Relacja
z GDAKa 8
Dziennik Seby. 26 czerwca 2004
roku.
8:18 - wstaję z łóżka po nieprzespanej nocy,
wyglądam przez okno. Spostrzeżenie: ścierwo kota na ulicy, odcisk opony
na rozerwanym brzuchu. Nieistotne. Dzisiaj
wybieram się na Ósme Gdańskie Spotkania Komiksowe.
9:10 - wychodzę z domu
9:14 - przyjazd autobusu
9:20 - docieram do dworca. Zapamiętać: w przyszłości
przyjeżdzać wcześniej, nigdy nie wiadomo jak długa może być kolejka do kasy.
9:28 - kupuję bilet
9:35 - odjazd pociągu. Zapamiętać: obarczyć
organizatorów imprezy odpowiedzialnością za brak miejsc siedzących.
10:05 - przyjazd do Gdańska. Zapamiętać: pochwalić
organizatorów imprezy za w miarę ładną pogodę.
10:06 - ładna pani wciska mi ulotkę jednego
z operatorów sieci komórkowej. Nieistotne.
10:08 - wizyta w Empiku, spotykam kumpla. Spostrzeżenie:
dziwnie na mnie patrzy, gdy mówię mu, że wybieram się na spotkania komiksowe.
10:20 - nie wiem jak będzie wyglądała na GDAKU
sprawa z dostępem do toalety. Przezornie postanawiam oddać mocz w jednym
z większych kin w trójmieście.
Napis na tabliczce: "tylko dla klientów kina za okazaniem aktualnego
biletu". Myśl: Pffff. Idę...
10:27 - odwiedzam moją ulubioną księgarnię.
Nieistotne.
10:32 - postanawiam odpocząć sobie w pobliżu
pomnika przedstawiającego jakiegoś gościa na koniu, bowiem z doświadczenia
wiem, że impreza i tak
wolno się rozkręca. Zapamiętać: sprawdzić czyj to pomnik.
10:41 - docieram na GDAKA. Przy drzwiach wita
mnie plakat Marka Lachowicza. Przyglądam się mu uważnie. Dwie godziny w
moją przyszłość bardzo się cieszę,
że poświęciłem temu plakatowi tyle uwagi. Dalej wskazówki na ścianach, nie
pozwalające zgubić się w mrocznych korytarzach Wojewódzkiej i Miejskiej
Biblioteki Publicznej. Na piętrze, na którym odbywa się impreza, w wąskim
korytarzu, zamiast giełdy z prawdziwego zdarzenia dwa skromne stoiska (
w tym jedno to sklepik "Studio Komiks" z Sopotu przeniesiony na
jeden dzień do Gdańska). Na ścianach komiksy nieznanych mi autorów (amatorzy
jak przypuszczam) oraz kolorowy odcinek "Grand Bandy" Marka Lachowicza.
Na końcu korytarza znajduje się sala oznaczona szyldem "Mała Galeria".
Jeszcze o tym nie wiem ale to właśnie tam odbędą się wszystkie (czyli dwie)
prelekcje i spotkanie z autorami (dokładnie z dwoma).
11:10 - niemalże zgodnie z planem rozpoczyna
się prelekcja, z tym, że niezgodnie z planem, nie z dr Adamem Ruskiem, ale
z dr Jerzy Szyłakiem. Tematem jest
definicja superbohatera i ewolucja komiksu superbohaterskiego od lat 30-tych
do dzisiaj. Podoba mi się. Pan Jerzy umie bardzo ładnie opowiadać.
11:58 - kończy się pierwsza część wykładu. Przeglądam komiksy na stoiskach,
idę się odlać (jednak pomyślano o tej sferze potrzeb odwiedzających). Zapamiętać:
mimo nieprzyjemnego zapachu w toalecie pochwalić organizatorów za dostęp
do niej. Robię sobie wycieczkę na piętro wyżej, gdzie odbywają się pokazy
filmów Anime, ale niesympatyczne twarze jakichś buraków zniechęcają mnie
do dłuższego pobytu.
12:20 - Zaczynam się nudzić. Po raz kolejny
czytam komiksy na ścianach oraz "Instrukcję użytkowania małego dźwigu".
12:30 - obchody urodzin Kleksa. Nie 10-tych,
jak głosiły zapowiedzi, ale 30-tych. Zapamiętać: pochwalić organizatorów
za sprostowanie tej pomyłki.
Wbrew zapowiedziom, na urodzinach nie pojawia się pani Szarlota Pawel. Zapamiętać:
pochwalić organizatorów za pyszne torty.
12:46 - pierwszy konkurs dla przybyłych gości.
