Ameryka inaczej

W dziale "Ameryka inaczej" raczej nie zawita mainstream, superherosi czy nawet Vertigo, a znajdą się komiksy, o których istnienie komiksowej Ameryki zajadli frankofile nawet nie podejrzewają. Nazwijmy je dla tych co maja potrzebę szufladkowania informacji - komiksy niszowe.

Mam szczerą nadzieję, że może wydawcy zerkną przychylnym okiem na te komiksy, których wielu czytelnikom brak w Polsce, a wielu więcej nawet nie wie, że im ich brak.


AutobioGraphix

Scenariusz/Rysunki: Linda Medley, Matt Wagner, Jason Lutes, Will Eisner, Frank Miller, Metaphrog, Eddie Campbell, Sergio Aragonés, Bill Morrison, Stan Sakai, Paul Chadwick, Paul Hornschemeier, William Stout, Fabio Moon, Gabriel Ba, Farel Dalrymple, Richard Doutt
Scenariusz: Diana Schutz
Rysunki: Arnold Pander
Dark Horse Comics, grudzień 2003
$14.95
Stron: 104
Czerń i biel, miękka okładka

Przed chwilą w dziale Mignola opisywałem antologie wydaną w 2004 r. nakładem Dark Horse Comics. Teraz dla równowagi psychicznej pozwolę sobie opisać też antologię, też nową i też z DH, ale zupełnie inną.
U podstaw dobrej antologii leży ciekawy pomysł, potem dobór właściwych twórców i sama realizacja. Tutaj motyw przewodni to krótkie opowieści autobiograficzne z życia znanych twórców komiksu - i tym sposobem pomysł zapewnił zacne nazwiska i takową realizację. Proste. Frank Miller, Will Eisner, Jason Lutes, Paul Chadwick, Matt Wagner, Eddie Campbell, Stan Sakai, Metaphrog, Paul Hornschemeier i kilku jeszcze.

Z dużą przyjemnością obcuje się z ich rysunkami i z historiami, które opowiadają własnymi przeżyciami, pamięcią i emocjami. Są różni, i różne są ich opowieści - Wagner opowiada jak przyrządzić kurczaka, Eisner o czasach, gdy nikt o nim nie słyszał i wydawca wywalił go za drzwi mieszając jego prace z błotem, Lutes próbuje uchwycić przemijanie, odczuwanie i istnienie - i to zaledwie na kilku stronach, świetne. Są tu i egzystencjalne, głębokie i mądre komiksy (min. Lutes, Chadwick, Sakai, Campbell, Hornschemeier), jak i lekkie, wesołe (min. Miller, Aragones, Eisner, Bill Morrison, Medley, Wagner). Sakai jest we Francji i kiedy zażywa rozkoszy podniebienia jest świadkiem śmiertelnego zadławienia, Hornschemeier opowiada o błędniku, ale to tylko pozory i psychologiczne iluzje, Miller obija morde Affleckowi za to jak zagrał Daredevila, Aragones spotyka prezydenta Nixona, Campbell wyrysowuje swe twórcze szaleństwo.

Można opowiadać długo, kluczyć, przerażać albo robić sobie jaja - i rzadko kiedy coś z tego wynika. AutobioGraphix po raz kolejny udowadnia jak proste opowieści pozostawiają więcej niż tuziny przekombinowanych, jak prawda dociera niepostrzeżenie do świadomości czytelnika, jak ciekawe jest życie i ile w nim życia.

Adam "mykupyku" Gawęda

 


Paul Has a Summer Job

Paul Has a Summer Job
Autor: Miachel Rabagliati
160 stron cz-b.
Drawn and Quarterly, 2003.
Cena: 16.95$


Dziś będę bezwzględny. "Paweł ma wakacyjną pracę" brzmi jak tytuł czytanki i nie jest to zupełnie mylny trop, mimo że komiks Michela Rabagliati jest raczej z tych "poważnych" i wypuszczony został przez Drawn&Quarterly - mające opinię stosunkowo ambitnego wydawnictwa. Krok dalej, kolejny sygnał alarmowy. Jest to "opowieść o chłopcu w wieku dojrzewania", a ponieważ powstało sporo niezłych komiksów na ten temat, każdy kolejny ustawia się w zatłoczonym pokoiku, gdzie coraz trudniej wzbudzić pozytywne zainteresowanie. Wprawdzie mało prawdopodobne aby polski czytelnik zdążył się znudzić historiami o młodzieńczych perypetiach, lecz gdyby zechciał on sięgnąć za granicę po coś z tych rejonów, myślę, że może wybrać lepiej.

