"Corto Maltese na Syberii"

 

Rozwój poprzez poznanie, poznanie poprzez doświadczenie, doświadczenie poprzez podróżowanie. Motyw przygody podróżniczej zawsze należał do kanonicznych tematów literatury. Człowiek to dziwna istota, z jednej strony spragniona wiedzy i wrażeń, z drugiej - nader często ograniczona dziwnymi zobowiązaniami hamującymi rozwój, jak to praca, rodzina, szkoła. Opowieści podróżnicze zawierają przedsmak anarchii, pozwalając ujrzeć rzeczy niedostępne w życiu codziennym, stąd niekończąca się popularność "Odysei", "Don Kichota", "Władcy pierścieni". Kiedyś Janusz Skwara, pisząc o "Poszukiwaczach zaginionej Arki", porównywał odczucia jakie wzbudził w nim film Spielberga do fascynacji filatelistyką; opowieść o Indiana Jonesie ma, jego zdaniem, takie same korzenie jak mania zbierania znaczków pocztowych, czyli nostalgię za czymś odległym i trudno osiągalnym. Po prawdzie dotyczy to także każdego innego hobby, czy to zbieractwa puszek po piwie pochodzących z podejrzanych zakamarków świata, czy po prostu kolekcjonowania komiksów, które są przecież nie gorszym dokumentem czasu i miejsca niż znaczki i puszki. Nawet więcej: statyka obrazków, na których utrwalone są w komiksie wizerunki postaci i miejsc, ma w sobie coś z fotografii, a ta - jak powiada Susan Sontag - jest najidealniejszą stenografią ludzkich wspomnień. Są one mozaikowe i objawiają się w postaci nie tyle ciągłych sekwencji, co autonomicznych obrazów. Komiks można oglądać jako cykl autonomicznych obrazów, ale też można czytać go jako zbiór sekwencji. Często jest tak, że po raz pierwszy czytamy komiks "sekwencyjnie", czyli chronologicznie od początku do końca, by czytając go po raz drugi przyglądać się reminiscencyjnie poszczególnym kadrom, co jest jakby odpowiednikiem wydobywania obrazów z pamięci. A zatem, być może, komiks jest lepszym ekwiwalentem wspomnień niż fotografia, bo zawiera w sobie jednocześnie przeżycie jak możliwość wyrwania z kontekstu poszczególnych fragmentów tego przeżycia i ich analizowania, oceniania pod kątem najistotniejszych dla nas elementów. Poza tym komiks ma większą od fotografii moc przekształcania rzeczywistości, upraszczania jej lub upiększania poprzez dodanie różnych szczegółów. Z tego potencjału zdają sobie sprawę jego mistrzowie i dlatego tak wiele wybitnych komiksów opowiada o pamięci i czasie; weźmy choćby "Marvels", "Small Killing", "Signal to Noise", "Mausa", czy sensację minionego roku - "Blankets".

"Corto Maltese" Hugo Pratta jest wspomnieniem: utrwaleniem doświadczeń z autentycznych podróży autora, przykrojonym do ram opowieści awanturniczej, wzbogaconym o elementy żywiołowej fantazji i przygody, które są już tylko wytworem umysłu. Pratt był wolnym człowiekiem i niewiele jest zakątków na świecie, których nie odwiedził i nie utrwalił w szkicach, a potem na kartach swoich komiksów; resztę - to czego nie zobaczył, a co pewnie pragnął zobaczyć - dopowiadała jego wyobraźnia. Czytając opowieści o Corto Maltese - podróżniku, który zdaniem przyjaciół autora był jego mentalnym i chyba też fizycznym (o czym można się przekonać porównując dowolną fotografię Pratta do dowolnej ilustracji przedstawiającej Corto) alter ego - trudno ocenić, co dla Pratta liczy się bardziej: zachwyt nad magią miejsc, przywołanej w bardzo szczegółowych ilustracjach, czy zawiadiacko-przygodowa fabuła. Pratt nie daje pierwszeństwa jednemu ani drugiemu, i w tym, między innymi, tkwi istota niezwykłości jego komiksu. Polega ona na wydobyciu przez autora wspaniałego dysonansu: opowieść gęsta od wydarzeń, trupów i zwrotów akcji staje się jednocześnie majestatycznym, pełnym ciepła i niemal buddyjskim zachwytem nad harmonią świata, bogactwem jego zakamarków, kultur, niepowtarzalnością ludzkich twarzy i charakterów. Oznacza to między innymi brak prostej stronniczości w opisie postaci pozytywnych i negatywnych. W zasadzie taki podział istnieje tutaj wyłącznie na poziomie fabuły, bo kiedy Pratt przechodzi do opisu postaci, nieodmiennie przedstawia je z sympatią; zachwyca się potencjałem osobowości nawet największych drani, ale nigdy nie stawia się w roli sędziego. Bo czyż nie jest rzeczą godną szacunku, choćby podszytego ironią, szaleństwo okrutnego barona von Ungern-Sternberga prowadzącego opętańczą krucjatę przeciw boleszewikom? (Akcja "Corto Maltese na Syberii" rozgrywa się w 1919 roku). Jest ono tak samo ludzką cechą, jak dżentelmeński urok innego historycznego nikczemnika, generała Czang, czy niewieścia delikatność księżnej Sieminowej. Pratt nie gani ludzkich przymiotów, przeciwnie - ich różnorodność stanowi o bogactwie świata. Sugeruje, że warto przełamać lęk, by je poznać i zrozumieć, co nie jest wcale łatwiejsze niż spędzenie nocy na syberyjskim pustkowiu lub zdobywanie opancerzonego pociągu ze złotem, ale tak samo cenne bo bogate w emocje. A emocje wypełniają pustkę życia - co w pięknej rozmowie z Corto wyjaśnia jego przyjaciel mnich Rasputin, po tym jak zrobił naszemu bohaterowi drakoński kawał, z sympatii, aby go trochę podekscytować.

