"Epoka brązu: Tysiąc okrętów "

 

Nie zamierzam tu roztrząsać problemów związanych z zagadnieniem adaptacji jako zjawiska kulturowego. Bowiem niezależnie od tego, czy publikacja komiksowej wersji historii wojny trojańskiej jest efektem wyczerpania pomysłów na oryginalne scenariusze, konieczności translacji starożytnych dziejów na język kultury masowej, czy też świadczy o autentycznym zainteresowaniu tematem, to Tysiąc okrętów - pierwszy tom prawdziwie epickiego (siedem grubych albumów) cyklu Erica Shanowera Epoka brązu - jest po prostu porządnym i godnym polecenia komiksem.

Wydawnictwo Egmont zdecydowało się na wydanie serii Shanowera prawdopodobnie ze względu na popularność kultury antycznej, jaką wywołał hollywoodzki przebój Troja. Jako ignorant (lub, jak kto woli, miłośnik nieco ambitniejszego kina) nie obejrzałem obrazu Petersena. Przez długi czas byłem jednak prawdziwym entuzjastą historii starożytnej. I właśnie moja niedawna pasja obudziła pewne obawy związane z Tysiącem okrętów; nauczony smutnymi przykładami, spodziewałem się efekciarskiej i zinfantylizowanej publikacji. Tymczasem spotkało mnie bardzo przyjemne zaskoczenie. Shanower jako scenarzysta podszedł do swej pracy wyjątkowo rzetelnie i skrupulatnie. Obszerne posłowie i długa bibliografia (!) jasno świadczą o poważnym, niemal naukowym spojrzeniu na temat. Rekonstrukcja realiów wciąż bardzo słabo znanej Grecji epoki mykeńskiej nie była zadaniem łatwym, ale w zasadzie została uwieńczona sukcesem. Autor nie pozostał jednak do końca wierny dawnym przekazom literackim oraz fachowym opracowaniom - i bardzo dobrze. Narracja współczesnego komiksu bez wątpienia różni się od narracji dawnych eposów i rozpraw historycznych, dlatego wszelkie zmiany wydają się w pełni uzasadnione.

Tysiąc okrętów opisuje lata poprzedzające wojnę trojańską i przygotowania do niej. Zaczyna się wyprawą młodego pasterza Parysa do Troi, natomiast kończy obrazem desantu wojsk greckich na wybrzeże Ilionu. Co ciekawe, autor postanowił podejść do legendy trojańskiej w sposób racjonalny i wyeliminował z niej wszystkie boskie ingerencje, pozostawiając na scenie zdarzeń wyłącznie "zwykłych" ludzi. Ta laicyzacja opowieści służy jej uhistorycznieniu, a w efekcie - także jej uwspółcześnieniu, bo w ten sposób staje się chyba bardziej komunikatywna dla dzisiejszego odbiorcy.

Poważnym mankamentem scenariusza - przynajmniej dla mnie - jest niesłychanie powolne tempo akcji. Zdaję sobie sprawę, że pan Eric chciał stworzyć dzieło monumentalne i poważne, opowiedziane szczegółowo i wiarygodne historycznie, ale pominięcie pewnych wątków oraz ograniczenie przydługich dialogów z pewnością by tu nie zaszkodziło.

Od strony graficznej album nie prezentuje się oszałamiająco; nie ma chyba jednak w tym nic złego, że Shanower posługuje się prostą, realistyczną kreską, nawiązując nierzadko do wizerunków Greków znanych z waz i rzeźb. Wszystko w "klasycznej" czerni i bieli, bez eksperymentów graficznych i fajerwerków. Niektórzy mogliby czepiać się nadmiernego konwencjonalizmu, ale zważając na dostojny temat komiksu, taki styl jest chyba jak najbardziej na miejscu.

Tłumaczenie Jarosława Grzędowicza stoi na naprawdę wysokim poziomie. Domyślam się, że niełatwo było osiągnąć kompromis pomiędzy konieczną w tym wypadku archaiczną stylizacją a językiem zrozumiałym dla współczesnego czytelnika. Należy jednak zaznaczyć, że nie udało się jednak uniknąć kilku (dosłownie) translatorskich potknięć w rodzaju "Itakanina" (jako mieszkańca Itaki; jak żyję nie spotkałem się jeszcze z takim określeniem).

Tysiąc okrętów to niezły przykład historycznej graphic novel, zaskakujący rzetelnością i rozmachem. Przeznaczony raczej dla dojrzalszego czytelnika, któremu hasło "komiks o starożytności" kojarzy się nie tyle z Asteriksem, ile z 300 Franka Millera.

Janek Pietkiewicz

 

Dlaczego warto wydać pieniądze na pierwszy tom "Epoki brązu" Shanowera, a nie warto ich wydawać na bilet do kina na "Troję" Petersena? Przeciętnemu Amerykaninowi może zdarzyć się odczytać tytuł wymienionej superprodukcji filmowej, jako imię bohatera, w którego wciela się widoczny na plakatach Brad Pitt, bo tak naprawdę imię Achillesa mówi mu równie dużo, co widniejący na posterach napis: "Troi", tymczasem polski odbiorca, o wiele bardziej obyty z mitologią Greków, na przereklamowanym filmie może się niemiłosiernie zawieść. Jeśli jednak ciągnie go do zanurzenia się w świat Hellady sprzed stuleci, pozwoli mu w tym bardzo dobrze skonstruowany i równie dobrze zilustrowany komiks. Oczywistym jest, że to "Ilion" powinien być źródłem dla wszystkich zainteresowanych losami pięknej Heleny, porywczego Parysa, niepokonanego Hektora i boskiego Achillesa, nie mniej jednak proponowane w omawianym komiksie ujęcie historii Wojny Trojańskiej jest, moim zdaniem, wyśmienite i dalekie od banału. Banału serwowanego w kinowej sali podczas każdego seansu.

Jakub "Tiall" Syty

Wielki epos w małym komiksowym kadrze. Historia wojny trojańskiej opowiedziana przez Erica Shanowera w odróżnieniu od filmowej "Troi" nie jest jedynie mitem i tłem dla przygód pięknych bohaterów w lśniących zbrojach, to opowieść o polityce i miłości, władzy i wojnie. Autor konsekwentnie wyprał fabułę z elementów nadprzyrodzonych, dbając jednocześnie o jak największy realizm. Tym razem Egmont nie oszczędzał na dodatkach, dzięki czemu sama fabuła jest łatwiej przyswajalna nawet dla kogoś, kto z historią starożytną jest na bakier.

Karol Konwerski

 

"Epoka brązu" tom 1: "Tysiąc okrętów"
Tytuł oryginału: A Thousand Ships
Scenariusz: Eric Shanower
Rysunki: Eric Shanower
Tłumaczenie: Jarosław Grzędowicz
Wydawca: Egmont Polska
Data wydania: 05.2004
Wydawca oryginału: Image Comics
Data wydania oryginału: 2001
Liczba stron: 208
Format: 17 x 26 cm
Oprawa: miękka
Papier: offsetowy
Druk: czarno-biały
Dystrybucja: księgarnie
Cena: 24,90 zł