Streszczenie ograniczę do niezbędnego minimum. Paul ma wakacyjną pracę, która sporo go nauczy o życiu, tym bardziej, że jak dotąd wiedział na ten temat niewiele. Opieka nad dziećmi na obozie letnim sprawi, że lepiej pozna siebie i innych, przezwycięży niektóre słabości i wady, a także pozna smak wakacyjnej miłości. To niewątpliwie ciepła, umoralniająca, a miejscami wzruszająca historia, ale podobnie jak szkolne wypracowania, trudno nazwać ją odkrywczą lub szalenie zajmującą. Przez większą część, jest to zapis zmagań dość przeciętnej osoby z umiarkowanymi życiowymi trudnościami. Wprawdzie ratunek mogłaby przynieść forma, lecz i tu nic nas nie zaskoczy. W czystym, kreskówkowym rysunku Rabagliatiego rzeczywistość odbija się raczej umownie, ale uproszczeniu nie towarzyszy ani uwypuklenie emocji, ani ciekawy pomysł graficzny. Aż nazbyt przejrzysta, jednostajna narracja, skupiona bez wyjątku na osobie głównego bohatera w jego kolejnych, drobnych perypetiach niestety pogłębia poczucie monotonii.

Komiks ratuje ostatnia ćwiartka albo może jedna trzecia. Nadaje ona dotychczasowej, ślimaczącej się i przemęczonej fabule pewien sens i wartość, sprawiając, że zaczynamy (po dwóch trzecich komiksu) nieco się zaciekawiać. Zamykając album, przyswoiwszy uprzednio myśl przewodnią nie czułem się już znużony (ha, poddałem się nawet lekkiemu wzruszeniu), ale też niewiele bogatszy. O ile każdy przeżył w młodości coś istotnego, o czym będzie pamiętał przez resztę życia, nie każdy umie równie dobrze o tym opowiadać. Nie każdy lubi też śledzić krok po kroku przemyślenia na temat świata towarzyszące przechodzeniu z młodzieńczości we wczesną dorosłość. Jeśli więc interesują was wakacyjne opowieści kolegów, którzy nie przesadzają z alkoholem, śpiewają przy ognisku grając na gitarze, znaleźli kiedyś zaskrońca w namiocie, a wyjazd uświadomił im, że ze swoją przeciętnością nie są pępkiem świata i centrum problemów społecznych, proszę uprzejmie, oto taka właśnie historia. W przeciwnym razie, oto nienadzwyczajny komiks kryptoautobiograficzny i w zamian poleciłbym raczej "I Never Liked You" Chestera Browna.

Konrad Grzegorzewicz

Ech ci młodzi, wszędzie się gdzieś im śpieszy, nawet podczas lektury zaraz by chcieli odkryć i zaskoczeń. A to tytuł nie taki, a to przy ognisku gitara zamiast ćwiartki czy dwóch trzecich czy jednej trzeciej. :)

Moim zdaniem komiks jest opowiedziany dobrze i oddaje trafnie to kim był Paul i jaka była jego wakacyjna robota. Ja go czytałem zimą, a Konradowi już wiosna w głowie, zatem może mi wystarczyło to ciepło, które emanuje niemal z każdej planszy i przygody Paula. Faktycznie fabuła rozwija się powoli, opiera na może i dość monotonnych czynnościach żywota codziennego - ale taka jest egzystencja Paula, który najnormalniej w świecie jest na pewnym życiowym zakręcie, jeszcze nie dorosły ale już nie gówniarz. Nie jest to chłopczyna szczególnie błyskotliwy, ekstrawagancki czy wyzwolony, jest wręcz przykładem nieśmiałości, swoistej krnąbrności i młodzieńczej niedojrzałości - zatem co miał autor wymyślić, skoro prawda o nim jest taka właśnie - pewnych życiowych prawd nie da się zmienić, tak jak pewne etapy życia trzeba przejść. Udało się to mozolnie opowiedzieć, dodatkowo barwiąc humorem, a pod koniec uszlachetniając psychologię postaci i rozczulając nutką melancholii. Rabagliati dobrze ukazał dojrzewanie - a kanwą uczynił jedną przygodę z życia, prostą i dokładnie sfabularyzowaną. A co do rysunku to nie zgodzę się, że brak w nim emocji - brak powagi i karykatura w połączeniu z bardzo sprawną, miłą i ciekawą wizualnie kreską niesie ze sobą emocję, tylko próbuje ukryć je i zdystansować humorem. Ja bardzo lubię "Prostą historię" Lyncha, więc nie powinno dziwić, że ten komiks także polubiłem. Pozatym to jest komiks kobiecy i z tej perspektywy jeszcze ciekawszy w odbiorze.

Adam "mykupyku" Gawęda