"Jak wystrzał z karabinu maszynowego"
- rozmowa z autorami "Westerplatte"
Mariuszem Wójtowiczem-Podhorskim i Krzysztofem Wyrzykowskim
KZ: Zaczniemy od pytania od razu cisnącego się na usta -
Dlaczego za temat wybraliście II Wojnę Światową, a spośród tylu wydarzeń
akurat Westerplatte? Przecież obchodzimy właśnie rocznicę wybuchu Powstania
Warszawskiego, wydarzenia tragicznego i wydaje się o większym znaczeniu
niż obrona Westerplatte?
Mariusz Wójtowicz-Podhorski: W tym roku przypadła 100 rocznica urodzin
zastępcy dowódcy obrony Westerplatte kmdr por. Dąbrowskiego, de facto dowódcy
od 2 września 1939 r. Poza tym jest druga równie ważna data - 65 rocznica
wybuchu II Wojny Światowej, a Westerplatte to od ćwierć wieku jeden z moich
ulubionych epizodów tej wojny. Dlatego nie Powstanie, a Westerplatte.
KZ: Zawsze wydawało mi się, że to mjr Sucharski dowodził obroną... Co takiego
jest w historii Westerplatte, że warto mówić o niej ponownie tym razem za
pośrednictwem komiksu? Przecież wszyscy ten epizod kampanii wrześniowej
lepiej lub gorzej znają, jaki cel przyświecał Wam podczas pracy?
MWP: Mówmy otwarcie: mjr Sucharski nie dowodził obroną Westerplatte od 2 września
i trzeba to już wreszcie uznać za fakt, a nie plotkę. Ma w tym również pomóc
nasz komiks. O Westerplatte wszyscy wiedzą tylko tyle, co przeczytali z podręczników
do historii. W czasie obrony składnicy wydarzyło się wiele niejasnych epizodów,
których od tej pory nie wyciągano na światło dzienne, a jeszcze więcej już
na zawsze została zapomniana. Mówię tu o dezercjach ze stanowisk obronnych,
odmowie dalszej walki i wykonywaniu wyroków śmierci za te przestępstwa, co
nie jest niczym niezwykłym na polu walki. Westerplatte ma więcej tajemnic niż
się może wydawać.
KZ: Czyli wasz komiks ma za zadanie pokazać prawdziwą historię
Westerplatte? Czy stawiacie na warstwę historyczną i edukacyjną, kosztem
prowadzenia akcji?
MWP: Komiks "Westerplatte" to jest "komiks akcji" oparty
na wiarygodnych źródłach i ani przez chwilę nie odbiegający od prawdy. To
taki komiks wojenny z filmem dokumentalnym w tle.
KZ: Jaką formę prowadzenia narracji przyjęliście: czy z punktu widzenia
jednostki- żołnierza, czy traktujecie wszystkich walczących jako zbiorowość?
MWP: Trudno pokazać na 100 planszach myśli i działania ok. 230-osobowej
załogi Westerplatte. Naszym komiksem oddaliśmy hołd wszystkim obrońcom.
Pokazując poszczególnych żołnierzy skupiliśmy się na najważniejszych epizodach.
Nie ma tu miejsca na rozwlekanie akcji, przeładowywanie karabinu czy zapalanie
papierosa ukazane na kilku kadrach. Staraliśmy się przedstawić również te
drobne epizody i wydarzenia, ale tak, aby miało to znaczenie dla całości
akcji komiksu. Napięcie narasta w miarę zbliżania się godziny wybuchu wojny.
Potem akcja dzieje się w takim tempie, w jakim strzela karabin maszynowy.
KZ: W dalszym ciągu, nie wiem dlaczego wybraliście akurat historię, przecież
codzienność dostarcza nam wystarczająco ciekawych tematów. I skąd forma
komiksu? Czy to Twój pierwszy scenariusz komiksowy?
MWP: Dlaczego historia? Dlatego, że wolimy prostować mity i legendy, których
nazbierało się mnóstwo przez ostatnie półwiecze na temat obrony Westerplatte.
Poza tym chcemy również udowodnić, że historia jest bardzo ciekawym tematem
i można go przedstawić w tak nietypowy sposób jak komiks, a nie nudny podręcznik,
czy książka popularno-naukowa, upstrzona setkami liczb, dat i nic nie mówiących
wykresów. Jak kiedyś powiedział w jednym z wywiadów Jerzy Szylak, każdy
rysował kiedyś komiksy, ale w pewnym momencie człowiek zdaje sobie sprawę,
ze są ludzie, którzy robią to lepiej:) Tak jest i w moim przypadku. "Westerplatte" to
mój pierwszy projekt, ale pracuję już nad następnym i kolejnymi, bo zbieranie
materiału do komiksu wojennego opartego na autentycznych wydarzeniach to
zadanie na lata.
KZ: Czy nie boicie się, że potencjalny czytelnik zrazi się do komiksu
po przeczytaniu samego tytułu? "Załoga Śmierci" brzmi bardzo patetycznie...
Krzysztof Wyrzykowski: Ha! To jest pierwsze pytanie do nas o tytuł komiksu:)
Czekaliśmy, kto pierwszy je zada. Podtytuł "Załoga Śmierci" jest
związany z autentycznym wydarzeniem, które miało miejsce jeszcze przed wybuchem
wojny na Westerplatte. Nawiązujemy do niego w komiksie. Nie jest to więc
jakiś górnolotny tytuł. Wybór padł dość szybko i nie zastanawialiśmy się
nad tym długo.
KZ: Jak doszło do Waszej współpracy?
MWP: Rysunki Krzyśka znalazłem na stronie internetowej "Kontry".
Od tej chwili wiedziałem, że jest to właśnie ten człowiek, który narysuje "Westerplatte".
Poza tym, kiedy okazało się, że mieszkamy kilka minut drogi od siebie, to
było wiadomo, że te okoliczności znacznie przyśpieszą rozpoczęcie prac nad
albumem. Nasze bliskie sąsiedztwo bardzo pomogło w trakcie tworzenia komiksu.
Poza tym, fakt, że mieszkamy w Gdańsku, a na Westerplatte mogliśmy dojechać
samochodem w kilkanaście minut, również był bardzo istotny.
Nie ukrywam, że z zapytaniem o współpracę kierowałem się do wielu polskich
rysowników. Niektórzy byli zainteresowani, ale w tym czasie mocno zawaleni
innymi pracami. Inni nie odpowiedzieli wcale. Mam satysfakcję, bo teraz
dostaję od nich maile z pytaniami czy możliwa jest współpraca przy kolejnych
tomach "Kronik Epizodów Wojennych".
KZ: Długo szukaliście wydawcy?
MWP: Akurat z tym nie było większych problemów. Wydawca od początku wiedział,
że (cytując wypowiedź Jerzego Szyłaka z forum WRAK-a) "będzie to wydarzenie
dużego kalibru".
KZ: A co po "Westerplatte"? Planujecie kolejne komiksy?
KW: Już przy pierwszym spotkaniu ustaliliśmy, że "pójdziemy za ciosem" i
powstaną kolejne komiksy wojenne. Ustalenie tego było o tyle ważne, że już
wtedy trzeba było zacząć zbierać materiały na potrzeby kolejnego komiksu.
Stąd "Westerplatte. Załoga Śmierci" jest I tomem "Kronik
Epizodów Wojennych".
Rozmawiał Karol Konwerski
|