|
C'etait
la guerre des tranchees
To była wojna okopów. 1914 -1918
"Il a place au bout de son fusil une baillonnette
Pour lutte contre une mitraillette de calibre 12.7.
Pres de sa tranchee, places a 20 ou 30 metres,
La guerre des bouchers, nous sommes en 1917."
Manau
Ten tekst dedykuję kumplowi w rocznicę śmierci.
Wielka
Wojna była dla Francuzów tak wielkim szokiem, że wstrząsające relacje z
tamtych wydarzeń powracają do dziś w opowieściach i wspomnieniach usuwając
w cień dramat II Wojny. Dziadek Tardiego walczył na froncie i komiks ten
stanowi hołd dla jego pamięci, a także pamięci 10 milionów zabitych z niemal
każdego zakątka świata. Jednak makabra wojny ukazana na kartach albumu ma
niewiele wspólnego z narodowo-patriotycznym patosem często obecnym w dziełach
o tematyce wojennej. Można powiedzieć, że komiks ten wpisuje się w nurt
prac ukazujących bezsens wojny, jednak nie ma tu też nic z czarnego humoru
obecnego choćby w filmie "No man's land". Jest tylko krwawa jatka,
gnijące trupy, gangrena, kalectwo, plutony egzekucyjne, oszaleli ze strachu
ludzie rzucający się na druty kolczaste, ścierwa koni niesione siłą wybuchu
na dachy i drzewa, ciągły ostrzał artyleryjski, piach zgrzytający w zębach,
stęchła woda w okopach i martwa, nienależąca do nikogo strefa pomiędzy liniami
wrogich wojsk zwana właśnie "ziemią niczyją", gdzie żołnierze
obu armii, nie rozumiejący, dlaczego zabijają się nawzajem, próbują zatopić
bagnety w ciałach wrogów.
Tardi jest mistrzem w ukazywaniu nam tej makabry. Ponieważ jego kreska
jest prosta i wyraźna, a czasem wręcz "dziecinna", kontrastujące
z nią szczegółowe przedstawienie skutków wybuchu we wnętrzu okopu ma niezwykłą
siłę rażenia. Nie oczekujmy tutaj mitygowania przez artystę rysunków w przekazanej
relacji, bo Tardi niczego takiego robić nie zamierza. Przeciwnie, czasem
czytelnik może odnieść wrażenia, że potęgując obrazy grozy, autor chce nas
znieczulić na dzieło zniszczenia i doprowadzić do stanu, w którym jedynym
sensownym działaniem wydaje się być strzelanie do każdego, kto się zbliży,
bez względu na to, czy to "wróg" czy "przyjaciel".
Tardi pokazuje, że początkowo entuzjazm Francuzów do wojaczki był duży
- naród pałający żądzą odwetu za zajęcie Alzacji i Lotaryngii poderwał się
do wojny jak jeden mąż. Autor chętnie przywołuje relacje o wkładaniu kwiatów
do luf karabinów, a nawet o samosądach na tych, którzy nie uczestniczyli
w publicznym odśpiewywaniu Marsylianki. Jednak ten entuzjazm ulotnił się
szybko, kiedy trzeba było strzelać do obcych ludzi patrząc im w twarz. Ten
dysonans pogłębiały jeszcze wątpliwości ludności przygranicznej, która nie
do końca wiedziała, czy strona, po której walczy jest słuszna. Nierzadko
zdarzało się, że Francuz razem z Niemcem, po zgubieniu swoich macierzystych
oddziałów wspólnie stawiali czoło wojennej zawierusze - oficjalnie jeden
był jeńcem drugiego, gdyż kolaboracja z wrogiem kończyła się postawieniem
pod murem.
