Paweł "Kurczak" Zdanowski
Z kurnika wzięte,
Oddajmy diabłu co jego
Dzień
dobry Państwu. Była sobie kiedyś kraina za górami, za lasami, a w tej krainie
żył ubogi rybak. Rybak ten codziennie rano wychodził wypasać swoje owce
wodne na trzcinach okalających pobliskie jezioro. Owce się pasły i pluskały,
a on siedział na kamieniu, a kiedy tak siedział patrzył w toń. Patrzył na
spektakl, który cieszył jego oczy i zabijał nudę. A był to spektakl zaprawdę
pełen podziwu. Jego jedynym aktorem była Ryba.
Nie ryba, tylko Ryba. Wyjątkowa. Jedyna. Tak piękna, tak barwna, tak cudowna,
a przy tym tak zmyślna w różnych sztuczkach, że każdy jej ruch, każde
wynurzenie było prawdziwą ucztą dla oczu i miodem dla serca. Wieczorem
w karczmie,
przy piwie leśnych ludzi Rybak lubił opowiadać znajomkom i przejezdnym,
co też wspaniałego i nowego Ryba sobie znowu wymyśliła i mu pokazała.
Rybak opowiadał, a ludzie słuchali i nieśli wieść w świat, aż pewnego
razu dotarła
ona do Króla.
Król, jak to król postanowił na własne oczy zobaczyć owe zjawisko. Że
jednak był władcą przekonanym o swej bezapelacyjnej wyższości nad wszystkimi
innymi
stworzeniami, to uznał, że nie ma sensu wyruszać do Ryby, skoro Ryba
może "przyjść" do
niego. Umyślił, więc sobie, że wyśle pachołków-głupolków, by przynieśli
mu Rybkę.
Pachołki-głupolki jak sama nazwa wskazuje inteligencją nie grzeszyły,
ale że Król płacił dobrze poszły po Rybę. Od Króla do jeziora droga
daleka- pachołki wędrowały więc długo. Góra. Las. Pustynia. Góra.
Rzeka. Dolina.
I w końcu jezioro. A w jeziorze Ryba. A na brzegu Rybak. A obok niego
sieć. Pachołki obiły Rybaka, wzięły sieć, wyciągnęły Rybę i jęły
tuptać na zad.
Rzeka. Góra. Pustynia. Las. Góra. Zamek. Droga im trochę zajęła,
ale w końcu przybyli przed króla i rozłożyli przed nim sieć.
Król pełen oczekiwania spojrzał na cud i... zobaczył zdechłą,
brzydką, gnijącą Rybę...
Bo po wyciągnięciu z wody Ryba traci na swym uroku. Koniec bajki.
Ale to samo tyczy się "Komiksu w sieci" na papierze zamiast w
internecie. Dobranoc.
Paweł "Kurczak" Zdanowski