|
Caza
raz jeszcze
Jak mówi stare "słowiańskie" (;>) przysłowie: "nobody
is perfect". Mnie także, tak jak chyba wszystkim zdarzają się błędy
i niedopatrzenia. Ten tekst powstał jako errata, a jednocześnie jako pewne
uzupełnienie wiadomości zawartych w moim artykule opublikowanym w KZ #21,
a dotyczącym jednego ze znanych komiksowych twórców szkoły francuskiej -
Phillipe'a (Cazy) Cazaumayou.
Nocturnes
Przy okazji opisywanej we wspominanym artykule serii "Les
Chroniques de la terre fixe" (Kroniki nieruchomej Ziemi) pojawiła się wzmianka
o albumie zatytułowanym "Nocturnes", który jest prequelem do wydarzeń
opisanych w "Kronikach". Chciałbym tu nieco przybliżyć ten właśnie
komiks, a jednocześnie poprawić kilka dotyczących go błędów, które pojawiły
się w moim starym tekście. Zacznijmy więc od tego, że opierając się na źródłach
internetowych (w owym czasie nie miałem jeszcze możności przeczytania tego
albumu) napisałem, że w "Nocturnes" zostały opisane przygody Arkasa (w niektórych wydaniach spotyka się też to imię zapisywane jako Arthas),
ojca Arkadiego - jednego z głównych bohaterów "Kronik". Jest to
jak najbardziej prawda, jednak napisałem tam też, że w tym samym komiksie
zostały opisane przygody Pan-Dry, córki/klona Arkasa co z kolei jest nieprawdą;
zresztą gdyby tak było to kłóciłoby się to z wydarzeniami opowiedzianymi
w "Kronikach". Przy okazji jeszcze jedno sprostowanie, ponieważ
w starym artykule zamiast Pan-Dry, pojawiła się Side-Dra (ach te internetowe
chochliki drukarskie ;>).
Wracając jednak do "Nocturnes", to komiks ten powstał w 1999 roku
(10 lat po ukazaniu się pierwszego albumy z cyklu "Kroniki nieruchomej
Ziemi"). Bohaterem tej opowieści jest wspomniany już, bardzo młody wówczas
Arkas, syn Zeutana z klanu Bajne. Młodzieniec ten jest jednym z najsilniejszych
i najbardziej sprawnych w walce chłopaków w swojej wiosce. Kocha się w nim
ciemnowłosa Myriam. Arkas po długim oczekiwaniu zostaje w końcu mianowany strażnikiem-wojownikiem,
mającym chronić wioskę między innymi przed atakami niebezpiecznych drapieżców,
jakimi są tytułowe Nocturnes (co można przetłumaczyć jako "Stworzenia
Nocy"). Jednak pewnego dnia nie dopełnia swoich obowiązków i podczas warty
zażywa cielesnych rozkoszy z ukochaną Myriam. Wtedy właśnie intruzi porywają
piękną córkę wodza imieniem Kundry, a wraz z nią dziecko z jej wioski. Za swoje
niedopatrzenie Arkas zostaje przykuty do skały i pozostawiony na żer wilkom
nocy. W krytycznym momencie, dzięki pomocy Myriam, udaje mu się jednak oswobodzić.
Aby odzyskać honor, postanawia wyruszyć z misją na stronę nocy (z której jeszcze
nikt nigdy nie powrócił), by odszukać uprowadzonych.... Można powiedzieć, że
przez ten album przejeżdża się właściwie "jak nożem przez masło",
z jednej strony dlatego, że jest całkiem ciekawy, a z drugiej dlatego, że jak
to u Cazy, duża część narracji odbywa się za pomocą obrazu co sprawia, że stosunkowo
mało jest tu dialogów. W sumie jest to komiks całkiem udany i stanowi udany
prequel do "Kronik nieruchomej Ziemi". Jeśli kiedyś trafi on w wasze
ręce, to serdecznie polecam.