Oczywiście z całą surowością karana była dezercja, co doprowadzało zdesperowanych
żołnierzy do samookaleczeń, dających nadzieję na zejście z linii frontu
przez szpital wojskowy. Była to działalność na granicy samobójstwa - ranny
w walce mógł zostać uhonorowany orderem i dożywotnią rentą, mógł jednak
łatwo trafić przed pluton egzekuzyjny, gdyby jego podstęp wyszedł na jaw.
Nierzadko zdarzało się, że celowa wprowadzona do organizmu gangrena, nie
zwalczona w porę przez amputację zarażonego organu doprowadzała nieszczęśnika
do zgonu. I nie należało też liczyć na "towarzyszy broni" - ranni
zostawiani byli często sami sobie, chyba że mogli zaoferować coś wartościowego
w zamian za ocalenie życia. Żołnierze walczący w jednym batalionie często
darzyli się nawzajem serdeczną nienawiścią.
"C'etait la guerre des tranches" nie jest komiksem fabularnym.
To raczej cykl scenek rodzajowych przedstawiających różne aspekty frontowego
życia. Ze względu na naturalistyczne podejście do tematu, komiks ten należy
polecić fanom destrukcji i horroru. Nie powinni być zawiedzeni ilością trupów
i hektolitrami przelanej krwi. Forma albumu może być uznana za nowatorską,
ponieważ dialogi występują tu dość rzadko (a z kim może rozmawiać żołnierz
w okopie pod ostrzałem?), a dymki, jeśli się pojawiają, zawierają najczęściej
inforamcje o bohaterze danej scenki podane w formie autoprezentacji. Komiks
składa się z dwóch części - pierwsza, mająca około dwudziestu stron to nowelka
opublikowana 10 lat wcześniej pod tytułem "Dziura po pocisku".
Druga stanowi główną część komiksu, a ciekawostką jest zastosowanie bardzo
jednolitego sposobu kadrowania - na każdej stronie znajdują się trzy poziome
obrazki. Odebrałem to jako stylizację na film szerokoekranowy, zresztą Tardi
powołuje się na końcu komiksu (obok klasycznych dzieł książkowych) na bogatą
filmografię.
Nie chcę zdradzać czytelnikom Kazetu więcej szczegółów fabularnych, jakie
ukazuje autor w tym komiksie. Jego lektura powinna być jak cios obuchem.
Ja sam spodziewałem się czegoś, w rodzaju: "bohaterscy żołnierze francuscy
mężnie stawiają czoło niemieckim najeźdźcom". Tutaj nikt nie jest bohaterski,
żołnierze stawiają czoło, bo w ich plecy mierzą działa z drugiej linii,
a młodzi żołnierze przed wyjściem w pole odbywają "praktyki" w
plutonach egzekucyjnych, rozstrzeliwując swoich poprzedników, którym zabrakło
determinacji lub po prostu zgubili drogę w ciemnościach i zostali uznani
za dezerterów. Akcja częściej widziana jest z punktu widzenia żołnierzy
francuskich, jednak autor współczuje przedstawicielom obu walczących stron
i nie ukazuje Niemców w innym świetle niż Francuzów. Jedyna różnica jest
taka, że niemieckie okopy są lepiej zorganizowane.
Pod koniec autor przedstawia ponurą statystykę wojenną. Miliony zabitych,
rannych. Miliony franków, wydanych na działania wojenne, które starczyłyby
na wybudowanie domu każdemu mieszkańcowi Europy, wyjąwszy Rosjan. Tysiące
zburzonych domów, poorana wybuchami ziemia, zniszczone lasy. Miliony lat
życia, które nigdy nie zostaną przeżyte. Paskudny bilans.
Arek "xionc" Królak
"Nothing beside remains. Round the decay
Of that colossal Wreck, boundless and bare
The lone and level sands stretch far away."
Percy Bysshe Shelley
"C'etait la guerre des tranchees"
Scenariusz i rysunki: Jacques Tard
Konsulatacja: Jean-Pierre Verney
Wydawnictwo: Casterman
Data wydania: październik 1993
Liczba stron: 128
|
|