Postać Rasputina jest chyba najbardziej niezwykła, zarówno już przez samą swoją obecność w komiksie, jak przez interpretację Pratta. Sztukmistrz i awanturnik, porywczy złodziejaszek i anarchista, przypomina raczej jakiegoś Dyla Sowizdrzała niż demoniczną figurę z legend i podręczników do historii. Wraz ze statecznym, rozmarzonym Corto stanowią znakomicie uzupełniający się duet łowców przygód, trochę podobny do tego, jaki tworzyli Clint Eastwood i Eli Wallach w filmie "Dobry, zły i brzydki", tyle że lepiej się nawzajem tolerują.

"Corto Maltese" jest opowieścią o wolności, i nawet obecny tu niebanalny kontekst polityczny służy tylko temu, aby podkreślić dystans bohaterów wobec wydarzeń wielkiego świata. Pratt-erudyta odmalowuje możliwie najwierniej ślady wpływu rewolucji na najbardziej odległe zakątki Rosji i nie tylko Rosji, i oś fabuły właśnie wokół tego się obraca, ale Corto i Rasputin nie żyją dla Historii, lecz dla emocji, których ewentualnie może im ona dostarczyć. Nawet lewicowość niektórych wypowiedzi Rasputina dotyczy oskarżeń wyzysku przez warstwy rządzące, przez co przemawia raczej duchowa niepodległość bohatera niż jego polityczna stronniczość. Odpowiada to charakterowi anarchii, która na dobrą sprawę też jest lewicowa, a jednak od polityki partyjnej stanowczo się odcina.

Jednak komiks Pratta - jak się rzekło - nie ma oskarżycielskiego tonu i pod pojęciem wolności każe rozumieć dystans poprzez wiedzę o świecie i wyrozumiałość niż przez pogardę, co czyni go zjawiskiem jeszcze bardziej niepowtarzalnym.

Piotr "Błendny Komboj" Sawicki


" Jeden Bóg tylko wie, jak trudno jest żyć na świecie pozbawionym przygód, fantazji i radości". Tymi słowami zwraca się Rasputin do Corto i bardzo szybko tych dwóch, jak również czytelnika, czeka niebezpieczna wyprawa na Syberię. Myślę, że przytoczone zdanie najlepiej ilustruje treść albumu, bo Pratt jednoznacznie powiedział ustami Rasputina o tym, co chciał zawrzeć w swoim komiksie.

Jakub "Tiall" Syty


Bardzo dziwny album. Nie wiem, czy wydarzenia dzieją się naprawdę, czy to tylko sen... Świetne rysunki. Moje pierwsze zetknięcie z tym, tak bardzo znanym na świecie, twórcą. Doskonale napisany wstęp, który wprowadza nas w realia historyczne tamtego okresu i części świata, oraz przedstawia przewijające się postacie historyczne. Ja sam, niewiele wiedziałem do tej pory na ten temat, nigdy nie interesowało mnie to do tego stopnia, aby zgłębić te wydarzenia. Dzięki temu albumowi, można naprawdę wiele się dowiedzieć. Niecierpliwie czekam na kontynuację cyklu.

Robert "Graves" Góralczyk


"Corto Maltese na Syberii"
Tytuł oryginału: "Corto Maltese: Corte sconta detta arcana"
Scenariusz i rysunki: Hugo Pratt
Wydawnictwo: Post
Wydawca oryginału: Cong S.A., Lausanne
Przekład: Monika Gurgul
Data wydania: marzec 2004
Data wydania oryginału: 1974
Format: A4
Oprawa: miękka
Papier: matowy
Druk: czarno-biały
Ilość stron: 120
Cena: 29,90 zł