"Wolverine / Hulk" cz. 4
I
oto dostaliśmy ostatni tom serii. Zagadka została wyjaśniona, para bohaterów
może powrócić do swoich codziennych obowiązków, a po ostatnich ich przeżyciach
nie pozostanie żaden ślad. A na pewno nie w pamięci czytelników.
Jak najlepiej podsumować całą serię? Słowo "nijaka" wydaje mi
się doskonale do tego nadawać. Sam Kieth starał się opowiedzieć poważną
historię w dowcipny sposób. W efekcie nie wiadomo czy powinniśmy się śmiać
z wygłupów Rosomaka i Hulka, czy też zadumać się nad problemami tej drugiej
postaci. Nie jestem zwolennikiem komedio-dramatów i dlatego cały ten pomysł
uważam za chybiony.
Z numeru na numer widać było coraz wyraźniej, że cała opowieść kręci się
wokół Bannera/Hulka i dręczącego go poczucia winy. Ostatnia część tej mini
serii to potwierdza. To właśnie zielony olbrzym jest kluczem do całej zagadki
i to od niego właśnie będzie zależeć ostateczne zakończenie eskapady naszych
bohaterów.
Cały czas miałem nadzieję, że Kieth zaserwuje nam pod koniec jakieś genialne
rozwiązanie, które połączy wszystkie wątki i da odpowiedź na pojawiające
się w komiksie pytania. Gdzie tak naprawdę znajdują się Hulk i Rosomak?
Skąd tam się znaleźli? Na czym polegała istota daru Po? Może gdyby autor
nie tracił czasu na pokazywanie kolejnych, bezsensownym bójek, znalazłby
miejsce, aby te i inne spawy wyjaśnić. Niestety tak się nie stało.
Również rozwiązanie głównej intrygi pozostawia uczucie niedosytu. Odnoszę
wrażenie, że Kieth poszedł po najmniejszej linii oporu, kończąc serię dokładnie
tak, jak mogli by się tego spodziewać czytelnicy. Po długim wstępie króciutka
scenka, bez polotu, bez fajerwerków. I na to czekałem przez tyle miesięcy?
Co do rysunków nic nowego napisać nie mogę. Wszystkie numery prezentują
taki sam równy poziom i nie można powiedzieć by któryś wybijał się nad inne.
Styl Kietha może się podobać lub nie. Osobiście do minusów zaliczam zbyt
częsty fakt posługiwania się karykaturą, zwłaszcza w "poważniejszych" momentach.
Ci którzy serię zbierali zakończenie i tak kupią. Innych ostrzegam. "Wolverine/Hulk" to
nie jest cykl, w którym przy obecnym urodzaju na rynku warto inwestować
pieniądze (no chyba, że ktoś jest fanem Kietha i fabuła średnio go interesuje).
Chociaż, jeżeli ktoś zakupi od razu wszystkie numery, może stwierdzić, że
to całkiem miła rozrywka. Ot przeczytać, włożyć do szuflady i zapomnieć.
Łukasz Abramowicz
Ten numer, nie zaskoczył mnie niczym - taki koniec wydawał mi się prawdopodobny
od samego początku. Scenariuszowo nie jest to coś wybitnego, jednak rysunki
-tylko dla nich warto mieć w swojej kolekcji tą historię.
Robert "Graves" Góralczyk
"Wolverine/Hulk" część 4
Scenariusz: Sam Keith
Rysunki: Sam Keith
Kolory: Richard Isanove
Tłumaczenie: Orkanaugorze
Wydawca: Mandragora
Data wydania: 01.2004
Wydawca oryginału: Marvel Comics
Data wydania oryginału:
Liczba stron: 24
Format: B5
Oprawa: miękka
Papier: kredowy
Druk: kolor
Dystrybucja: salony prasowe
Częstotliwość:
Cena: 8,00 zł |