Dzieci deszczu
|
"Oto i prawdziwy bohater, czyli Skän (to
ten po prawej) i Tob, jego najlepszy
przyjaciel"
|
|
|
Jeszcze mała errata na temat filmu animowanego "Les Enfants
de Pluie" (Dzieci
deszczu), który także był opisywany w moim starym artykule. Otóż i tam zakradły
się błędy (to pewnie znowu przez te chochliki). Napisałem tam, że Djuba to imię głównego bohatera opowieści, jednak jak się okazuje, jest to imię
jego siostry, której podobizna widnieje zresztą na obrazku zamieszczonym
w tamtym artykule (to ta opalana, z białymi znakami na twarzy). Natomiast
faktycznie głównym bohaterem filmu jest młodzieniec imieniem Skän (tak to
już niestety bywa z tymi źródłami internetowymi). Błąd udało mi się odkryć
dzięki temu, iż obejrzałem wspomniany film. Nawiasem mówiąc rozczarowałem
się bardzo, ponieważ spodziewałem się animowanej historii SF z prawdziwego
zdarzenia, takiej jak na przykład "Gandahar", przy którym pracował
Caza wraz z Rene Laloux (zresztą to właśnie ten pan miał się zająć realizacją "Dzieci
Deszczu", ale jakoś nie wyszło...szkoda...). Wracając do "Dzieci...",
to dostajemy tu nieco podrasowaną bajeczkę a'la Disney, z cukierkowym,
banalnym zakończeniem, w której wiodącym wątkiem jest próba zespolenia
przeciwieństw
żywiołów wody i ognia. Główną rolę odgrywa w tym dwójka zakochanych w
sobie dzieciaków - Skän z plemienia Pyrrosów i Kallisto z Hydrosów. Nic
odkrywczego,
scenariusz jakich wiele - trochę romantyzmu, nieco heroizmu, sporo akcji,
a do tego niewielka szczypta patosu. Obejrzeć w sumie można, ale jeśli
przegapicie tę pozycję to też wiele nie stracicie...
Arkadi tom. 7 - "Le Château d'Antarc" (Zamek na Antarc)
Album ten wciąż jeszcze jest w fazie produkcji. Jak wynika z informacji
zamieszczonej na oficjalnej stronie Cazy, powstało już około 30 plansz z
zaplanowanych 54. Szósta część cyklu o Arkadim (zatytułowana "Noone")
zakończyła się w kluczowym momencie podróży tytułowego bohatera oraz jego
towarzyszy - kobiety imieniem Pan-Dra i mutanta Radona, kiedy właśnie docierali
oni do Zamku na Antarc, aby tam spotkać androida-poetę Złotego-Fe. Album
7 będzie opowiadał o tym spotkaniu, które wiele zmieni w życiu wszystkich
bohaterów. Na razie jednak niewiele więcej wiadomo na ten temat, ponieważ
sam autor nie chce ujawniać zbyt wielu szczegółów przed pojawieniem się
albumu na rynku, co powinno nastąpić w drugiej połowie tego roku. Tym co
zwraca uwagę na zamieszczonych w Internecie przykładowych stronach pochodzących
z "Zamku..." jest to, że mocno zmieni się technika graficzna,
w której jest tworzony album. Otóż jak stwierdził sam autor, w pewnym momencie
nużące stało się dla niego ręczne nakładanie wszystkich kolorów, wypełniane
dymków itp.. Postanowił więc zaprząc do pracy graficzne narzędzia komputerowe.
Dało to w finale bardzo nowoczesny efekt całościowy i można powiedzieć,
że artysta dokłada przez to swoją cegiełkę do ewolucji komiksu, której owoce
widzimy coraz częściej w takich seriach jak na przykład "Megalex" rysowany
przez Frederica Beltrana.
L'age d'ombre.
