana, uświadczymy tu zazwyczaj 2-3 barwy w różnych odcieniach,
większość rysunków jest szara lub brązowa - współgra to wyśmienicie z myślami
i odczuciami targającymi bohaterką. Wspomnieć należy również o wykonaniu
części dymków, a mianowicie tych wypełnionych myślami Megan - wyglądają
one jak kawałki kartek wyrwanych z zeszytu, z marginesem i liniami, a ważniejsze
słowa (w komiksach zazwyczaj pogrubione) tutaj są podkreślone - całość sprawia
wrażenie, jakbyśmy czytali fragmenty pamiętnika. Można się przyczepić tylko
do tego, że w dymkach tych nie zastosowano bardziej "odręcznej" czcionki,
gdyż wyglądałoby to wtedy jeszcze lepiej - ale i bez tego jest świetnie.
Świat Guilliame'a (kreski Johna Boltona) nie jest już tak imponujący,
wręcz przeciwnie - jego wykonanie jest raczej przeciętne. Choć mamy
tu o wiele
więcej różnorodności, wszystko jest bardzo "żywe" i barwne (w
zgodzie z naturą tego świata, zresztą), Bolton korzysta czasem z komputerowej "pikselozy" by
coś pokolorować... pomimo świetnego rysunku, jakim niewątpliwie jest
rycerz z mieczem w jednej dłoni i kartą swej postaci w drugiej... to
jednak pozostaje
pewien niedosyt... a i proporcje zdarza się zgubić... Po prostu porównując
pracę obu panów, widać sporą różnicę artystyczną, przez co i oprawy
jako całości nie można nazwać świetną. Ale z drugiej strony, może to
celowy zabieg?
Prawdziwy świat jest szary, "bezbarwny" wręcz w swej monotonności,
lecz przy tym bardzo realistyczny. Świat wirtualny tymczasem jest bardzo
kolorowy, różnorodny, lecz przy tym niezbyt prawdziwy, zbyt nierealny.
Wniosek? Lepsza szara rzeczywistość, czy kolorowa fikcja?
W zasadzie jedyne, do czego mógłbym się jeszcze przyczepić, to literówka
i fakt, że jeszcze nikt tego u nas nie wydał. Nic więcej. "User" jest
komiksem bardzo dobrym, może nie genialnym, ani nawet zachwycającym, ale
bardzo starannie przygotowanym, z ciekawą fabułą, (po części) świetną kreską,
mnogością przekazu. Gorąco i szczerze polecam każdemu, a jeszcze goręcej
fanom RPG.
Piotr "Dr_Greenthumb" Sujka
"User"
Słowo: Devin Kalile Grayson
Obraz: Sean Phillips, John Bolton
Wydawnictwo: DC Vertigo
Objętość: 3x 48 stron
Cena: 3x 5.95$ US
Rok wydania: 2001
Wszystkich zainteresowanych twórczością pani Grayson odsyłam na jej oficjalną
witrynę internetową, obfitującą
w całkiem sporo informacji. |
|