Zadanie polega na wymienieniu wszystkich postaci jakie pojawiają się na
plakacie M. Lachowicza promującym
imprezę. Dwie godziny w moją przeszłość bardzo uważnie przyglądam się temu
plakatowi. Wygrywam cztery tomy "Cygana". Jestem zadowolony. Kolejny
konkurs zatytułowany "Jak wyobrażam sobie Kleksa za 30 lat?" ma
formę rysunkową. Każdy z uczestników dostaje w nagrodę jeden komiks.
13:22 - rozpoczyna się druga część prelekcji dr Jerzego Szyłaka. Nadal
ciekawie. Dzięki niej porządkuję swoje wiadomości w tym temacie.
14:44 - kończy się wykład. Rozmawiam z Igorem, kolegą z jednego z internetowych
forów.
14:51 - po raz drugi i ostatni w trakcie tej imprezy korzystam z toalety.
15:00 - rozpoczęcie spotkania z Markiem Lachowiczem i Tomaszem Niewiadomskim.
Jako, że dzień wcześniej skończyłem przeprowadzać wywiad z panem Markiem
dla Kazetu, (który za miesiąc w moją przyszłości będzie można przeczytać
w tym samym numerze, w którym pojawi się ta relacja) nie mam pomysłu na
żadne interesujące pytanie. Lachowicz na samym wstępie usprawiedliwia Michała
Śledzińskiego, który wbrew wcześniejszym zapowiedziom nie raczył zaszczycić
swoją osobą Gdaka. Czternaście godzin w moją przyszłość Śledziu oświadcza: " Ja
nie będę popierdalał z wywieszonym językiem na podrzędną imprezę do Gdańska
bo tak chce czytelnik". Następnie pan Marek opowiada jak widziałby
swój album (trzydzieści dziewięć godzin temu w mojej przeszłości pan Marek
udzielając mi wywiadu nie chce zdradzić szczegółów). Mówi, że prowadził
już rozmowy z Jarkiem Składankiem w sprawie wydania "Pana W." ,
ale nic z tego nie wyszło, Natomiast album z Człowiekiem paroovką wyobraża
sobie jako przedruk starszych historii i jednej nowej dłuższej 8-stronicowej.
Album powinien mieć standardowe 48 stron i koniecznie musi wyjść w kolorze.
Niewiadomski natomiast zdradza, że czytać nauczył się na komiksach i programach
TV oraz , że ostatnio interesują go komiksy Marvela z lat 60-tych. Szczególnie
Fantastic Four, Iron Man, Hulk i Avengers. Jeśli chodzi o tę ostatnią supergrupę
to opowiedział on słuchaczom historię jednego z jej członków - Antmana.
Opowiada też anegdotę o tym jak to na jednym z konwentów we Francji Truściński
musiał się tłumaczyć grupce antyfaszystów z komiksu opowiadającego o hitlerowcach,
którzy pierwsi zdobyli księżyc. Na koniec, a może to było na samym początku
(nie jestem pewien, wszystko przez te tachiony oraz nieprzespaną noc), opowiada
o tym, że zawsze gdy zaczyna bawić się w kolorowanie w photoshopie szybko
przerzuca się na gry. Ostatnio grywa w "Aliens vs Predator" (w
jedynkę bo na dwójkę ma za słaby komputer). Mówi, ze grając w nią można
się zesrać ze strachu i że on osobiście najbardziej lubi być predatorem.
16.16 - zakończenie spotkania z autorami. Bezpośrednio po nim następuje
comics session, na którym obydwaj wykonują rysunki.
16.32 - opuszczam imprezę i budynek. W myślach
podsumowuję ósme gdańskie spotkania komiksowe. Na plus należy zaliczyć bezpłatny
wstęp, zorganizowanie wykładów i spotkań w sali o lepszej akustyce niż ostatnio.
Na minus nie przybycie zdecydowanej większości zaproszonych gości, bardzo skromną
giełdę a przede wszystkim niezwykle małą liczbę odwiedzających. Chyba ani przez
chwilę ta liczba nie przekroczyła dwudziestu ludzi. Półtorej godziny w moją
przeszłość w trakcie spotkania z autorami postanawiam ich policzyć, wynik
jest żenujący - dziesięć, a w porywach jedenaście osób z czego połowa to
organizatorzy. Coś mi się zdaje, że ta impreza chyli się ku upadkowi. Zapamiętać:
Zakończyć relację tekstem w stylu: "Koniec jest bliski".
...
17.10 - wsiadam do pociągu
17.47 - jestem już z powrotem w swoim pięknym mieście
18.00 - przekraczam próg domu
18.18 - jem obiad. Myśl: kto dzisiaj gra? Chyba Szwecja z Holandią...
Relacjonował : Sebastian "Seba" Pestka |