|
Jerzy Szyłak
Druga strona komiksu
Śledziłem
ostatnio (jednym okiem) dyskusje o uczciwości. Witold Tkaczyk w liście otwartym,
umieszczonym na różnych serwisach internetowych, zarzucał Karolowi Konwerskiemu,
że nie potrafi uczciwie ocenić zawartości "AQQ", jeśli wcześniej
nie poda w swoim podpisie informacji, że jest redaktorem pisma "KKK".
Inaczej, informacje i opinie wyrażone w tekście Karola, nie będą ani obiektywne,
ani wiarygodne. Nie chcę tu wnikać w kwestię, co właściwie zasugerował i
insynuował Tkaczyk, kiedy pisał ten swój "list otwarty". Nie będę
też rozstrzygał, czy w podpisach piszących o komiksie nie powinno jednak
znajdować się więcej informacji, takich jak rok urodzenia, miejsce zamieszkania,
płeć, orientacja seksualna, ukończona szkoła średnia i wyższa (kto nie ukończył
wyższej, powinien do tego w podpisie uczciwie się przyznać), wyznanie i
stosunek do obecności wojsk polskich w Iraku. Uważam jednak, że postulat
bezwzględnej uczciwości i czujności powinien obowiązywać wszystkich w jednakowym
stopniu.
Tkaczyk, który sugeruje, że Karol był nieuczciwy w swojej ocenie "AQQ",
bo należy do redakcji konkurencyjnego pisma, sam powinien patrzeć sobie na ręce
i przed rzuceniem w kogokolwiek kamieniem, powinien dobrze opracować własny podpis,
bo inaczej jego enuncjacje i insynuacje wiele tracą na wiarygodności. Innymi
słowy: informację o tym, że "Achtung Zelig" był pięknie eksponowany
w empiku w Poznaniu, Tkaczyk powinien opatrzyć podpisem, że pochodzi z Poznania,
dzięki czemu moglibyśmy zrozumieć, że przez autora notki przemawia patriotyzm
lokalny, a nie obiektywna chęć przekazania nam informacji. Pod wszystkimi pozostałymi
notkami o tym komiksie powinien natomiast pisać, że zainwestował własne pieniądze
w wydanie "Achtung Zeliga", co pozwoliłoby zrozumieć, czemu tak bardzo
ten komiks chwali.
Ostatnio na WAKu pojawiła się kolejna notka Tkaczka o tym samym, wydanym
przez niego, albumie. Nie zauważyłem jej na innych stronach, co pozwala
mi przypuszczać,
że ich redaktorzy nie chcą już puszczać "informacji własnych" wydawcy
jako newsów pisanych przez zupełnie kogo innego. Notka ta informuje spragnionych
takiej wiedzy czytelników, że Grzegorz Rosiński nie czyta już komiksów (woli
książki), ale przeczytał i pochwalił "Achtung Zelig". Notka ta nie
informuje natomiast, że autor scenariusza komiksu, niejaki Krystian Rozenberg,
wcześniej pod tym samym komiksem (publikowanym we fragmentach w "AQQ"),
podpisywał się Krystian Rosiński (zbieżność nazwisk z chwalącym - nieprzypadkowa).
Każdy chyba przyzna, że informacja o tym, że stary Rosiński pochwalił młodego
Rosińskiego ma zupełnie inny sens niż ta, która została umieszczona na WAKu.
Każdy też może przyznać, że podejrzanie wygląda fakt, iż Tkaczyk, który wiedział,
że Rozenberg to Rosiński w przebraniu (w końcu publikował w swoim piśmie komiks
Gawronkiewicza i Rosińskiego), nie bąknął na ten temat w swojej notce.
Tkaczyk natomiast mógłby przyznać się do własnej nieuczciwości. Najlepiej
pisząc kolejny list otwarty.
Jerzy Szyłak |
|