|
Dzieciństwo,
które trwało 50 lat
"Peanuts - The Art of Charles M. Schulz"
Czy
rysowanie zamyślonego psa, niezdarnego kurczaka i gromadki dzieci z okrągłymi
głowami może być sztuką? Owszem - ale pod warunkiem, że autor takowych malunków
nazywa się Charles M. Schulz. Jego słynny serial "Peanuts" to
dziś absolutny kanon amerykańskiej kultury. Przygody Charliego Browna, Snoopy'ego
i całej podwórkowej hałastry popularne są nie tylko w USA, ale i na całym
świecie. Począwszy od 2 października 1950, komiks ukazywał się w gazetach
przez pół wieku... aż do 13 lutego 2000. Tego dnia zamiast kolejnego odcinka
pojawił się tzw. "farewell strip", czyli komunikat, w którym Schulz
obwieścił swoje rozstanie z "Fistaszkami", spowodowane pogarszającym
się stanem zdrowia. Tragiczny zbieg okoliczności sprawił, że w nocy z 12
na 13 lutego rysownik zmarł we śnie. Gdyby nie było to takie smutne, byłoby
może nawet pompatyczne - oto idealna śmierć dla artysty, który odchodzi
wraz ze swoim dziełem.
Album "Peanuts - The Art of Charles M. Schulz" stanowi swego
rodzaju hołd złożony twórcy serialu o Charliem Brownie i jego kompanii.
Układem graficznym zajął się Chip Kidd, jeden z najmodniejszych obecnie
designerów, który od dawna flirtuje z komiksem (opracował m.in. oryginalne
wydanie TPB "The Dark Knight Strikes Again" Franka Millera - i
jest to jedyna dobra rzecz, jaką mogę o tej publikacji powiedzieć). Zebrał
on stare rysunki "Sparky'ego" Schulza, archiwalne odcinki, nie
publikowane szkice, zdjęcia "fistaszkowych" gadżetów... i zmontował
to wszystko w oszałamiającą wizualnie całość.
Lojalnie uprzedzam: jeżeli spodziewacie się, że "The Art of Charles
M. Schulz" to wszechstronne kompendium wiedzy na temat "Fistaszków",
to trafiliście pod zły adres. Owszem, jest tu całkiem sporo przydatnych
informacji, zwłaszcza dotyczących wczesnej kariery "Sparky'ego",
ale Kidda interesuje przede wszystkim grafika. Designer swobodnie miesza
stare ilustracje z nowszymi, burzy chronologię, łączy ołówkowe projekty
z fotografiami maskotek i reprodukcjami marketingowych broszur (Charlie
Brown i Snoopy wzięli udział m.in. w reklamie Forda), bardzo często też
powiększa do gargantuicznych rozmiarów malutkie kadry gazetowych odcineczków.
Nie stara się przy tym ich upiększyć ani sztucznie podkolorować. Przeciwnie,
celowo uwydatnia kiepską jakość farby drukarskiej, chropowatą fakturę papieru,
rozjeżdżające się barwy czy bijący w oczy raster. Dzięki temu zabiegowi
klasyczny dziś komiks prasowy, jakim są "Fistaszki", objawia nam
się w pełni swego jarmarczno-naiwnego wizerunku. W takiej właśnie postaci
podbił przed laty serca czytelników, dlatego teraz nie ma potrzeby dokonywać
na nim nienaturalnego retuszu.
Wśród owego graficznego melanżu znaleźć można wiele ciekawostek, które
powinny przypaść do gustu zwłaszcza zagorzałym fanom serialu "Peanuts".
Do takowych perełek należy m.in. rysunek "Sparky'ego", na którym
mysz Ignatz z "Gópiego Kocura" Herrimana rzuca cegłą w Charliego
Browna (symboliczna ilustracja sztafety pokoleń?) czy fotografię ściennego
malowidła w dawnym domu Schulza (rzecz pochodzi z 1951 roku i przedstawia
wczesne wizerunki Charliego i Snoopy'ego). Chcecie dowiedzieć się, kim była
Charlotte Braun i dlaczego tak szybko zniknęła z serialu? A może macie ochotę
zobaczyć jeden jedyny odcinek w całej historii "Fistaszków" (rocznik
1954), na którym widać postacie dorosłych? Proszę bardzo, wystarczy tylko
sięgnąć po album.
Specjalna uwaga należy się bohaterce, która nigdy nie pojawiła się na kartach
komiksu, choć jej wątek należy do najistotniejszych w całej serii. Mowa
o Rudej Dziewczynce (Little Red-Haired Girl), nieustannym obiekcie westchnień
Charliego Browna. "Chuck" bardzo często o niej mówi, nikt jednak
nie wie, jak ona wygląda. "Sparky" przyznał się, że w pewnym momencie
miał nawet zamiar pokazać ją czytelnikom, zabrakło mu jednak odwagi: "Doszedłem
do wniosku, że jakkolwiek bym ją narysował, nie spełniłaby niczyich oczekiwań.
