|
"Ultimate X-Men" nr 4
("Dobry Komiks" nr 17/2004)
Cóż,
na temat tej serii było powiedziane już tyle, że nic nowego dodać nie
jestem w stanie. Mogę jednak powiedzieć jedno: kto już zainwestował w
nią swój czas i pieniądze, ten ani jednego, ani drugiego żałować nie powinien.
Pozostali - niech lepiej zaczną nadrabiać zaległości, póki nie jest za
późno, bo omija ich kawał naprawdę porządnego komiksu.
Czwarty zeszyt tej serii
jest doskonałym ku temu momentem, gdyż rozpoczyna on nowy wątek w historii
Xavier'a i jego grupy. Na scenie pojawia się (a raczej powraca, po epizodzie
w pierwszym zeszycie) grupa Weapon X, a wraz z nią takie gwiazdy marvelowego
uniwersum, jak Juggernaut, Nightcrawler, Sabretooth, czy Rogue. Zgodnie
z tym, do czego przyzwyczaił nas Millar, akcja ani na chwilę nie zwalnia
tempa i ledwo pojawiają się nowi-starzy agresorzy - już zaczynają niezdrowo
mieszać. Niezdrowa jest również paląca wnętrzności ciekawość, jaką wzbudza
w czytelniku scenarzysta - i to nie tylko ze względu na rozwój zainicjowanych
wydarzeń. Mnie osobiście jeszcze bardziej interesuje, w jakiż to zmyślny
sposób pułkownik Wraith trzyma w ryzach takie potęgi, jak Juggernaut (ludzki
czołg, który "jak już ruszy w jakimś kierunku, to żadna siła na Ziemi
go nie zatrzyma") czy Sabretooth (śmiertelny wróg Wolverine'a, dorównujący
mu mocą i zdolnościami)...
Jak już napisałem, Millar wciąż utrzymuje wysokie tempo akcji - co jakiś
czas daje nam chwilę na odsapnięcie, po czym znów szaleńczo rozpędza swój
wózek, na dodatek przez cały czas nie schodząc poniżej swego (bardzo przyzwoitego)
poziomu. Z drugiej jednak strony, ma to również nieco negatywny oddźwięk,
gdyż chwilami to tempo wydaje się zbyt szybkie - troszeczkę odnoszę wrażenie,
że kolejne wydarzenia na stronach "Ultimate X-Men" są nieco chaotyczne,
że Millar trochę za bardzo się spieszy... Nie zmienia to jednak faktu, że
czytanie tego komiksu, to czysta przyjemność.
Graficznie - oczywiście, bez zmian. Nierówna i niekonsekwentna - tak chyba
najlepiej można ocenić kreskę Kuberta. Jest trochę kadrów bardzo dobrych,
lecz i kilka beznadziejnych się znajdzie. Poza tym, odnoszę delikatne
wrażenie, że wcześniejsze numery graficznie prezentowały się odrobinę
lepiej - ale to pewnie figiel moich starych, zmęczonych oczu. Zawiódł
mnie też wybór okładki - nasz czwarty zeszyt "UXM" to w oryginale
zeszyty 7 i 8 serii. Okładka pochodzi z numeru ósmego, choć moim skromnym
zdaniem, ta z siódmego prezentuje się o wiele lepiej.
Gdyby mi ktoś cztery miesiące temu powiedział, że będę kogokolwiek zachęcał
do czytania czegokolwiek spod szyldu "X-Men", to bym go po prostu
wyśmiał. Dziś już jednak tego nie zrobię, bo poza jednym nie przetłumaczonym
kawałkiem tabliczki/plakatu na drugiej stronie - temu komiksowi nie można
raczej nic zarzucić. Polecam.
Piotr "Dr_Greenthumb" Sujka
PS. Pod adresem http://www.marvel.com/universe/index.htm znaleźć
można biografie wszystkich najważniejszych postaci z uniwersum Marvela -
warto tam zajrzeć, jest wśród nich naprawdę sporo
ciekawych informacji.
PPS. Załączone kadry pochodzą z wydania oryginalnego.
Drugi story-arc jest zdecydowanie lepszy. I choć Millar serwuje nam powtórkę
ze swojego runu (bosz, ale szpanuję fachowym nazewnictwem) z "The
Authority" to i tak czyta się to całkiem nieźle.
Sławek Kuśmicki
"Ultimate X-Men" nr 4
("Dobry Komiks" nr 17/2004)
Scenariusz: Mark Millar
Szkic: Adam Kubert
Tusz: Art Thibert
Kolory: Richard Isanove, Jung Choi
Tłumaczenie: Rafał Belke
Wydawca: Axel Springer Polska
Data wydania: 17.09.2004
Wydawca oryginału: Marvel Comics
Data wydania oryginału: 2001
Liczba stron: 48
Format: 17 x 26 cm
Oprawa: miękka
Papier: kredowy cienki
Druk: kolorowy
Dystrybucja: kioski
Cena: 4,90 zł
|
|