|
Jarek
Obważanek
Komiksowa kawa
Promocja nic nie kosztuje
Czasem
nie mogę zupełnie zrozumieć działań swoich konkurentów (przy czym zaznaczam,
że mimo użycia słowa "konkurenci" pozostaję z nimi w bardzo pozytywnych
stosunkach). Ich beztroska i bezstresowe podejście do swojego zajęcia czasem
wydaje mi się mało sensowne. Wiadomo, jest to hobby. Wiadomo, robimy to
głównie z jakiejś wewnętrznej potrzeby, bo wymiernych korzyści z tego nie
ma. Jednak myślę sobie, że mimo tego wypadałoby zachowywać zdrowe podejście
do sprawy.
Moi konkurenci w zasadzie opublikują każdego newsa, jakiego im podeślesz.
Takie odnoszę wrażenie. Najlepiej widać to na przykładzie niezwykłej wręcz
promocji "Zeliga", określanego tu i tam najlepiej reklamowanym
polskim albumem. Co się dziwić, skoro każdą wzmiankę o nim w prasie sumiennie
odnotowuje Witek Tkaczyk i podsyła redaktorom komiksowych vortali, którzy
z równą sumiennością wszystkie te tkaczykowe notki publikują. Już pomijam
to, co robi Witek - jako współwydawca może na swojej stronie robić, co mu
się podoba. Jednak tak nierówne traktowanie jednego tytułu w poważanych
serwisach wydaje się co najmniej nieprzemyślane.
Tkaczyk nie jest pierwszym stosującym taką autopromocję i przyznam, że
sam niegdyś dawałem się złapać na takie praktyki. Teraz trzy razy myślę,
zanim cokolwiek zamieszczę na stronie. Nie zmniejsza to zbyt zauważalnie
liczby informacji, bo praktyk podobnych raczej się nie stosuje masowo. Potem
na pewno niejedna osoba ma do mnie żal, ale ja z kolei nie mam odczucia
niesprawiedliwego traktowania innych wydawców (o ile można mówić o jakiejkolwiek
sprawiedliwości). W końcu dla nich też korzystne byłyby 4 wzmianki tygodniowo
o ich komiksach.
Jarek Obważanek, 26.04.2004
|
|