Epoka w której rozgrywają się wydarzenia przedstawione w cyklu o Arkadim,
była poprzedzona przez Erę Cienia (L'age d'ombre). Podczas jej trwania Ziemia
jeszcze się obracała, ale coraz wolniej. W owych czasach, w swoich obronnych
miastach, żyli 'Omsowie - mieszkańcy zmierzchu. Obok 'Omsów Ziemię zamieszkiwały
też inne rozumne istoty, które żyły poza miastami i na ogół nienawidziły
ich mieszkańców, chcących posiąść dla siebie władzę absolutną nad całym
globem....
Dopiero niedawno udało mi się zdobyć i przeczytać opowieści z tytułowej
Ery cienia. Jest tego wszystkiego ponad 100 stron, jednak jak to u Cazy,
duża część narracji odbywa się za pomocą grafiki, zaś dialogi stanowią tylko
dopełnienie, uzupełniając obraz tam, gdzie jest to naprawdę konieczne. Cały
cykl składa się z krótkich historii ze świata wspomnianych już 'Omsów -
w oryginale 'Om(s), co jest zapisem fonetycznym wymowy francuskiego słowa
Homme(s) (Człowiek/Ludzie). Opowiadania te powstawały pod koniec lat 70.
i na początku 80., są to kolejno: "Nuages" (Chmury), "Joueur
de Flute" (Flecista), "Mandragore" (Mandragora), "La
Baite", "Emorragie", "Les
Ailes Des Autres" (Skrzydła
tych innych), "'Om", "Nocturne", "Le
Reveur", "Exuinoxe", "Brouillard", "Cendres", "Ari-L" oraz "L'Lobo",
które jednak powstało znacznie później, bo w roku 1997. Porównując to opowiadanie
z innymi łatwo zauważyć, jak zmienił się styl prac tworzonych przez Cazę
w przeciągu około 20 lat. Wracając jednak do samego cyklu to do moich rąk
trafiło wydanie zbiorcze, w którym zebrane zostały opowieści wydane wcześniej
w dwóch oddzielnych tomach (nie w trzech jak to podałem w starym artykule).
Dla przypomnienia napiszę tutaj, że albumu te nosiły tytuły "Les
habitants du crépuscule" (Mieszkańcy zmierzchu) oraz "Les
Remparts de La Nuit" (Wały obronne nocy). Co prawda opowiadania nie są powiązane ze
sobą fabularnie, jednak wszystkie razem budują nastrój tego dziwnego świata
- mrocznego i niepokojącego. Ich wspólnym tematem są wypadki rozgrywające
się w różnych miastach-fortecach, prowadzące do powolnej destrukcji świata
'Omsow, która ostatecznie nastąpiła w roku 666 według ich kalendarza. Aż
cisną się tu na usta słowa z piosenki Kazia Staszewskiego: "...czy
to jest znak szatana, czy tylko przypadek psze pana". Wydaje się że
Caza umyślnie użył tego właśnie symbolu, utożsamianego ze złem, dla roku
zagłady cywilizacji 'Omsow. W każdym razie jeśli podoba wam się twórczość
Cazy (ciekawy jestem ilu z was czytało w ogóle coś jego autorstwa), to powinniście
sięgnąć po ten dziwny, liryczno-epicki cykl opowiadań, jeśli nawet nie dla
fabuły, to chociażby po to, żeby pooglądać charakterystyczne, piękne (choć
nie zawsze-ostatni kadr z opowiadania Ari-L jest chyba jednym z najgorszych
w jego karierze) rysunki autorstwa Cazy...
W tym artykule nie opisałem jeszcze kilku ciekawych tytułów autorstwa
Cazy, jak na przykład "Scenes de la vie de banlieue" (Sceny z
życia przedmieścia). Może kiedyś w przypływie natchnienia napiszę i o tym
(oczywiście pod warunkiem, że uda mi się tą serię przeczytać). Czas pokaże...
:P
Tomek "aegirr" Brzozowski
|
|