Każdy wyobrażał ją sobie inaczej". Każdy kiedyś miał swoją Rudą Dziewczynkę,
do której wzdychał bezskutecznie a nieszczęśliwie... Jak się okazuje, Schulz
także. Z albumu "Peanuts" można się dowiedzieć, iż inspiracją
wątku Dziewczynki stała się niespełniona miłość rysownika do niejakiej Donny
Johnson. Gdy "Sparky" oświadczył się jej, ona powiedziała "Nie".
Artysta długo podnosił się z psychicznego dołka... I choć później udało
mu się założyć szczęśliwą rodzinę, nigdy nie zapomniał o Donnie. Ruda Dziewczynka
miała stanowić jej komiksowe odzwierciedlenie - Schulz wykonał nawet ołówkowy
szkic, nigdy jednak nie wykorzystał go do publikacji. W albumie jednak ów
szkic się znalazł - jedyny na świecie rysunek Rudej Dziewczynki! - jeżeli
więc ktoś przez lata zadawał sobie pytanie, jak też wygląda owa tajemnicza
postać, teraz wreszcie znajdzie odpowiedź.
Album "The Art of Charles M. Schulz", mimo niewątpliwych zalet,
nie jest, niestety, pozbawiony paru istotnych usterek. Pierwsza i najważniejsza
z nich to chaotyczna konstrukcja całej książki. Chip Kidd na wielostronicowych
sekwencjach zestawia luźne kadry "Fistaszków" bez jakiegokolwiek
słowa wyjaśnienia. Zdarza się też, że jeden niewielki odcinek rozdęty jest
bez potrzeby na kilka plansz, zaraz potem zaś następują strony, na których
zagęszczenie epizodów jest tak wielkie, że bez szkła powiększającego trudno
je wszystkie przeczytać. Zdaję sobie sprawę, że album Kidda miał być w założeniu
publikacją bardziej awangardową, niż "Garfield at 25: In Dog Years
I'd Be Dead", przydałoby się jednak więcej informacji czysto faktograficznej
natury (skrócona biografia Schulza na skrzydełku to trochę za mało). Edytor "Peanuts" bardzo
wiele miejsca poświęcił odcinkom "Fistaszków" z lat 60. i 70.,
niemal kompletnie zaś zignorował dwie ostatnie dekady serii (przez to na
przykład z albumu nie dowiemy się praktycznie niczego o trzech braciach
Snoopy'ego, którzy właśnie w tym czasie dołączyli do regularnej obsady).
Najbardziej jednak w książce brakuje mi... zakończenia. Na ostatnich stronach,
w reprodukcji jednego z archiwalnych odcinków, Charlie Brown żegna się ze
Snoopym, idąc spać: "Nie przejmuj się, jutro rano znów się spotkamy".
Ja rozumiem, że rozstania są bolesne i że wspomnienie o śmierci "Sparky'ego" mogłoby
zepsuć pogodny nastrój całego albumu, ale takie oszukiwanie się nie ma sensu.
Skoro "The Art of Charles M. Schulz", zgodnie z logiką narracji,
zaczyna się od opisu szczenięcych lat rysownika, to na końcu wypadałoby
chociaż zreprodukować ów słynny, wzruszający "farewell strip".
Tylko tyle, nic więcej. I starczyłoby.
Wszystkie powyższe usterki sprawiają, że albumowe wydanie "Peanuts" skłonny
jestem polecić głównie zatwardziałym fanom serialu, którym nie trzeba wyjaśniać,
kiedy po raz pierwszy pojawił się Woodstock, ile rodzeństwa ma Lucy czy
też w jakim składzie występowała drużyna baseballowa Charliego Browna. Niefanów
zaś może odrzucić dziwaczny układ książki - tym bardziej, że stanowi ona
jedynie materiał uzupełniający regularną serię, tę zaś jak dotąd opublikowano
u nas w ilościach śladowych. Niebagatelna cena (w EMPIK-ach i księgarniach
z literaturą anglojęzyczną album kosztuje ok. 80 zł) również może zniechęcać
do zakupu. Niemniej jednak, jeśli interesuje Was klasyka prasowego komiksu
lub po prostu czujecie sentyment do starych, dobrych "Fistaszków",
publikacja opracowana przez Chipa Kidda może okazać się całkiem pożytecznym
nabytkiem.
Krzysztof "KoLeC" Lipka-Chudzik
"Peanuts - The Art of Charles M. Schulz"
Autor: Chip Kidd (wstęp: Jean Schulz)
Wydawnictwo: Pantheon Books
Rok wydania: 2003
Liczba stron: 368
Oprawa: miękka
Cena: 16,95 USD (w Polsce ok. 80 zł) |
|